Nina Majewska-Brown w Lustrze. Wywiad
Nina Majewska-Brown – absolwentka wydziału polonistyki na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza, przez lata pracowała w różnych wydawnictwach, a obecnie wychowuje synów, prowadzi dom i pisze książki. Zadebiutowała powieścią obyczajową Wakacje w 2015 roku, dotąd wydała osiem powieści, a najnowsza z nich, Mąż na niby, pojawiła się właśnie w księgarniach. Z tej okazji poprosiłam autorkę o chwilę rozmowy. Przeczytajcie.
Książka doskonała to taka, która zostawia ślad na duszy.
Na pewno nie napiszę – nigdy nie mówię nigdy.
Zasady są po to, by ich przestrzegać, ale czasami przyjemnie je złamać.
Kocham małe codzienne szczęścia.
Nienawidzę obłudy, fałszu i braku dystansu do siebie.
Mąż na niby kusi filmową okładką i zapowiedzią, w której każda z nas znajdzie coś przyciągającego – podwójne życie, kłopoty miłosne, bolesny upadek i obietnica wyjścia na prostą. Czym tym razem zaskoczy Pani swoich czytelników?
To kolejna historia, która może przytrafić się każdemu. W książce stawiam fundamentalne pytanie, czy po latach kłamstw można jeszcze raz dać sobie szansę na miłość, na zaufanie i szczerość.
W sytuacji głównej bohaterki wiele osób odnajdzie siebie. Czy wymyślając tę historię kierowała się Pani chęcią pomocy kobietom, które znalazły się w sytuacji Zosi? Jak narodził się pomysł na fabułę? Skąd czerpie Pani inspirację?
Tematów do książki nie trzeba długo szukać i specjalnie się rozglądać, znajdują się tuż obok – wystarczy posłuchać tego, co w trawie piszczy. Zawsze podejmuję społecznie aktualne i ważne tematy, może po części po to, by powiedzieć, że z najgorszej opresji jest jakieś wyjście, po części by otworzyć oczy na otaczającą nas rzeczywistość. Myślę, że dlatego czytelniczki tak bardzo utożsamiają się z moimi bohaterkami.
Polscy pisarze bardzo rzadko utrzymują się z samego pisania. Czy gdyby dostała Pani propozycję napisania tylko jednej, ostatniej książki w zamian za obietnicę, że wynagrodzenie zabezpieczy Panią finansowo do końca życia, skorzystałaby Pani z takiej możliwości?
Biorąc pod uwagę to, że kiedyś może człowiek się wypalić i nie znaleźć pomysłu na ciąg dalszy opowieści, to kusząca propozycja. Ale pokusa pisania i opowiadania kolejnych historii, jest zbyt pociągająca. Po raz pierwszy w życiu zawodowym robię to, co kocham i nie chciałabym z tego rezygnować na rzecz leżenia pod palmą. Zanudziłabym się po pierwszym miesiącu.
Jaką rolę przypisuje Pani literaturze obyczajowej?
Relaksacyjno-pokrzepiającą, choć literatura kobieca niestety traktowana jest po macoszemu i przez wielu uznawana za tą niższych lotów. Co nie jest prawdą, bo równie trudno napisać trzymającą w napięciu do ostatniej strony powieść obyczajową, co kryminał. Największym komplementem jest usłyszeć, że książka zmieniła czyjeś życie, albo spojrzenie na rzeczywistość. Myślę, że wszystkie jesteśmy zabiegane i należy nam się odprężenie w postaci dobrej książki i nie ma to znaczenia z jakiego jest gatunku. Ważne by przy niej odetchnąć, zatrzymać się w biegu i zatrzymać nad refleksją.
Jedna z bohaterem wcześniejszych książek pani autorstwa ma na imię Nina. To był zabieg celowy, oddaje Pani swoim bohaterom siebie?
Tak to celowy zabieg, by jeszcze bardziej wkręcić czytelnika w historię. Wymagało to pewnej odwagi i potencjalnie większego emocjonalnie ekshibicjonizmu, ale było warte. Ninę obdarowałam moim spojrzeniem na świat i energią, dlatego jest mi tak bliska.
Z której z dotychczas napisanych książek jest Pani najbardziej dumna? A może którąś z nich chciałaby Pani napisać na nowo?
Wszystkie mnie cieszą i są jak moje małe dzieci, które kocha się miłością bezwarunkową. Za każdą z nich kryje się gejzer emocji które pisząc sobie wizualizowałam i przeżywałam wraz z bohaterami. Każda z tych powieści odcisnęła piętno na mojej duszy i sprawiła, że zmierzyłam się z samą sobą i problemami, przed którymi w realnym życiu stawać bym nie chciała.
I na koniec, czy jest coś, co chciałaby Pani przekazać czytelnikom?
Przyjdzie taki moment, że życie przemknie ci przed oczami, zrób wszystko by było warte obejrzenia.
Serdecznie dziękuję za rozmowę. A czytelnikom przypominam, że książkę już można kupić, na przykład tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)