Kiedy na mnie patrzysz – Agata Czykierda-Grabowska.



Jak często czytacie polskie New Adult? Nie czytacie? A może jeszcze nie wiecie, że nasze autorki też potrafią napisać ciekawą, wciągającą historię? Dzisiaj przedstawię wam jedną z nich.

Cała powieść skąpana jest w strugach deszczu, począwszy od pierwszej sceny, gdy Karina dostrzega na ulicy potrąconego psa, po ostatnie wydarzenia poprzedzające finał. Los połączył dwoje młodych ludzi ratujących potrącone, bezdomne zwierzę zostawione na pewną śmierć. Ona, skrzywdzona w przeszłości i on, z wielkim bagażem doświadczeń są samotni i zagubieni. W krótkim czasie łączy ich wielka namiętność, którą starają się zepchnąć do podświadomości. Wszak to nie może się udać, gdy dwójka ludzi nie dość, że mieszka na przeciwnych krańcach świata to w dodatku każde z nich naznaczone jest piętnem przeszłości. Jednak jak to w NA bywa, ciągnie ich do siebie tajemnicza siła, siła miłości ponad wszystko.

Wydawca twierdzi, że „Kiedy na mnie patrzysz to poruszająca opowieść o uzdrawiającej mocy miłości, która jest najlepszym lekarstwem na głębokie psychiczne rany, a także o intymności i erotycznej bliskości pomiędzy dwojgiem ludzi”. A jak było w rzeczywistości?

Agata Czykierda-Grabowska zaskoczyła mnie oddając w ręce czytelników debiut wyjątkowo obszerny i dopracowany (powiedziałabym nawet przepracowany). Oczywiście nie myślcie, że jest to pozycja pozbawiona wad, bo znalazłam w niej trzy wielkie minusy, ale nie zmienia to faktu, że to powieść na miarę zagranicznych autorek. Zaciekawiłam was?

Karina i Aleksander poznają się w nietypowych okolicznościach i wbrew schematom nie rzucają się na siebie jak spragnione miłości szczenięta. Ich związek rozwija się dynamicznie, jednak wzajemne przyciąganie równoważy niechęć Kariny do jakiejkolwiek bliskości. Wkrótce okazuje się, że dziewczyna ma słuszne powody, by unikać Aleksandra. Nie tylko dlatego, że ten mieszka w Kanadzie (a do Polski przyjechał tylko po to by uczestniczyć w ślubie siostry). Autorka zadbała o to, by wątek związku głównych bohaterów nie był jedynym, który wciąga nas w wir wydarzeń. Rozbudowane tło powieści autentycznie zaciekawia i nie pozwala oderwać się od lektury. Poczytamy co nieco o perypetiach przyjaciół naszej pary, pośmiejemy się z lingwistycznych potyczek siostry Aleksandra, poobserwujemy toksyczną mamuśkę, czy też poznamy kulisy damskiej przyjaźni. Będziemy świadkami wielkiej miłości, kłótni i nieporozumień, wybaczenia, a nawet otrzemy się o śmierć. Czego chcieć więcej? Ogromnym plusem powieści jest też to, że to dzieło jednotomowe. Autorka zgrabnie poprowadziła fabułę i zamknęła wszelkie wątki. Co prawda otwarta furteczka zawsze się znajdzie, ale kontynuacja nie jest potrzebna.

W Kiedy na mnie patrzysz doskonale widać, że autorka czerpie inspirację z najlepszych pozycji gatunku, ale idzie krok dalej i dostosowuje fabułę do polskich realiów, co osobiście bardzo mi się podobało. Poza tym nie mam nic do zarzucenia kreacji bohaterów, których nie sposób nie polubić, a sam Aleksander to mój ulubiony rodzimy bohater. Brawo! Dialogi między Kariną i Aleksandrem, oraz ich nocne smsowe rozmowy to coś, co szczególnie przypadło mi do gustu, zresztą jak nie pokochać bohatera, który mówi tak:

Tak. Utul mnie do snu, zaśpiewaj kołysankę albo po prostu bądź przy mnie, chociaż myślami, tak długo, aż zasnę. Przyjmę wszystko, co mi dasz.

Żeby nie było tak słodko muszę trochę ponarzekać. Otóż książce zabrakło odważnego redaktora, który powycinałby niepotrzebne dłużyzny (na moje oko jakieś 200 stron). Akcja toczyła się zbyt leniwym trybem, opisy biegów po deszczu czy warunków pogodowych można było sobie darować. Powtarzalność scen między bohaterami, podczas których rozmawiali ciągle o tym samym niepotrzebnie wydłużały zbyt obszerną książkę. 
Kolejną sprawą są obcojęzyczne dialogi. Nie rozumiem dlaczego nie zastosowano przypisów, które ułatwiłyby lekturę i oddały rozrywkowy charakter pomysłu autorki. Z całym szacunkiem, ale nie każdy zna angielski i mimo dość łatwego słownictwa dialogi te powodowały moją skrajną irytację i zamiast bawić, drażniły.
Sceny erotyczne również są aspektem nad którym autorka powinna popracować. Wiem, że w języku polskim trudno o ładne określenia, gdyż mamy tylko do wyboru opisy śmieszne, wulgarne bądź czysto anatomiczne, ale słowo „stękanie” jakoś zbytnio erotycznie mi się nie kojarzy… Debiut debiutem, ale o seksie trzeba pisać otwarcie (jak K.N.Haner) albo wcale... Podobnie z oblizywaniem ust i zagryzaniem wargi, umiar jest kluczem do sukcesu. Tymczasem zarówno Aleksander jak i Karina zagryzali wargi średnio co dwie strony, pobili nawet Anę*.

Mimo wszystko jednak spędziłam z tą powieścią kilkadziesiąt przyjemnych minut. Pokochałam dialogi między bohaterami, romantyzm Aleksandra i zachowawczy charakter Kariny. Byłam zaciekawiona i emocjonalnie zaangażowana, a co najważniejsze zostałam dopieszczona ckliwym i maksymalnie romantycznym finałem, który przypomniał mi rozwiązania stosowane przez mojego ukochanego Sparksa. Autorka ma ogromny potencjał, ciekawe pomysły, realne spojrzenie na świat i liczę na to, że kolejna powieść będzie jeszcze lepsza. Kiedy na mnie patrzysz to romantyczna lektura  na letnie dni, która idealnie wpasuje się w tegoroczną, deszczową pogodę.

*Anastasia Steele, bohaterka powieści E.L. James "Pięćdziesiąt twarzy Greya"

Szczegóły
Tytuł: Kiedy na mnie patrzysz
Autor: Agata Czykierda-Grabowska
Wydawnictwo: NovaeRes 2015
Ilość stron: 487

Ocena
Treść: dobra
Styl: dobry
Okładka: ładna

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorce.

38 komentarzy:

  1. No właśnie, zapomniałam o tych dialogach podczas pisania recenzji. Też mnie trochę irytowały :)
    Ale ogólnie bardzo dobrze ją będę wspominała
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o niej i masz rację - nie wiedziałam, ze polscy pisarze piszą ciekawe new adult. Dołączam ją do "chcę przeczytać'!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam, ale mam ogromną ochotę na tę książkę, na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie książka oczarowała całkowicie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także oczarowała :)
      Chociaż angielskie dialogi irytowały, dlatego uważam, że wydawnictwo powinno zastosować przypisy.

      Usuń
  5. Lubię ten gatunek, a czy zaskoczy mnie tak jak "Na szczycie"? Sięgnę jak minie moja niemoc czytelnicza;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja trzymam za Agatę kciuki, bo jest w niej ogromny potencjał :D Książkę dostałam od niej osobiście i zostawiłam ją sobie do czytania na urlop :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No zaciekawiłaś mnie tą książką. Ja właśnie teraz czytam romans polskiej autorki i jest beznadziejny kompletnie. Tylko nie liczni ładnie piszą.
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię ten gatunek, ale po polsku...? Czytałam chyba tylko jedną taką książkę, bo przychodzi mi na myśl tylko "Zabłądziłam". Mimo tych minusów, o których piszesz chętnie bym poznała tę historię:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Póki co odpuszczę sobie tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No proszę, same pozytywy. Książka wpisuje się w moje gusta czytelnicze, więc chętnie do niej zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kusi mnie już od jakiegoś czasu, ale nie jestem do końca przekonana. Twoja recenzja zaostrzyła mój apetyt, ale czy na tyle, by wydać na nią pieniądze?.. hym... poczekam do imienin heh :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak ściągniesz nielegalny pdf albo coś w tym rodzaju.A potem wymądrzysz się gdzie tylko się da, bo lubisz wściubiać nos tam gdzie cię nie chcą.

      Usuń
    2. Anonimie dlaczego zostawiasz tak kąśliwy komentarz? Prywatne wycieczki proszę uskuteczniać gdzie indziej.

      Co do książki, uważam że jest bardzo dobra, mimo kilku minusów ☺

      Usuń
    3. Anonimowy... heh- tyle w tym temacie :)

      Usuń
  12. Polski NA? Dlaczego nie, przekonuje się powoli do sięgnięcia, więc może warto zacząć od rodzimego podwórka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam na półce, czeka w kolejce ;) Mam nadzieję, że również spędzę z nią miły czas ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Popieram, chociaż ja tych przygryzień warg nie zauważałam - nie irytowały mnie. ;) I masz racje co do przypisów, nie każdy zna język (pożyczyłam książkę sąsiadce i miała z tym problem).

    Ogólnie jednak uważam, że to bardzo dobre polskie NA.

    OdpowiedzUsuń
  15. Co prawda nie czytałam niczego polskiego z gatunku YA (tak przynajmniej sądzę, bo nie pamiętam niczego takiego), lecz nie wiem czy chciałabym poznać tę książkę. Z jednej strony zaciekawiła mnie i nawet nie przeszkadzałyby mi angielskie dialogi bo angielski rozumiem całkiem dobrze, z drugiej zaś nie lubię gdy akcja się strasznie dłuży. Wtedy zasypiam, podobnie jak przy obecnie czytany "Tytusie Groanie".

    OdpowiedzUsuń
  16. Już wiem co przeczytam w ten weekend! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale zachęciłaś mnie, chyba czegoś takiego teraz potrzebuję;) Muszę na nią zapolować i to szybko;)

    www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem zaciekawiona, bo intryguje mnie dostosowanie historii do polskich realiów, no i dobrze wykreowanych bohaterów też zawsze z chęcią przywitam :) Obawiam się tylko tych dłużyzn, skoro twoim zdaniem można byłoby skasować aż 200 stron, to nie wiem czy chcę zabierać się za tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ckliwy i romantyczny finał? Nie mogłaś zamieścić recenzji wcześniej? :) Teraz jestem w połowie...

    OdpowiedzUsuń
  20. Mimo zachęty powieść nie dla mnie. Hm, więc u Ciebie deszczowo, tak? A u mnie ani kropli od tygodnia, tylko ciepłe słońce :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Miałam tą książkę włożoną w wirtualny koszyk po czym ją wyjęłam z niego, aby ponownie włożyć i znów usunąć. Nie mogę się zdecydować, może w przyszłym miesiącu nie będę tyle rozmyślać i ją w końcu kupie :)
    http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Czuję się zainteresowana ;) O książce już wiele dobrego czytałam, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko zatopić oczy w tym dużym rozmiarowo debiucie ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Brzmi ciekawie. Uwielbiam takie romantyczne lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie, nie. Na to, to mnie nie namówisz. Oszalałabym na tych 200 stronach do wycięcia xD

    OdpowiedzUsuń
  25. Teraz widać, że Polacy wielkimi krokami gonią zagranicznych autorów. Jestem dumna z tego, a książkę po twojej recenzji z wielką chęcią chcę przeczytać. Może być naprawdę ciekawa i wciągająca.

    Pozdrawiam:*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie ma jak co dwie strony czytać o przygryzaniu warg :) Jednak książkę mam w planach, bo jeszcze nie czytałam polskiego NA. A skoro polubiłaś postacie, to już się nie boję poznać tego debiutu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Witaj. Pięknie tu. Mam pytanie . Czy można jeszcze dołączyć do Twojego autorskiego wyzwania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ☺ dziękuję ☺
      do wyzwania zapraszam w kolejnej edycji.

      Usuń
  28. Kolejna pozycja to listy "Iluś książek, które MUSZĘ przeczytać" ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja spasuję - dłużyzny w książkach mnie irytują.

    OdpowiedzUsuń
  30. Huh. Jestem zaintrygowana - to muszę przyznać na samym wstępie. Rozbudziłaś moją ciekawość, chciałabym sprawdzić, jak w moim wypadku przyjęłaby się ta książka. Problem jest jednak taki, że ostatnio nie czytam za wiele NA, albo selektywnie wybieram, tak żeby było tam jak najwięcej erotyki, bo zauważyłam, że tam gdzie jest więcej erotyki, bardziej podobają mi się dialogi, bo nie ma w nich tej patetyczności, której przykład podałaś między innymi na górze. Nie powiem - jest to romantyczne, ale zaobserwowałam, że ostatnio tego typu, przesadzony romantyzm, nierealny romantyzm (a przynajmniej z mojej perspektywy, bo nie znam nikogo kto by tak pięknie mówił), strasznie mnie drażni.
    W powieściach gdzie jest więcej erotyki niż zwykle, ale wciąż książka skupia się na uczuciach, związek bardziej mi się podoba, jest dla mnie bardziej emocjonalny i intensywny i te dialogi nie są wymuszone, tylko takie... Proste, ale też w pewien sposób ckliwe.
    Także nie skreślam tej książki - wręcz przeciwnie, będę mieć ją na uwadze, ale raczej nie w ciągu kilku najbliższych tygodni. Muszę na nowo nauczyć się żyć z tą patetyc... znaczy... Romantycznością. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  31. Polskie NA? To mnie najbardziej chyba skusiło! Te obszerne tomisko czeka na półce cierpliwie i robi takie wrażenie swoją objętością, jak powieść K.N. Haner :) Tylko troszkę szkoda, że piszesz o tym wydłużaniu...Ale przymknę na to oko. Dialogi angielskie raczej mnie nie zirytują, bo rzadko zwracam na to uwagę, choć w jakimś innym języku pewnie też bym miała do tego uwagi... A jeżeli chodzi o uwagi, zdaniem z Aną po prostu rozbawiłaś mnie prawie do łez! :D Nie sądziłam, że ktokolwiek będzie w stanie ją pobić :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Wbrew pozorom jestem jej ciekawa ;) Romantyczna? A niech tam ;)) Chętnie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Wbrew pozorom jestem jej ciekawa ;) Romantyczna? A niech tam ;)) Chętnie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)