Najlepsza książka świąteczna to...
Tegoroczne Święta to nie tylko rodzinne posiedzenia przy stole, choinka, pyszności i... brak śniegu, ale też wysyp literatury w piernikowych klimatach. Nasz blog objął patronatem medialnym świąteczne nowości wydawnictwa Czwarta Strona, które serdecznie Wam polecamy. O Zamarzniętych sercach pisała już Monika, a dziś pozostałe cuda i cudeńka. Skusicie się?
Moja osobista faworytka to książka Joanny Szarańskiej Cztery płatki śniegu. Na pozór zabawna, lekka i przewidywalna jak Listy do M., ale w efekcie wyciska łzy i produkuje magię Świąt na masową skalę. Kilku bohaterów zamieszkujących senne miasteczko przygotowuje się do Gwiazdki, a autorka na ich przykładzie pokazuje czytelnikom, czym tak naprawdę jest atmosfera Bożego Narodzenia.
Joanna Szarańska stworzyła bohaterów, których łatwo pokochać, zapamiętać i zrozumieć. Są tacy jak my, wciąż gdzież pędzą, czegoś pragną i gubią się na zawiłych ścieżkach życia, mimo, że są przekonani o własnej nieomylności.
Cztery płatki śniegu to świąteczna komedia z puentą. Pełna humoru, ciepła ale i goryczy opowieść o normalnych ludziach, którym czasem trzeba uświadomić rzeczy oczywiste. Jak kochać? Jak rozmawiać z drugim człowiekiem? Jak pomóc zagubionym? Jak pocieszyć zasmuconych? Jak odnaleźć własne szczęście? Przeczytajcie, nie tylko od święta.
Co w fabule piszczy?
Ten wyjątkowy czas skrzyżuje ze sobą drogi małżeństwa posądzającego się wzajemnie o zdrady, młodej mamy zmęczonej dobrymi radami teściowej, sknery, którego żona marzy o dziecku, kobiety samotnie wychowującej córeczkę i pewnego przystojnego mężczyzny. Wśród codziennych problemów trudno się zatrzymać i po prostu cieszyć wspólnymi chwilami, ale w miasteczku mieszka ktoś, kto pomoże im na nowo odkryć magię świąt.
Zakochaj się Julio to z kolei propozycja dla romantyczek zakochanych w górach, Krakowie i prozie Natalii Sońskiej. Młoda autorka po raz kolejny opowie Wam bajkę o miłości, ubraną w setki słów (to nie będzie przygoda na jeden wieczór!). Idealna bohaterka, przepiękna sceneria i ciekawy pomysł fabularny sprawiają, że to leciutka lektura idealna na świąteczne lenistwo.
Autorka ma talent do snucia baśniowych opowieści, więc czytelnik mimo świadomości, że wydarzenia są mocno naciągane, a zbiegi okoliczności szyto zbyt grubymi nićmi, czuje wewnętrzny przymus czytania. Z każdą kolejną stroną rośnie głód, by jak najszybciej poznać finał historii i poczuć się jak w bajce. Opowieść przypadnie do gustu zarówno młodszym czytelniczkom (część wydarzeń dotyczy maturzystów na szkolnym wyjeździe) jak i wszystkim tym, które marzą o spotkaniu księcia na białym koniu. Czy Jakub okaże się wymarzonym księciem dla Julii? I czy Julia aby na pewno jest księżniczką? Przeczytajcie.
Co w fabule piszczy?
Julia jest nauczycielką w jednym z krakowskich liceów. Jest młodą, ambitną kobietą, która ze wszystkich sił pragnie zarazić uczniów sympatią do matematyki, niestety – bezskutecznie. Mimo oporów młodzieży dotyczących samego przedmiotu, Julia ma z nimi wspaniały kontakt, potrafi trafić do nich życiowymi radami, a oni dzięki temu traktują ją jak starszą koleżankę, szanując jednocześnie jako nauczycielkę. Dziewczyna ma bowiem złote serce – jest w stanie zrobić dla swoich wychowanków wszystko, nawet narazić własną reputację!
Jakub jest deweloperem. Jego firma prężnie się rozwija, on realizuje się życiowo, ma narzeczoną, Dagmarę, która wydaje się być idealną partnerką dla niego – wysoko postawioną, z pozoru wychowaną młodą damą, której na pierwszy rzut oka nie brak dobrych manier. Jakub jednak czuje pewien niedosyt. Coś w jego życiu nie jest takie, jak być powinno, czuje pustkę i wciąż szuka życiowego spełnienia. Ma wrażenie, że wszystko w jego życiu to przyzwyczajenie.
Czy przypadkowe spotkanie tych dwojga na jednym z górskich szlaków sprawi, że ich życiowe drogi zejdą się na zawsze? Czy można odnaleźć w realnym życiu prawdziwą księżniczkę?
Ostatnią świąteczną pozycją wydawnictwa jest książka osobliwa i z pewnością nie przeznaczona dla każdego: Wieczór taki jak ten Gabrieli Gargaś. Autorka stworzyła historię pełną bohaterów i z rozmachem splątała ich losy, solidnie podlewając całość goryczą i niespełnionymi marzeniami. Stosując liczne retrospekcje wprowadziła niemały zamęt, a do tego przesyciła tekst dialogami i scenami z życia codziennego. Senne bieszczadzkie miasteczko, odświętnie ustrojone, z elfami szalejącymi na ulicach, silnie kontrastuje z bohaterami, dla których Święta są czasem podsumowań i analizowania rodzinnych dramatów.
Sporo tutaj rozważań, mnóstwo wspomnień i życiowych dylematów, które w zależności od naszych indywidualnych przeżyć, albo zirytują, albo zmuszą do refleksji.
Zamknięcie powieści każe mi wierzyć, że gdzieś w tym szaleństwie jest metoda, ale żeby zrozumieć opowieść Gabrieli Gargaś, trzeba ją przeczytać od deski do deski i wyłapać ukryte między stronami złote myśli. Powieść polecam czytelniczkom, które kochają prozę autorki, wiedzą czego się po niej spodziewać i nie przeszkadza im brak konkretnej osi fabularnej. Wieczór taki jak ten to bowiem patchwork ludzkich losów, luźno osnutych na kanwie Bożego Narodzenia jako czasu cudów.
Co w fabule piszczy?
Michalina ma 27 lat i sama wychowuje młodszego brata. Mieszkają w przepięknej, malowniczej miejscowości u podnóża Tatr. W codziennych trudach wspiera ją jej babcia Zosia, właścicielka cukierni „Cynamonowe serca”. To za jej radą, by podreperować budżet, wnuczka postanawia na okres Bożego Narodzenia wynająć pokoje dla gości.
Do pensjonatu przyjeżdżają tylko cztery osoby: ekscentryczny rozwodnik, który najchętniej wymazałby Święta z kalendarza, starsza pani, która pragnie odzyskać utracone wspomnienia oraz tajemnicza pani doktor z córką.
Gdy dzień przed Wigilią do drzwi domu Michaliny zapuka jeszcze jeden gość, życie kobiety wywróci się do góry nogami.
Kup sobie książkę:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)