Wywiad z Ewą Madeyską


Kochani, z pewnością wiecie już, że blog Lustro Rzeczywistości objął patronatem medialnym książkę Ostatni portret Melanii Ewy Madeyskiej. To pierwszy tom doskonale zapowiadającej się trylogii Ostatnie, w której znajdziecie same smakowite ułamki rzeczywistości. Zapraszam do lektury wywiadu z autorką, który przeprowadziłam z okazji premiery powieści. 


Ewa Madeyska (fot. Anika Nojszewska)
Gdy patrzę w lustro, widzę...  Siebie. 

Książka doskonała...  Jazz Toni Morrison. 

Na pewno nie napiszę...  Że na pewno nie napiszę. 

Polscy autorzy są...  Są. 

Chciałabym napisać powieść, która...  Będzie lepsza niż poprzednie. 

Zasady są po to…  A o jakie zasady chodzi? 

Kocham...  To, co mam. 

Nienawidzę...  Chamstwa i arogancji. 


Ewa Madeyska (zdj. Anika Nojszewska)

Ewa Madeyska – pisarka, dramatopisarka, scenarzystka – za powieść Katoniela była nominowana w 2008 r. do Nagrody Literackiej Nike. Prowadzi warsztaty prozatorskie w Collegium Civitas.


Za nami premiera pierwszej części trylogii Ostatnie, w której bawi się Pani motywami rodem z kultury masowej i stereotypowymi cechami „literatury kobiecej”. To taki mały prztyczek w nos dla wszystkich wielbicielek gatunku? 

Więc raczej „bawię się” niż „rozdzielam prztyczki”. Raczej zastanawiam się nad fenomenem tzw. literatury kobiecej niż oceniam. 

Ostatni portret Melanii wymyka się schematom, troszkę kpi z literatury masowej, ale skłania do refleksji nad sensem życia. Jest Pani dumna z tej książki? 

Książkę napisałam równo rok temu i, proszę mi wierzyć, chwilę po redakcji zapomniałam o niej. Dziś pewnie napisałabym ją inaczej, więc zamiast dumy, czuję, że najchętniej poprawiłabym to i owo. Błędne koło. 

Polski rynek kobiecej książki zalewają pudrowe dzieła, zwane „literaturą dla kucharek”. Złośliwi twierdzą, że czytanie tego rodzaju prozy jest gorsze, niż całkowita rezygnacja z jakichkolwiek lektur. Zgadza się Pani z takim podejściem? Jeśli czytać, to tylko ambitne książki? 

Jeśli czytać to tylko książki, które sprawiają przyjemność. Zwyczajną przyjemność. Wybór jest ogromny: od kryminałów i romansów po wysokoartystyczne projekty. Od powieści rodzimych, przez tłumaczone, po teksty w oryginalnych językach. Kto co lubi. A ja? Nie wtrącam się w wybory i lektury innych. Jeśli ktoś uwielbia „literaturę dla kucharek” – proszę bardzo. Jeśli ktoś przepada za Nabokovem czy Kunderą – świetnie. 

Jakie powinny być powieści dla współczesnych kobiet? 

Takie jak współczesne kobiety – różne. 

Pisanie to pasja, czy chłodna kalkulacja? Jak zapatruje się Pani na twórczość własną? 

To praca. Jest projekt, jest wydawca, jest deadline, jest liczba stron lub znaków, które muszę każdego dnia napisać, żeby zdążyć na czas. To także pasja, bez której nie umiałabym opowiadać historii, zmyślać, zwodzić i uwodzić. Do własnej twórczości mam dystans. Tylko on pozwala wciąż pisać… 

17 maja poznaliśmy nominacje do tegorocznej nagrody Nike. Witkowski, Bunda, Cieplak to tylko niektóre nazwiska nominowanych. Kogo Pani zdaniem brakuje w tym zestawieniu? 

Nie mam pojęcia. 

I na koniec, czy jest coś, co chciałaby pani przekazać potencjalnym czytelnikom Ostatniego portretu Melanii

Wszystko, co chciałam przekazać, czytelnicy i czytelniczki znajdą w powieści. Krótko jednak: dobrze mieć skuter, przyjaciół i cel podróży. 

Bardzo dziękuję za rozmowę. 

Drodzy czytelnicy, mam nadzieję, że powyższy konkretny i sugestywny wywiad z Ewą Madeyską utwierdził Was w przekonaniu, że Ostatni portret Melanii po prostu trzeba przeczytać. Wkrótce spodziewajcie się recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)