Wywiad z Alkiem Rogozińskim
Zróbcie sobie pyszną herbatkę i rozgośćcie się, ponieważ wywiad z Alkiem Rogozińskim czyta się lepiej niż niektóre powieści. Dowiecie się między innymi jaki wpływ na mieszkanie autora ma twórczość Remigiusza Mroza, jaką rolę w jego życiu odgrywają podróże, oraz jak sobie radzi... z nachalnymi kobietami :)
1. Gdyby miał Pan udzielić kilku porad początkującym pisarzom, jakie byłyby to rady? Na co mogliby zwrócić uwagę? Jagoda G.
Przede wszystkim poradziłbym im, żeby – zanim wyślą książkę do potencjalnego wydawcy – dali ją do przeczytania komuś, kto jest dla nich autorytetem i do kogo mają zaufanie. Nie do najlepszej przyjaciółki, która rzuci im się potem w ramiona z radosnym okrzykiem: "To jest NAJLEPSZA powieść, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Sto razy lepsza NAWET od "Greya"!!!", ale kogoś, kto zna się na literaturze i nie ma problemu z mówieniem nawet niezbyt przyjemnej prawdy. Bo to, co taka osoba powie niemiłego i tak będzie niczym w porównaniu z tym, co potem usłyszy się od wydawcy, a potem recenzentów i czytelników. Pora zawczasu wyhodować sobie grubą skórę. Jakakolwiek działalność publiczna w czasach internetu nie jest, niestety, dla wrażliwców.
2. Czy jest Pan spełniony i szczęśliwy (nie tylko jako autor)? vicky7
Szczęśliwy jest ten, kto może powiedzieć, że jest spełniony (i na odwrót). Kiedyś byłem bardzo niespokojnym i niepoukładanym typem. Potem przez długi czas wydawało mi się, że udało mi się osiągnąć idealną równowagę życiową. I co najważniejsze – wiedziałem, że przeżywam fajne chwile (bo często coś takiego daje się zauważyć dopiero z dystansu, po wielu latach). Ale poznałem też to, jak cienka bywa czasem linia między poczuciem szczęścia, a uświadomieniem sobie, że być może – bo tego nigdy nie da się stwierdzić z całą pewnością – jest to tylko iluzja. A teraz… cóż. Staram się przyjmować rzeczywistość taką, jaka jest – ze wszystkimi jej plusami i minusami, nie oczekiwać od życia i ludzi zbyt wiele, a przede wszystkim – zbudować swoją własną twierdzę, w której nikt nie będzie mógł mi zakłócać spokoju. Pisanie może być czymś takim, a przynajmniej taką mam nadzieję.
Alek Rogoziński – archiwum prywatne |
3. Czy pisarze mają jakieś zabawne przesądy, albo wręcz fobie? Anna Żdanuk
To ciekawe, bo choć jestem człowiekiem przerażająco zabobonnym i przesądnym, bez mała w takim stopniu jak bohater filmu Lepiej być nie może genialnie zagranym przez Jacka Nicholsona, to jeśli chodzi o pisanie nie mam żadnych fobii. Może dlatego tak bardzo je kocham. Bo na przykład wychodzenia z domu, kiedy to muszę koniecznie wrócić się ze schodów, żeby sprawdzić, czy na pewno zamknąłem drzwi, bo jeśli tego nie zrobię, to potem boję się przez pół dnia, że stanie się coś złego – serdecznie nie znoszę. Ale – własnej psychiki człowiek nie jest w stanie czasami pokonać.
4. Wiadomym jest, że pisarz bez czytelników tak naprawdę nie istnieje i w całym tym procesie zyskuje zarówno sympatyków swojej twórczości, jak i tych, którym niekoniecznie się ona podoba. Jak Pan, więc reaguje na krytykę? Czy jest jakaś granica, w której mówi Pan: "STOP! Rozumiem i szanuję Twoje zdanie, ale wiem, że to co robię, robię najlepiej jak potrafię. To część mojego świata, do którego wszedłeś dobrowolnie. Taki jestem"? Magda, Smooky.pl – pytanie nagrodzone
Hmmm… Nie oczekuję, że wszystkim moja twórczość przypadnie do gustu. Każdy ma swój smak, gust, poczucie humoru. Dlatego, jeśli czytam negatywne opinie Czytelników, przechodzę nad nimi do porządku dziennego. Od recenzentów wymagam jednak trochę więcej. Bo skoro chcą wpływać na gust Czytelników, to muszą się znać, na tym, co robią. I tutaj odbębnienie sprawy zdaniem: "Nie przypadło mi do gustu" to zdecydowanie za mało. Recenzja z samej definicji powinna być obiektywna i analityczna. Dlatego, jeśli czytam coś, co pod hasłem "recenzja" zawiera zwykły hejt, którego autor pozwala sobie na wycieczki natury osobistej, czy popisuje się zwykłym chamstwem (a zdarzyło mi się to kilka razy), uważam, że mam prawo zareagować. Ale potem dowiedziałem się, że układ "recenzent-pisarz" to uliczka jednokierunkowa: recenzentowi wolno krytykować do woli, autorowi odpowiadać na krytykę – absolutnie nie. Przyjąłem to do wiadomości i posłuchałem rady kilku moich koleżanek po piórze, które zgodnie doradziły mi: "No dajże spokój, my od dawna już nawet nie czytamy recenzji, szkoda nerwów!". Na szczęście, przy okazji promowania książek poznałem też sporo fantastycznych osób, których pracę bardzo szanuję i z którymi mam nadzieję współpracować przy okazji różnych projektów w przyszłości. Mam nawet kilkoro blogerów i blogerek, z którymi się zaprzyjaźniłem i chciałbym, aby nasz kontakt się nie urwał.
5. Gdyby nie komedia kryminalna to co? Czy istnieje inny gatunek literacki, którego by się Pan podjął? Magda Barwińska, podobe pytanie zadała też Katarzyna Iwańczak
Mam w planach, i nawet już ostrożnie zabrałem się za robienie researchu, który w tym przypadku musi być drobiazgowy, powieść historyczną. Jej akcja toczyć się będzie w III wieku naszej ery w starożytnym Rzymie i opowiadać o losach dwóch braci, wychowanych w tych samych warunkach i przez tę samą rodzinę. Obaj zostali cesarzami. Jeden zapisał się w historii jako jeden z największych psychopatów i zboczeńców, a drugi – jako jeden z najbardziej mądrych, acz i nieszczęśliwych imperatorów. Chciałbym zgłębić to, jakim sposobem warunki zewnętrzne – fakt, że rządzą całym światem – z jednego zrobiły potwora, a drugiemu nie zdołały spaczyć psychiki.
6. Kiedy patrzę na okładki Pana książek, widzę głównie kobiece atrybuty, fabuła również krąży wokół kobiecych postaci. Czy swoją twórczość kieruje Pan głównie w stronę żeńskiej rzeszy czytelniczek, odnoszę wrażenie, że to właśnie kobiety najczęściej sięgają po Pana powieści, czy taki był Pana zamysł podczas ich tworzenia? Agnieszka K.
Tak, to świadomy wybór. Przez całe życie o wiele lepiej dogadywałem się z kobietami niż facetami. I chyba też o wiele lepiej rozumiem płeć piękną. Poza tym, nie oszukujmy się, kobiety czytają częściej i więcej niż mężczyźni. A to, że mnie zaakceptowały, to dla mnie ogromny komplement.
7. Będę trochę bezczelna. Mam nadzieję, że Pan się nie pogniewa... Czy przyjaźń z M. Witkiewicz to prawdziwa więź czy sposób na zwiększenie popularności Pana książek? Aleksandrowe myśli
Jasne! Tak naprawdę niezbyt się lubimy z Magdą, jesteśmy bardzo zazdrośni o swoje sukcesy, staramy się, jak najczęściej podkładać sobie świnie i wiecznie się obgadujemy za plecami. Gdyby nie te 10 tysięcy euro w moim przypadku i 20 tysięcy euro w przypadku Magdy, bo ciągle jest większą gwiazdą (mam nadzieję, że już niedługo!), które co miesiąc przelewa nam na konto wydawnictwo, żebyśmy się wzajemnie promowali i udawali, że się lubimy, to nigdy nie zamienilibyśmy ze sobą nawet pół słowa. Jak to dobrze, że wreszcie mogłem się do tego przyznać :)
8. Czy gdyby miano nakręcić film na podstawie książki Jak Cię zabić, kochanie? kogo by Pan widział w roli Kasi i jej męża Darka? Marzena Jaroszek
Zawsze, kiedy piszę książkę, staram się najpierw zwizualizować sobie opisywanych bohaterów. W tym przypadku Kasia miała twarz Basi Kurdej-Szatan, a jej mąż – Tomka Ciachorowskiego. Jakby ktokolwiek chciał nakręcić ekranizację, to bardzo rekomenduję mu taką właśnie obsadę.
9. Ja sobie radzisz z nachalnymi kobietami? Grażyna Grzesiak
Nie muszę sobie radzić, bo jeszcze takowej nie spotkałem. Kiedyś, kiedy byłem o wiele młodszy i chyba nawet przez jakiś czas całkiem do rzeczy wizualnie, miałem jedną taką psychofankę, która pisała do mnie listy. Najpierw takie miłe i życzliwe, a potem zahaczające mocno o słowną pornografię. Nie odpowiadałem, ale gdy kiedyś napisała mi: "Wczoraj szłam za tobą, jak spacerowałeś z radia do metra. Miałeś taką fajną skórzaną kurtkę z szarymi paskami na boku", to trochę się wystarszyłem i potem wracałem z radia do domu taksówką, do której wychodziłem na wszelki wypadek z okna w męskiej toalecie. Bo kogo jak kogo, ale wariatów to ja się boję i to niezależnie od ich płci.
10. Talent czy rzemiosło? Co jest ważniejsze dla pisarza? Diane Rose
Pisanie to 45% talentu i 45% rzemiosła. A żeby wydać książkę potrzeba jeszcze 10% szczęścia.
11. Czy sumiennie przeczytał Pan wszystkie lektury będąc uczniem? Marzena
Niestety, nie. Nigdy na przykład nie przebrnąłem do końca przez żadną powieść Żeromskiego. A i z Nad Niemnem miałem spore kłopoty. Właściwie tylko książki Henryka Sienkiewicza pochłaniałem bez problemu – jedną za drugą.
12. Jakie jest Pana najlepsze wspomnienie z podróży? Ania S-ka
Mam jedną taką magiczną podróż, którą wspominam z ogromnym sentymentem. Przez pięć dni musiałem zameldować się w czterech różnych miastach, aby spotkać się z trójką moich ulubionych artystów i obejrzeć cztery fantastyczne koncerty. Najpierw pociągiem ruszyłem z Warszawy do Berlina na wywiad z a-ha (czy wspomniałem kiedyś, że zawsze chciałem wyglądać jak Morten Harket?!). Po koncercie z samego rana wsiadłem w kolejny pociąg, który późnym popołudniem dowiózł mnie do Karlsruhe na bankiet z rosyjską diwą Ałłą Pugaczową, w której z miejsca się zakochałem, bo jest fantastyczną babką, z którą mam wrażenie można konie kraść, a przy okazji jedną z najbardziej genialnych artystek naszych czasów. Dokładnie o północy, pełen wrażeń, wsiadłem do nocnego pociągu Karlsruhe-Paryż. Stolica Francji przywitała mnie deszczem (kocham taki jesienny, załzawiony Paryż!). Gdy dotarłem na Plac Bastille, gdzie miałem zabukowany hotel, mokrą miałem chyba nawet bieliznę, ale i tak – jak to zawsze w tym mieście – byłem szczęśliwy i zachwycony. W takim nastroju podążyłem na wywiad z Patricią Kaas, a potem spędziłem wieczór i pół nocy na schodach przed bazyliką Sacre Coeur, pijąc wino i dyskutując z emigrantami z Somalii i byłej Jugosławii oraz tańcząc (a właściwie próbując tańczyć) na Montmartrze z Cyganami. Nad ranem, średnio wyspany wsiadłem w EuroStara i ruszyłem do Londynu na specjalny show Madonny, która wtedy dawała pierwszy występ po siedmiu latach przerwy w koncertowaniu. Impreza była o tyle niecodzienna, że Królowa zaprosiła na nią tylko dziennikarzy i ludzi z branży muzycznej z całego świata oraz swoich przyjaciół. Znaleźć się w jednej sali ze Stellą McCartney, Stingiem, Bradem Pittem czy moim idolem Ewanem McGregorem – to było COŚ!!! Piątego dnia wróciłem do Warszawy, a tę wyprawę wspominam do dziś jako spełnienie moich wyobrażeń o zawodzie dziennikarza. Szkoda, że tak to wyglądało tylko ten jeden raz.
Alek Rogoziński – archiwum prywatne |
13. Wydaje mi się, że Twoje książki to głównie kryminały, być może się mylę, czy masz w planach napisać książkę związaną z podróżami albo właśnie z Indiana Jones? Mam przeczucie, że ciekawe by było np. "Podróż Alka Rogozińskiego oczami Indiana Jones" Kinga Domańska
Nie, na razie nie planuję pisania książek podróżniczych. Zostawiam to fachowcom – na przykład genialnej Beacie Pawlikowskiej. Ale Indiana Jones towarzyszy mi w roli natchnienia i mam pomysł na sensacyjną opowieść, w której wcieliłbym się w takiego profesora-podróżnika. W końcu studiowałem też archeologię śródziemnomorską… Brakuje mi tylko bicza i dwóch rewolwerów :)
14. Nazywany jest Pan Księciem Komedii Kryminalnej. :) A kto dla Pana jest autorytetem w dziedzinie literatury? Kasia Jabłońska
Mam dwa autorytety – nasz polski, czyli nieodżałowaną Joannę Chmielewską, i zagraniczny – Agathę Christie. Szkoda, że w Polsce powstaje tak mało dobrych komedii kryminalnych. Są bardzo dobre książki Iwony Mejzy, jest świetna Iwona Banach, jest znakomita Małgosia Kursa i to chyba tyle. Szkoda.
15. Niektórzy pisarze wierzą w obecność "weny twórczej" i usprawiedliwiają swoje pisarskie zaległości brakiem tego czynnika. Czy Pan również należy do grupy osób, które nie są w stanie pisać, jeśli nie czują pewnego rodzaju natchnienia? Czy może pisze Pan niezależnie od pory dnia i nocy, a także własnego samopoczucia? Gabriela
Jak Cię zabić, kochanie? pisałem po 1,5 miesiąca leżenia w łóżku. Zachorowałem na ospę, która, jak to powiedziała moja pani doktor, dla dorosłego "nie jest już nawet katastrofą, tylko Armageddonem!". Byłem mocno osłabiony, pociłem się po pokonaniu dwóch schodków i ostatnie, co miałem ochotę robić, to pisać. Zwłaszcza, że piszę nocami, po przyjściu z pracy i chwili relaksu. Nie było mowy o wenie albo jej braku, bo miałem termin oddania książki do druku i wiedziałem, że nie mogę go przekroczyć. Myślę, że opisanie tej sytuacji jest najlepszą odpowiedzią na Pani pytanie :)
16. Alku, Ile książek liczy Twoja domowa biblioteczka i jaką z nich zabrałbyś ze sobą, gdybyś mógł wybrać tylko jeden tytuł? Wioleta Sadowska
Mieszkam w dość małym mieszkanku (ale za to w samym sercu stolicy, co ma swoje wielkie plusy, bo np. wszędzie mam blisko) i nie mogę sobie pozwolić na posiadanie ogromnej biblioteczki. Myślę, że w tej chwili liczy ona około trzystu-czterystu pozycji, z czego 88 to książki autorstwa Agathy Christie, a 50 – Joanny Chmielewskiej. Ale jak Remek Mróz będzie pisał w tym tempie, co dotychczas, to za rok będę musiał się przebić do sąsiadów…
17. Praktycznie z miejsca zdobyłeś serca czytelników, często autorzy z wieloletnim dorobkiem nie mogą poszczycić się taką popularnością. Jak czujesz, co stoi za tym sukcesem? Czy to tylko/aż książka, czy bardziej Twoja osobowość? Czujesz, że los się do ciebie uśmiechnął? ONA Czyta
Na pewno. Jestem wdzięczny Losowi przede wszystkim za to, że postawił na mojej drodze cudownych ludzi: panią Bogusię Genczelewską, wydawczynię dwóch moich pierwszych książek, która dała mi ogromną szansę na zaistnienie na naszym rynku, Magdę Witkiewicz, która teraz jest jedną z moich najbliższych przyjaciółek i której rady bardzo sobie cenię, a uwagi biorę do serca, Grażynę Strumiłowską z "Książka zamiast Kwiatka", która bywa moim głosem rozsądku, Piotra Sternala z Czwartej Strony, którego uwielbiam i niecnie wykorzystuję przy obmyślaniu strategii promocyjnych, bo uważam, że jest w tym niedoścignionym mistrzem, czy moje urocze nowe wydawczynie – Olgę Reszelską i Marysię Stefaniak, które mają ze mną krzyż pański, jak to z każdym nadwrażliwym artystą, ale póki co dzielnie i z uśmiechem to znoszą. To prawdziwy zaszczyt mieć wokół siebie takie osoby!
18. Jak zachęciłby Pan osoby, które nie czytały Pana książek do ich przeczytania w sposób niekonwencjonalny? Wsadzić ich do bunkru z książką i poczekać aż z nudów przeczytają? Taki żart... (Review Junkie)
Ha! jedna z moich czytelniczek napisała mi kiedyś wzruszający mail, w którym opowiedziała, że czekała ją ciężka operacja. Taka z tych, co to nie wiadomo, czy człek oby nie wyjedzie z sali "nogami do przodu". Straszliwie się jej bała. I w przeddzień, żeby się oderwać od złych myśli, sięgnęła po moją książkę. O ile dobrze pamiętam to był Ukochany z piekła rodem. I następnego dnia jak ją wieźli na salę, przypomniała jej się jedna ze scen i w efekcie wjechała na miejsce, cała uradowana, jakby mieli jej wręczać nagrodę za wygranie szóstki w Lotto. I czy to nie jest najlepsza zachęta?
19. W Morderstwie na Korfu podobno zadbał Pan o szczegóły, żeby opisać koncert smyczkowy. Skąd u pana taka wrażliwość na taka muzykę? Aneta Zet
Muzyka od zawsze była moją ulubioną formą ucieczki od rzeczywistości. Leczyła mi złamane serce, koiła nerwy, dawała siłę do walki z codziennością. Nie wiem, skąd się to wzięło, ale tak właśnie jest. Muzyka gra mi w duszy cały czas. I to każda – od poważnej począwszy, a na disco (ale jednak – nie polo) skończywszy.
20. Wyobraź sobie, że znika technologia XXI wieku i nie ma komputerów, smartfonów... Nie ma również telewizji oraz radia. Co robisz, aby przekazać nam, czytelnikom, że właśnie piszesz nową, wspaniałą powieść? I w jaki sposób my odbiorcy Twojej wspaniałej wyobraźni przelanej na karty papieru będziemy mogli wymieniać się spostrzeżeniami? Małgorzata Heimel
Trzeba byłoby wrócić do tam-tamów, trąb, listów wysyłanych przez gołębie pocztowe i giermków. Mogłoby być interesująco. W końcu jeszcze trzydzieści lat temu Internetu nie było, komórek też nie i jakoś nie dość, że sobie radziliśmy, to jeszcze czytaliśmy o wiele, wiele więcej. Rozwój technologii jest cudowną sprawą, ale czy we wszystkich dziedzinach pchnął nas intelektualnie do przodu? Mam co do tego spore wątpliwości.
To już niestety koniec... Mam nadzieję, że lektura wywiadu zachęci Was do sięgnięcia po książki autora, do czego gorąco zachęcam. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o pisarzu, porozmawiać o książkach i o życiu, obserwujcie Alka Rogozińskiego na Facebooku.
Alku, serdecznie dziękuję za przyjęcie zaproszenia do udziału w cyklu i życzę Ci wielu sukcesów w dalszej literackiej podróży do czytelniczych serc.
Książkę Jak cię zabić, kochanie? otrzymuje Magda/Smooky.pl – czekam na Twój adres w wiadomości prywatnej.
Alek Rogoziński – archiwum prywatne |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)