Dom pełen słońca – Karolina Wilczyńska. Okiem Moniki
Niedawno opisałam dla was Życie jak malowane Karoliny Wilczyńskiej, a tymczasem kolejny tom cyklu Stacja Jagodno trafił na księgarniane półki. Czy pisarce udało się przyciągnąć moją uwagę dalszymi losami bohaterów? Sprawdźcie sami, jakie wrażenia odniosłam po lekturze Domu pełnego słońca.
„Zamiast złości czy bólu czuł, że ogarnia go jakiś dziwny spokój poczucie bezpieczeństwa. Wspomnienia nie raniły, przeciwnie, miał wrażenie, że otulają go jakimś ciepłem i uspokajają.”
Czas w Jagodnie płynie utartym szlakiem, a życie toczy się wypełnione codziennymi obowiązkami. Remont dworku postępuje, lecz do jego końca jeszcze daleka droga. Tamara, choć pochłonięta bieżącymi zajęciami, dostrzega zmiany zachodzące w zachowaniu Łukasza. Czy ma podstawy do obaw? Co gryzie jej ukochanego? I dlaczego mężczyzna nie potrafi otworzyć się przed nią? Jakie wspomnienia obudziły w Łukaszu stare pamiątki po matce i dziadkach?
„Przede wszystkim musiałam się nauczyć, że często coś jest zupełnie inne niż na pierwszy rzut oka wygląda. I że warto czasami ryzykować, zaufać swojej intuicji. Prawdziwa sztuka to stworzyć coś pięknego, kiedy wszyscy już spisali to na straty.”
Do dworku przypadkiem trafia Sylwia, renowatorka mebli, stojąca na życiowym zakręcie. Miejsce oraz zamieszkujące je osoby są dla niej niczym bezpieczna przystań, w której może uporządkować swoje myśli i uczucia. Nadając drugie życie zaniedbanym meblom, poddaje analizie swój związek, szukając potwierdzenia dla podjętej kilka dni wcześniej decyzji. Czy relacja ze starszym mężczyzną ma rację bytu? W jaki sposób opowieść Ewy wpłynie na Sylwię?
„Kochaliśmy się, bo chcieliśmy. A ta miłość nie wymagała od żadnego z nas poświęcenia ani nie wynikała z przymusu czy zależności. To najlepsze, co może się zdarzyć – zyskanie uczucia bez utraty wolności. A różnice? Nawet jeśli były, to wzbogaciły nas, bo uczyliśmy się od siebie nawzajem.”
Obawiałam się lektury Domu pełnego słońca, tym bardziej, że w poprzednim tomie nie wszystko mi się podobało. Zastanawiałam się, czy kontynuacja cyklu ma jeszcze sens. Okazało się, że jak najbardziej. Wciąż pozostało kilka tajemnic z przeszłości do odkrycia, a wprowadzony do opowieści wątek z nowymi bohaterami, Sylwią oraz Piotrem, okazał się zgrabnym zabiegiem, dzięki któremu lepiej poznałam pannę Zuzannę. Czy miłość pokona wszelkie bariery? Czy Sylwii i Piotrowi uda się wyjaśnić nieporozumienia i wypracować kompromis?
„Jak mam odłożyć na bok emocje, idioto! – Rzuciła telefon na łóżko. – Przecież miłość to właśnie emocje. I tęsknota, i radość. To wszystko emocje. Czy to tak trudno zrozumieć? Nie każdy potrafi kalkulować na zimno. I planować życie.”
W tej części cyklu Karolina Wilczyńska skupiła się na wielu emocjach istotnych dla miłosnych związków, najsilniej akcentując zaufanie. Fabuła Domu pełnego słońca bazuje na zaufaniu, zgrabnie wkomponowanym w relacje pomiędzy kilkoma parami. Pisarka po raz kolejny stworzyła mądrą i życiową opowieść o tym, co powinno być ważne, zarówno w codziennym życiu, jak i w miłości. Nie moralizuje, nie narzuca swego zdania, lecz w sugestywny sposób obrazuje, jak łatwo przez dumę, upór, czy uprzedzenie stracić coś ważnego. A wystarczy tylko ze sobą szczerze porozmawiać.
„Bycie ze sobą polega na zaufaniu.”
Kolejne spotkanie z bohaterami Stacji Jagodno uznaję za bardzo udane. Może to skutek zbliżającego się w powieści lata, a może pozytywny wydźwięk stworzonej przez Karolinę Wilczyńską opowieści sprawił, że z przyjemnością czytałam o nowych perypetiach starych znajomych. Zatem polecam wam Dom pełen słońca, nawet jeśli nie znacie poprzednich części cyklu.
Szczegóły
Tytuł: Dom pełen słońca
Autor: Karolina Wilczyńska
Cykl: Stacja Jagodno
Gatunek: obyczajowa
Wydawnictwo: Czwarta Strona 2017
314 str., oprawa miękka ze skrzydełkami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)