Niech w końcu coś się zdarzy – Trixi von Bülow. Leniwa Niedziela
Piękna okładka tej książki przywodzi mi na myśl jesień… życia. Samotna kobieta patrząca w dal, otoczona październikową aurą budzi nadzieję na refleksyjną książkę o podsumowaniach, rozmowach z samą sobą czy poszukiwaniu sensu. Moje oczekiwania były dość duże, biorąc pod uwagę fakt, że seria Leniwa niedziela cieszy się dużym powodzeniem. Podczas lektury marzyłam jednak tylko o jednym: niech w końcu coś się zdarzy!
Wydawca przekonuje, że książka to zabawna i inteligenta odpowiedź na Jedz, módl się, kochaj, której to pozycji nie czytałam więc nie mogę się do niej odnieść, ale myślę że opowieść o pracownicy wydawnictwa trafi do wielu z Was.
Fabuła
Fritzi Berger to niespełna czterdziestoletnia rozwódka, samowystarczalna matka, robiąca karierę w wydawnictwie Best & Seller. Znajduję się na półmetku życia z poczuciem, że nic nie znaczy, a jedynym celem jej egzystencji staje się znalezienia partnera. Pewnego dnia, za namową przyjaciółek wyjeżdża nad morze, gdzie spotyka przeznaczenie… Co z tego wyniknie? Przeczytajcie.
Opinia
Książka przypadnie do gustu raczej starszym czytelniczkom, moja mama była zachwycona i w przeżyciach Fritzi niejednokrotnie odnajdywała siebie. Natomiast ja szczerze mówiąc, wynudziłam się. Wiele mówiący tytuł książki jest idealnym odzwierciedleniem treści. Fabuła opiera się na przeżyciach niespełnionej życiowo kobiety, która największym celem staje się poszukiwanie partnera. Nie widzi dla siebie innej drogi, nie dostrzega szczęścia wokół siebie i uważa, że tylko nowy ukochany jest w stanie dać jej spełnienie. Mimo monotonnej i niespiesznej akcji jest to książka, która zawiera mądrość życiową. Pokazuje słodko-gorzkie oblicza wieku średniego, gdy nie wszystko wypada, a niektóre rzeczy zwyczajnie nie wchodzą w grę. Obrazuje życie uczuciowe dojrzałej kobiety oraz jej oczekiwania względem partnerów. Jest to powieść mocno refleksyjna, czasem smutna, czasem zabawna, jednak moim zdaniem nie trafi do osób, którym obce będą przedstawione problemy. W końcu im jesteśmy młodsi, tym rzadziej robimy życiowy bilans i nie rozpamiętujemy utraconych szans. Tymczasem bohaterka na co dzień zmaga się dołującymi wydarzeniami: brakiem płynności finansowej, dysonansem polegającym na rozdzieleniu czasu między córkę a pracę zawodową, upływem lat, który widać na psychice i… wyglądzie. Jeśli chodzi o charakterystykę bohaterów, nie mam autorce nic do zarzucenia. Fritzi jest wiarygodna i autentyczna z całym swoim roztrzepaniem i nagłym przypływem młodzieńczej beztroski. Polubiłam ją i doskonale zrozumiałam, mimo przepaści wiekowej. Pozostałe postaci są jedynie tłem powieści, choć na uwagę zasługuje szefowa wydawnictwa i jedne z kandydatów na chłopaka Fritzi. Ciepłe relacje między bohaterami oraz piękny, choć nie wyszukany język powieści sprawiły, że lektura była dla mnie czystą przyjemnością, w dodatku nie pozbawioną wartości.
Moim zdaniem to bardzo dobra książka, pełna szczerości i niewydumanych problemów. Bardzo dobrze napisana, choć dość monotonna i przewidywalna, jednak zawiera w sobie prawdę, która dotrze zwłaszcza do starszych czytelniczek. Debiut powieściowy Trixi von Bülow, autorki wielu poradników, uważam za udany i idealny dla czytelniczek lubiących leniwe lektury z przesłaniem i pozytywnym finałem.
Zachęcam Was do lektury jeśli macie ponad trzydzieści lat, jeśli jesteście młodsze – rozpatrzcie zakup tej pozycji dla mamy, cioci, czy babci. Jest tak pięknie wydana, że będzie stanowić idealny świąteczny dodatek do prezentu. Trudno ocenić tę książkę za pomocą numerka, moim zdaniem zasługuje na 3+, w ocenie mojej mamy na 4.
IDEALNY PREZENT DLA:mamy, cioci, babci, kobiet po 30-tce
Za niebanalne refleksje dziękuję Wydawnictwu Świat Książki