MENU

Lifelista, czyli muzyczna lista życia


Zastanawialiście się kiedyś, jak wielkie znaczenie w Waszym życiu ma muzyka? Nie bez powodu mówi się, że łączy pokolenia, łagodzi obyczaje i zaraz po zapachu jest największym generatorem wspomnień.


Wybrane utwory towarzyszą nam już od chwili urodzenia, gdy mama na dobranoc nuci kołysanki. Potem wybieramy stosowną muzykę do zabawy, relaksu czy nauki, inną na randkę i inną na smutki. Muzyką ładujemy akumulatory, dodajemy sobie energii lub wręcz przeciwnie – wprowadzamy się w depresyjny nastrój. Słuchając muzyki nieświadomie tworzymy podkład muzyczny do naszych wspomnień. Nie wierzycie? Nawet po latach słysząc ulubiona piosenkę przypomnicie sobie wiążące się z nią wydarzenie, nawet jeśli sam utwór nieszczególnie Wam się podoba.

Macie takie utwory, które od razu przywodzą Wam na myśl momenty radosne, nostalgiczne, smutne? Dziś zapraszam Was w muzyczną podróż po moim życiu i gorąco zachęcam, byście stworzyli własne lifelisty. Zaczynamy?
 1986 – 1990

Pierwszą piosenką, jaką pamiętam jest utwór rosyjskiego artysty Jurija Shatunova "Bielyje rozy". Moi rodzice słuchali różnorodnej muzyki, od klasycznych koncertów fortepianowych, po dyskotekowe gnioty lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Jakimś cudem jednak dzieciństwo kojarzy mi się z tym utworem i... z bujaniem się na huśtawce.


1991 – 1996

Z tego okresu nie pozostał w mojej świadomości żaden utwór. Nie będę się zastanawiać dlaczego, ale psycholog pewnie miałby pole do popisu ;) 

1997 – 1999

Szalone nastoletnie lata to czas beztroskich imprez i swobodnego kosztowania wolności. Każda sobota kończyła się piosenką "To już jest koniec" zespołu Elektryczne gitary. Dziś szczerze jej nie znoszę, ale niezmiennie przypomina mi kilka ciekawych momentów. Jak widzicie nie zawsze byłam molem książkowym i tamte czasy wspominam z rozrzewnieniem ;)


2000 – 2002

Nowe millenium rozpoczęłam z nową, wielką miłością. "Dillema" Nelly ft. Kelly Rowland towarzyszyło mi podczas spotkań z przyszłym mężem. Ilekroć los stawiał nas na swojej drodze gdzieś w tle leciała ta właśnie piosenka. Dawno, dawno temu, gdy telefony nie miały jeszcze dzwonków MP3 (pamiętacie takie?) używaliśmy kompozytora lub kupowaliśmy z jakiejś gazety dzwonek piszczący dillemą i to była pełnia szczęścia ;)


 2003 – 2008

W tym okresie zaczęłam pracę zawodową, a pierwsza posada w salonie operatora komórkowego kojarzy mi się niezmiennie z piosenką "Time to Pray". Tytuł idealnie pasował do okoliczności ;) I choć samą pracę wspominam z niechęcią, są chwile, które dzięki temu utworowi przypominam sobie w najdrobniejszych szczegółach. 


2009

Rok mojego ślubu zasłużył sobie na osobną ścieżkę dźwiękową – "To, co chciałbym ci dać" nieistniejącego już w tym składzie zespołu Pectus.

To miejsce dla Ciebie, Które przynosi nam czas, 
Wciąż daję Ci wolność, 
Kochasz kolejny raz. 
Na swoim niebie, 
Które tak chciałbym Ci dać, 
Zabierz mnie proszę, 
Tam gdzie nie kończy się świat.
(fragment piosenki)


2010 – 2011

Piosenka Rihanny i Eminema "Love the way You lie" była tłem wydarzeń, które w pewien sposób zmieniły moje życie. Tłem wielkich emocji, niedokończonej opowieści o miłości, ale także błędów, trudnych decyzji, porażek i sukcesów. Wiele jej zawdzięczam, ale słuchanie jej boli równie mocno jak cieszy.


2011 – 2013

Te lata to czas, w którym pojawiła się w moim życiu nowa istotka, która sprawiła, że wszystko stało się pełniejsze i radośniejsze, ale też bogatsze w troski i zmartwienia. Jeśli są tu jakieś mamy, ostrzegam, będziecie płakać.


2014

Ten rok zapisał się w mojej pamięci jedną piosenką: "Mam tę moc" z animacji Frozen. Wrażenia, gdy moja córka śpiewa cały tekst podczas jazdy samochodem są bezcenne. 


2015

Ellie Goulding zawojowała moje serce piosenką "Love me like You do" i cały szum podczas premiery filmu o Greyu nie miał tutaj zbyt wielkiego znaczenia. Spowodował jedynie, że poznałam kilka pięknych utworów. W końcu, co by nie mówić o ekranizacji, ścieżka dźwiękowa jest idealna. Dlatego też poniższa piosenka stała się tłem do kilku romantycznych wydarzeń, ale o tym już Wam nie opowiem.



Tak wygląda moja lifelista, a Twoja?

Zapraszam do zabawy wszystkich chętnych, a do stworzenia listy nominuję garstkę moich ulubionych blogerek, czyli Beti G., Ami, Niekończące się marzenia, Irenkę Bujak i Sherry. Oczywiście jeśli chcecie ;)


*lifelista – słowo to nie istnieje i jest wynikiem mojej radosnej twórczości ;)