Wywiad z Hanną Diktą, autorką powieści We troje



Hanna Dikta to poetka i prozaiczka, laureatka kilkudziesięciu konkursów literackich. Autorka tomiku poetyckiego Stop-klatka (Zeszyty Poetyckie, Gniezno, 2012 r.) i powieści We troje (Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań, 2016 r.).
Szczęśliwa żona i mama trójki dzieci. Mól książkowy, zakochany w pisarstwie Marii Nurowskiej. Od urodzenia mieszka w Piekarach Śląskich, gdzie pracuje jako nauczycielka języka polskiego i historii – te informacje można znaleźć w notce biograficznej. A jaka jest autorka prywatnie? Zapraszam was do lektury wywiadu, w którym zapytaliście autorkę o różne poważne i mniej poważne sprawy. Bawcie się dobrze :)


1

Czy w trakcie pisania powieści dzieliła się Pani jej fragmentami ze swoimi najbliższymi, może z kimś z rodziny, albo z przyjaciółką? Czy raczej nikt nie miał takiej możliwości, bo nie chciała Pani się sugerować czyjąś opinią i wolała Pani dokończyć książkę po swojemu? – Kasia Piwoda

Jeszcze na etapie planowania książki opowiedziałam fabułę swojemu mężowi, a później dałam mu do przeczytania kilka pierwszych rozdziałów. Z całością zapoznał się dopiero w wersji książkowej, a jego bardzo pozytywna opinia ogromnie mnie ucieszyła. Na etapie pisania wymieniłam się też rozdziałami z bliską koleżanką, która również pisała w tym czasie swoją powieść, można powiedzieć, że wzajemnie motywowałyśmy się do działania. Ani mąż jednak, ani przyjaciółka pisarka nie mieli znaczącego wpływu na ostateczny kształt książki, od początku do końca realizowałam własną wizję.

2

Jak wiele przy konstruowaniu bohaterów i fabuły czerpie Pani z prawdziwych osób i zdarzeń, a ile w książce jest fikcji literackiej? – Kamila M.

Jedna z koleżanek po lekturze książki powiedziała: „Ale sprytnie rozdzieliłaś swoje cechy między Agatę i Joannę!”. Coś w tym chyba jest. Agacie nie pozwoliłam nosić mini spódniczek, bo sama ich nie lubię, wkładałam jej do torebki książki, które sama czytałam w czasie pisania powieści, rozkochałam ją w Piaf i Osieckiej, bo obie artystki są mi bliskie, Joannie kazałam wierzyć w różne „czary – mary”, bo sama jestem otwarta na niekonwencjonalne metody leczenia, przeżywać dramat, który był także moim udziałem, obdarzyłam ją również swoim uporem w dążeniu do celu. Niemniej obie kobiety są tak naprawdę kimś zupełnie różnym ode mnie, absolutnie niezależnymi bytami. Kiedy czytam gotową książkę, widzę to szczególnie wyraźnie. Jeśli chodzi o wydarzenia, ogromna część fabuły to fikcja, prawdziwe są wyłącznie retrospekcje, a i one nie w stu procentach. 

3

W recenzjach We troje często pojawiały się określenia: "zaskakująca", "mądra", "odbiegająca od schematów", "dająca do myślenia". Co przede wszystkim chciałaby Pani przekazać poprzez swoją twórczość? Jakie reakcje wywołać? – Edyta Chmura

Nie chciałabym narzucać czytelnikom interpretacji mojej powieści. Czytając recenzje We troje, zauważyłam, że każdy odbiera tę powieść inaczej, zwraca uwagę na inne szczegóły, lubi innych bohaterów. I tak chyba powinno być. Kiedy książka „idzie do ludzi”, staje się poniekąd ich własnością i autor ma już wtedy niewiele do powiedzenia. 

4

Przeczytałam, że jest Pani laureatką kilkudziesięciu konkursów literackich. Choć nie znam dokładnej liczby tych konkursów, jestem w stanie stwierdzić, że to naprawdę spory wynik! Co napędzało Panią do pisania i brania udziału w tych przedsięwzięciach? – Gab riela

Aktywnie uczestniczyłam w konkursach przez około półtora roku, pięć, sześć lat temu, to z tego okresu pochodzi większość moich laurów. Co napędzało mnie do brania w nich udziału? Chciałam zobaczyć, czy moje wiersze – bo wysyłałam głównie wiersze – są w stanie zainteresować ludzi, którzy mnie nie znają, czy obiektywnie są dobre. Konkursy szybko mi się znudziły. Dowiedziałam się, że teksty są w porządku – mogłam iść dalej. Lubię próbować nowych rzeczy, sprawdzać się na nowych polach. Stąd po wydaniu książki poetyckiej, która spotkała się z dobrym przyjęciem, zamiast wydać kolejną, zaczęłam pisać opowiadania, a wreszcie „rzuciłam się” na powieść. Myślę jednak, że przy tym ostatnim gatunku zacumuję na dłużej, pisanie powieści sprawia mi największą frajdę. 

5

Jest Pani prawdziwym molem książkowym, co zapewne wiąże się z niezliczoną ilością książek w prywatnej biblioteczce. Jak wiele liczy ona egzemplarzy? – Gab riela

Mieszkanie mojej wychowawczyni z podstawówki tonęło w książkach. Pamiętam zaskoczenie, jakie przeżyłam, kiedy przyznała się, że nie lubi czytać, a przyjemność sprawia jej wyłącznie gromadzenie zbiorów. Ja jestem zupełnym przeciwieństwem mojej nauczycielki. Owszem, mam sporo książek, dużo ich także kupuję, ale często zdarza się, że tuż po przeczytaniu od razu oddaję je do biblioteki. Zostawiam sobie tylko te, które zrobiły na mnie duże wrażenie, o których wiem, że będę do nich wracać, a także takie, które otrzymałam w prezencie lub od autorów. Przyznam też, że często korzystam z wypożyczalni. Na terenie mojego miasta jestem zapisana do czterech bibliotek i wszystkie cztery odwiedzam regularnie. 

6

Jak w Pani przypadku wygląda zakończenie procesu pisania? - jak rozpoznać moment, kiedy książka jest gotowa, kiedy nie powinno się już dokonywać kolejnych poprawek i pozwolić ‘odejść swojemu dziecku’ by zaczęło żyć własnym życiem… – jak to wygląda zarówno w przypadku prozy, jak i poezji ? – Katarzyna Muller

Mam ogromny problem z wypuszczeniem swoich „dzieł”, z zakończeniem procesu pisania. Zawsze wydaje mi się, że coś jeszcze można poprawić, zmienić. Tak było również z powieścią We troje – chciałam wprowadzać ostre cięcia jeszcze na etapie składu. Jestem wobec mojego pisania bardzo krytyczna. Choć w życiu nie ma we mnie ani grama pedanterii, w pisaniu jestem bardzo dokładna. Z poezją jest łatwiej niż z prozą. Kiedy piszę wiersz, to widzę go jako budowlę. Gdy coś mi jeszcze zgrzyta, to dom jest niedokończony, nie ma okien, drzwi, komina, gdy czuję, że jest dobrze, to pojawia mi się przed oczami obraz pięknej willi. Taka wizja – nie wiem, skąd się bierze. Z prozą niestety tak to nie działa. Może dlatego, że to nie dom, a wielki labirynt z tysiącem zakamarków. J

7

Czy są pytania, które by chętnie Pani zadała swoim czytelnikom? – Katarzyna Muller

Tak, czy się podobało i co ewentualnie zazgrzytało, co zmienić. Interesuje mnie każda uwaga, jeśli, oczywiście, jest konstruktywna, jest szczerą opinią, a nie złośliwością czy komplementem na wyrost. Chciałabym też zapytać, czy spotkali w tej książce siebie, czy coś im ona dała, skłoniła ich do refleksji.

8

Załóżmy, że kolejne Pani książki będą stanowiły trylogię, w której zawrze Pani opowieść o swojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości … jak zatytułowałaby Pani całą serię, jak i jej poszczególne części? – Aniela M

„Przed trzydziestką”, „Po trzydziestce”, „Po czterdziestce i dalej”. Piszę oczywiście pół żartem, pół serio, ale przyznam, że okrągłe urodziny mają dla mnie ogromne znaczenie. Przed trzydziestką realizowałam marzenie o dużej rodzinie, po trzydziestce, ciesząc się udanym życiem rodzinnym, zaczęłam realizować pasję literacką, a po czterdziestce… chciałabym odcinać kupony z poprzednich części i szukać nowych wyzwań. Jestem ciekawa życia, chcę się uczyć, chcę ciągle iść do przodu, zdobywać nowe szczyty. 

9

Czy istnieje dla Pani jakiś temat tabu we własnej twórczości; zagadnienie, temat z którego opisaniem miałaby Pani problem? – Aniela M

Nie potrafiłabym stworzyć scen przemocy z dzieckiem w roli głównej. Nie potrafię nawet czytać na ten temat… Może ta moja nadwrażliwość ma związek z faktem, iż jestem mamą trójki dzieci, z których najmłodsze ma niespełna trzy lata? Może za jakiś czas, kiedy przestanę utożsamiać małych bohaterów z własnym potomstwem, otworzę się na takie tematy?

10


Gdyby miała Pani napisać książkę historyczną to w jakiej epoce rozgrywałaby się jej akcja? – Justyna Ernest


Hm… Chyba wybrałabym międzywojnie. Jako mała dziewczynka co niedziela oglądałam z mamą Stare Kino. Może stąd moja sympatia dla tamtych czasów?

11

Jaki jest według Pani przepis na wytrwanie w przysiędze małżeńskiej? – Justyna Ernest

Często wchodzimy w relacje poranieni, z deficytami z dzieciństwa, szukamy w partnerze kogoś, kto wypełni dziurę, wejdzie w rolę rodzica, to na pewno nie sprzyja powstawaniu dobrych związków. Sądzę, że wnioski Agaty, bohaterki mojej powieści, która w pewnym momencie stwierdza, że powinna była załatwić sprawy z przeszłości, zanim wyszła za mąż, są słuszne. Ludzie powinni być poukładani wewnętrznie, świadomi swoich uwarunkowań, gotowi do pracy nad nimi, tylko wtedy są w stanie naprawdę kochać i otworzyć się na miłość. 

12

Czy jeszcze przed pisaniem powieści, albo w trakcie przygotowywała się Pani do tematu walki z rakiem, czytała Pani może jakąś fachową literaturę, artukuły czy odwiedzała Pani fora poświęcone właśnie temu tematowi, czy raczej wystarczyła ogólna wiedza, bez zgłębiania się w medyczne sposoby leczenia? – Katarzyna P-k 

Wiedzę o walce z rakiem, o, na przykład objawach guza mózgu, czerpałam z życia. Nie ukrywam, że niektóre fragmenty biografii moich bohaterek, to moja biografia. Dwadzieścia lat temu na ten rodzaj nowotworu zmarła moja mama. Jestem, jak Agata z książki, wyczulona na temat raka od zawsze, wyłapuję takie informacje zewsząd, skupiam na nich swoją uwagę. Nie musiałam specjalnie się przygotowywać, żeby wymienić na przykład składniki, które w naturalny sposób przeciwdziałają powstawaniu komórek rakowych – mam ich pełną szufladę. J Oczywiście, coś tam jeszcze doczytywałam, sprawdzałam, czy pamięć mnie nie zawiodła, ale generalnie jakoś specjalnie się nie doszkalałam. Kiedyś, dawno temu, przeczytałam w wywiadzie, bodaj z Marią Nurowską, że książki należy pisać własną krwią, tylko wtedy mają szansę być naprawdę dobre. Tę książkę tak właśnie napisałam – krwią i łzami. Może dlatego wiele osób tak emocjonalnie ją odbiera.

13

Jak Pani uważa, czy nas czytelników łatwo jest zadowolić i zachęcić do czytania, czy wystarczy tylko ładna okładka (nie ukrywam, że okładka We troje od razu rzuciła mi się w oczy, jest tak piękna, że nie sposób przejść obok niej obojętnie!), których na rynku wydawniczym jest teraz coraz więcej, błaha historia i prosty język, czy też może jesteśmy z tych bardziej wymagających, którzy szukają czegoś więcej w powieści i najpierw trzeba trafić do naszych serc, by pozostać tam na dłużej? – Katarzyna P-k

Z okładką sprawa jest skomplikowana. Jednych zachwyca, innych denerwuje, bo uważają, że sugeruje prostą historię, gdy tymczasem w środku kryje się znacznie więcej. Pisałam tę książkę dla siebie, to znaczy dla osób takich, jak ja, a jestem raczej wymagającą czytelniczką, która na byle historyjkę nie da się złapać. Lubię w książkach niejednoznacznych, poplątanych bohaterów, lubię trudne problemy, niemal jak z greckiej tragedii, lubię zaskakujące zakończenia. To wszystko próbowałam zawrzeć w We troje. Odpowiadając więc na Pani pytanie: Nie, nie wystarczy piękna okładka, za którą nic się nie kryje. Myślę, że każdy autor marzy o tym, żeby po przeczytaniu jego pierwszej książki, ktoś czekał na kolejną. Jeśli pierwsza to tylko banalna historyjka zapakowana w błyszczący papier, to na następną okładkę – jaka by nie była kusząca - nikt się już, niestety, nie nabierze.

14

Co Pani sądzi o związkach, które mają dużą różnicę wiekową? – Grażyna Wróbel

Każdemu według potrzeb :) Moja Agata na pewnym etapie swojego życia potrzebowała takiej relacji, związek ze starszym mężczyzną dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Podejrzewam, że wiele jest takich kobiet – opuszczonych, niedokochanych, „zdradzonych przez ojca”, szukających w małżeństwie relacji dziecko – rodzic. Klasyczny kompleks Elektry. To jedna strona medalu. Wierzę bowiem, że bywa i tak, że taka relacja jest w pełni zdrowa, normalna. Po prostu komuś podobają się szpakowaci mężczyźni w pewnym wieku. I tyle. :)

15

Uczy Pani języka polskiego, więc zapewne doskonale Pani wie jak napisać dobrą książkę? – Grażyna Wróbel

Myślę, że o osobach, które ukończyły filologię, można z całą pewnością powiedzieć jedno – że lubią czytać. Zawahałabym się już przy stwierdzeniu, że wszystkie potrafią pisać bez błędów. Natomiast umiejętność pisania dobrych książek, to już sprawa naprawdę bardzo wątpliwa. Na polonistyce nikt nie uczy, jak napisać bestseller, to nie warsztaty pisarskie. J

16

Co Pani czuła gdy dowiedziała się, że powieść zostanie wydana? – Irena (Bujaczek) Bujak

Szczerze? Kiedy dostałam maila z Wydawnictwa Zysk i S-ka, zaczęłam skakać po pokoju z radości. J  
Potem miałam jeszcze kilka takich radosnych momentów – gdy przed świętami znalazłam zapowiedź swojej książki na stronie Empiku, i kiedy któregoś lutowego popołudnia stanęłam przed półką w księgarni i zobaczyłam na niej swoje książki. To było jak zdobycie Mount Everset. Od dziecka marzyłam o tej chwili.

17

W jaki sposób zachęcałaby Pani do sięgnięcia po własną powieść? – Irena (Bujaczek) Bujak

Myślę, że słowami, które wyczytałam z dotychczasowych recenzji. Że to powieść, którą się połyka w jedną noc, od której trudno się oderwać. Że to mądra, skłaniająca do przemyśleń, napisana dobrym językiem książka, o której myśli się jeszcze długo po jej przeczytaniu.

18

Czy zawsze chciała Pani pisać? – Marta Kurczyk

Tak, zawsze. Mam kilka rękopisów z dzieciństwa, niedokończone powieści, liczące po kilkadziesiąt stron. Pamiętam pewne wakacje, miałam może dwanaście, może trzynaście lat, kiedy codziennie przez blisko dwa miesiące siadałam przy biurku i na kilka godzin wchodziłam w świat wymyślonych postaci. Pamiętam uczucie, które temu towarzyszyło – czystego szczęścia, niczym nieskrępowanej radości. Przez połowę dorosłego życia marzyłam, żeby do tego powrócić, ale zbyt mocno absorbowały mnie inne sprawy, inne – ważniejsze! - marzenia. Cieszę się, że wreszcie się udało. 

19

Pracuje Pani jako nauczycielka języka polskiego. Jak uczniowie i inni nauczyciele odbierają Pani twórczość? – Niebieska zakładka

Ponieważ jestem na urlopie wychowawczym, nie mam zbyt wielu informacji zwrotnych od moich koleżanek i kolegów z pracy. Pojedyncze sygnały, które mimo to do mnie docierają, są bardzo miłe. 

20 

Tematem powieści We troje są między innymi relacje pomiędzy siostrami. Jak Pani sądzi, dlaczego te relacje bywają często tak trudne w dorosłym życiu? – Niebieska zakładka

Myślę, że fakt, iż jesteśmy rodzeństwem, wcale nie warunkuje tego, że jesteśmy podobni, mamy podobny system wartości i charakter. Ludzi kształtuje nie tylko rodzina, ale też szereg spraw, które zdarzają się poza nią. Może przyczyna złych relacji tkwi także w wychowaniu? W porównywaniu dzieci, nieświadomym wprowadzaniu rywalizacji między nimi. To chyba częsty schemat. Znam naprawdę wiele dorosłych osób, które wciąż mają żal do rodziców, że faworyzowali ich brata czy siostrę. Pewna koleżanka, jedna z pierwszych czytelniczek We troje powiedziała po lekturze powieści: Muszę dać tę książkę do przeczytania mojej siostrze. Bo z nami jest jak z Agatą i Joanną, inny świat!


To już niestety koniec... Serdecznie dziękuję autorce za udział w cyklu, a wam wszystkim dziękuję za zadawanie ciekawych pytań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)