Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu – Anna McPartlin
Znacie już twórczość Anny McPartlin? Jeśli nie słyszeliście o autorce, a uwielbiacie przesycone emocjami historie obyczajowe dla starszych czytelników, powinniście zrobić wszystko, by sięgnąć po jedną z jej książek. Ostatnie dni Królika, czyli powieść o przemijaniu zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Była to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w tamtym roku. Czy Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu podobało mi się równie mocno?
Co w fabule piszczy?
Maisie Brennan musi opowiedzieć grupie całkiem obcych ludzi o o swoim synu. To trudne zadanie, tym bardziej, ze mija właśnie dwudziesta rocznica jego śmierci. Maisie rozpoczyna opowieść i przenosi się w czasie do stycznia 1955 roku, do dnia, w którym jedno wydarzenie pociągnęło za sobą łańcuch konsekwencji zmieniających życie bohaterów. Jaką tajemnicę zdradzi Maisie?
Nie wiem od czego zacząć...
Nie chciałabym popsuć wam przyjemności odkrywania tajemnicy Maisie i jej syna, ponieważ każdy element fabuły zdradziłby za dużo. A autorka postarała się, zaczęła swoją opowieść od środka i powoli rozbudowywała historię, w przemyślanej kolejności dokładając kolejne elementy. haczyk fabularny zastosowała już na początku, ponieważ czytelnik zostaje postawiony razem z bohaterką przed zaciekawionym audytorium i może jedynie słuchać. Anna McPartlin umiejętnie rozbudza emocje i pozwala sądzić, że tajemnica, którą odkryjemy zniszczy nas emocjonalnie. Czy tak jest w istocie? Sprawdźcie.
Autorka snuje swoją opowieść z różnych perspektyw i szczegółowo opisuje pięć dni, które w życiu Jeremy'ego i jego przyjaciół zmieniły wszystko. Akcję osadzono w małej, irlandzkiej miejscowości, gdzie bliscy nieżyjącego chłopaka prowadzą swą egzystencję. Poza Maisie, która w moich oczach jawi się jako prawdziwa wojowniczka, czytelnicy mają okazję poznać bezczelną nastolatkę Valerię (siostrę Jeremy'ego) i babcię Bridie chorą na Alzheimera. Wykreowanie barwnych postaci jest typowe dla autorki, tworzy ona bowiem jednostki pełne życia, humoru i dystansu, a jednocześnie sympatyczne i zapadające w pamięć.
Ta historia jest tak pełna realizmu i emocji, że bardzo długo nie można jej wyrzucić z głowy. Jest jednocześnie delikatna i mocna, refleksyjna i zwyczajna, zaskakująca i konsekwentna, a na dodatek sprawia, że w sercu zagnieżdża się smutek. A czy jest dobra? Czy kończy się we właściwy sposób? (brawa za epilog!)? Moim zdaniem tak, jednak jej ostateczny odbiór zależy od indywidualnej wrażliwości i zasad czytelnika. Sprawdźcie jak podziała na was, polecam.
Szczegóły
Tytuł: Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu
Autor: Anna Mc Partlin
Wydawnictwo: Harper Collins 2016
Ocena
treść: bardzo dobra 7/10
styl: bardzo dobry
okładka: brzydka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)