Mały chłopczyk śpiący na ramieniu ojca to obrazek, który rozmiękczy najtwardsze serce. Szkoda, że w najnowszej powieści Katarzyny Michalak tak wzruszająca i piękna jest tylko okładka...
Bohaterem powieści Nie oddam dzieci jest przystojny, rozchwytywany chirurg, Michał Sokołowski. Mężczyzna oddaje się swojej pracy bez reszty, spędzając w szpitalu całe dnie i noce, a jego ciężarna żona wraz z trójką dzieci wiedzie żywot samowystarczalnej żony przy mężu. Pewnego dnia, na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności Marta Sokołowska musi odebrać z przedszkola najmłodszego synka, jedzie małym samochodem, niebezpieczną trasą, w nocy i w jej małe auto uderza rozpędzona beemka. Kobieta i trzylatek giną w wypadku, a nienarodzone dziecko zostaje cudem uratowane. Michał Sokołowski nie może pogodzić się z tragedią, jego reakcja jest daleka od klasycznej rozpaczy po stracie bliskiej osoby. Mężczyzna zaczyna rozumieć, że utracił bezpowrotnie rodzinne szczęście. Rozmiar tragedii zwiększa fakt, że ktoś chce odebrać mu dzieci...
Czy ojciec wygra nierówną walkę z wymiarem sprawiedliwości? Czy winni tragedii zostaną ukarani?
Ta historia nie zmieni Twojego życia…
Ten dramat może się rozegrać tuż obok Ciebie, ale czytanie o nim niczego nie zmieni, chyba że jesteś masochistką…
Katarzyna Michalak jest niewiarygodnie płodną pisarką, spod jej pióra wyszło tak wiele powieści, że miałabym problem z wymienieniem ich wszystkich. Są wśród nich zarówno bardzo dobre lektury (jak choćby Dla Ciebie wszystko) jak i największe gnioty jakie zna literatura (Czarny książę). Najnowsze dzieło, wydane w serii z czarnym kotem miało być "dramatyczne, wstrząsające i do bólu prawdziwe". A jakie było w rzeczywistości? Dramatycznie słabe, wstrząsająco niedopracowane pod względem merytorycznym i do bólu nieprawdziwe. Bardzo mi przykro, ponieważ spodziewałam się naprawdę dobrej historii o żałobie po stracie bliskiej osoby, o zrozumieniu życiowych priorytetów, o przemianie głównego bohatera, o sile rodzinnej miłości, czy wreszcie o wymiarze sprawiedliwości. Tymczasem zawiodłam się pod każdym względem. Ciekawy i dający pole do popisu pomysł na fabułę został koncertowo zmarnowany, ponieważ autorka ma niesamowite upodobanie do przerysowanych (żeby nie powiedzieć odrealnionych) postaci, źle pojmuje międzyludzkie relacje i nie konsultuje swoich pomysłów ze specjalistami. Rozumiem, że można się powoływać na licentia poetica, ale są sprawy, które należy poruszać z największą delikatnością.
Chcecie przykładów? Proszę bardzo, ale ostrzegam, że w tym akapicie będą spojlery:
– Policjant w każdej scenie pełni samotną służbę, również po zmierzchu w terenie niezabudowanym, czasem ze zwykłego funkcjonariusza drogówki przeistacza się niemal w detektywa, a w dodatku doprowadza doktora do sądu, by ten mógł uczestniczyć w sprawie cywilnej.
– Oskarżony Maszak podczas transportu ze szpitala do więziennej celi zostaje uraczony dawką Pavulonu i narkozą (w karetce pod opieką dwóch sanitariuszy!!!), po czym w celi zostaje powieszony na pasku od szlafroka przez dwóch osobników, których nikt nie widział, nikt nie słyszał.
– Sąd, tuż po wypadku chce odebrać dzieci rodzinie i oddać je do sierocińca, mimo, że mają komplet dziadków i zamożnego ojca.
– Uratowane niemowlę przebywa w szpitalu, gdzie nikt, powtarzam NIKT go nie odwiedza i nie interesuje się jego losem.
– Dziennikarze koczują pod domem lekarza, śledzą jego rodzinę i przesłuchują świadków, jakby Sokołowski był co najmniej ogólnopolskim celebrytą.
– Lekarz pełni całodobowe dyżury notorycznie, jednocześnie operuje i jest jedyną podporą SORu.
– Polityk znany z tego, że jest politykiem zachowuje się jak boss mafii i ma nieograniczony wpływ na wymiar sprawiedliwości, szpitale i więzienia...
Takich przykładów mogłabym wymieniać bez liku, do każdego z nich przytaczając cytaty, ale zwyczajnie nie mam na to siły. Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam do kontaktu mailowego.
Jestem totalnie zawiedziona, ponieważ lubię pióro autorki, która pisze lekko, płynnie i plastycznie. Jednak mam wrażenie, że tutaj celowo wyciągała na światło dzienne najbrudniejsze ludzkie zachowania i używała scen mających za zadanie szokować do granic dobrego smaku. Niezliczoną ilość razy musiałam czytać o ciele dziecka zmiażdżonego na drzewie, bez rączek, nóżek i główki. Autorka pastwiła się nad czytelnikiem podsuwając mu koszmarne obrazy, by ten, zamiast skupić się na treści tworzył własne projekcje zdarzenia. Książka jest pod tym względem makabryczna, wiele scen przyprawiało mnie o mdłości – jak choćby te z udziałem Maszaka i Niro (dwóch winnych tragedii na drodze). Michalak szczegółowo opisała ich zabawy z nieletnimi dziewczynami, podpalanie bezdomnego czy katowanie schorowanej matki i sceny te były nad wyraz dopracowane.
Kreacja postaci to kolejny minus, bohaterowie są jednowymiarowi, schematyczni. Ci, po ciemnej stronie posiadają wszystkie najgorsze cechy, jakie może mieć człowiek, powiem więcej – są klasycznym przykładem jednostek chorych psychicznie i wymagających odosobnienia. Jasna strona to też przegląd kandydatów do psychiatryka: lekarz przeżywa żałobę z sposób daleki od normalności, rozważa samosąd i pokazowo cierpi, a jednocześnie nie interesuje się "ukochaną" rodziną, nie dba o dziecko, nie zauważa oczywistych rzeczy, nie pozwala sobie pomóc, a gdy pojawia się pani prawnik doznaje oświecenia i w godzinę doprowadza się do porządku. Przyjaciel doktora ogranicza się do kilku telefonów i zamiast pomagać, współczuje. Rodzice doktora i jego zmarłej żony jak na komendę odwracają się od osieroconej rodziny i chcą pomóc w zabraniu dzieci ojcu. Koniec, już nic więcej nie napiszę, bo i tak niewielu z was dotarło do tego momentu ;)
Podsumowując, uważam, że ta powieść może spowodować więcej szkód niż pożytku. Biorąc pod uwagę odbiorcę docelowego, czyli całe rzesze wielbicielek pisarki, siła rażenia powieści jest bardzo duża. Tymczasem przedstawione treści godzą w dobre imię polskiego wymiaru sprawiedliwości, propagują ideę samodzielnego wymierzania kary, podważają autorytet lekarzy i policji w naszym kraju. Ze społeczeństwa robią żądne sensacji potwory, pozbawione empatii, które tylko czekają na kolejne dziennikarskie prowokacje. W dodatku schematyczne i jednowymiarowe przedstawienie bohaterów negatywnych utrwala stereotypy "złego" syna polityka i naćpanego koką kierowcy tira, który po pracy odreagowuje tłukąc kobiety.
Rozumiem, dlaczego autorka tak mocno przeżyła Nie oddam dzieci, opisywanie dramatycznych obrazów musiało być bardzo obciążające emocjonalnie. Tym bardziej nie rozumiem, po co powstała ta powieść?
Szczegóły
Tytuł: Nie oddam dzieci
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Literackie
Ocena
treść: 2/6
styl: 4/6
okładka: 6/6
Egzemplarz do recenzji udostępniło Wydawnictwo Literackie
haha... hahaha aleś mnie rozbawiła!
OdpowiedzUsuńcóż, Michalak znowu namotała i przekoloryzowała :)
Ami, wcale mi nie było do śmiechu... Miałam wielkie oczekiwania, przecież temat powieści aż się prosił o rozrywającą serce fabułe. A tu mi nawet jedna łezka nie poleciała, bo to było po prostu niesmaczne.
UsuńPoważnie, aż tak słabo?? Cóż to raczej odpuszczam, coś nie jest mi dane poznać jakąkolwiek książkę Michalak, wszystkie zbierają jakieś słabe noty..
OdpowiedzUsuńPoważnie. Trudno było mi napisać tę recenzję, bo kilka książek autorki bardzo lubię. Jeśli chcesz coś przeczytać, to polecam "Dla ciebie wszystko", ta powieść przynajmniej ma sens.
UsuńJak to po co? W końcu się chyba dobrze jej książki sprzedają ;) ? A tak już na serio całkiem - mam takie dziwne przeczucie, że ta Autorka właśnie za często książki pisze i dlatego się taka masówka robi. Według mnie, powinna zostać przy lekkich, komediowo-romantycznych i popracować nad:
OdpowiedzUsuńa) kreacją postaci ( <- tu też ten realizm ważny i wielowymiarowość)
b) realizmem (wiem, że ten dodatek świata jak z serialu całkiem sympatyczny bywa, ale czasami to już przesada)
c) tempem akcji / ilością zwrotów akcji / ilością tragicznych chorób i problemów, które jej postaci dopadają
Idealne podsumowanie ;) I masz rację, mogłaby pisać mniej i bardziej skupiać się na kwestiach formalnych. Przecież potrafi! A tymczasem trzepie książki jak na taśmociągu i takie mamy skutki...
UsuńMoje zdanie na temat tej książki już znasz. Mnie się bardzo podobała. Choć prawdą jest, że ja w dużej mierze zwracałam uwagę na emocje, a tego akurat w powieści nie brakuje.
OdpowiedzUsuńEmocje są, to fakt. Wiele razy miałam ochotę podpalić książkę lub rzucić nią o ścianę lub zdeptać ;)
UsuńAż się nie mogę doczekać, kiedy ja zacznę recenzować tę książkę :D
OdpowiedzUsuńJutro planuję już sięgnąć po tę powieść ;)
Czekam zatem na Twoje wrażenia ;)
UsuńJakoś mi nie po drodze z książkami pani Michalak, i jakoś po lekturze twojej recenzji nie żałuję :)
OdpowiedzUsuńNie wszystkie są złe, naprawdę ;) Autorka ma lekki w odbiorze styl pisania i niektóre jej książki wzruszają. Ta jest po prostu... przypadkiem;)
UsuńCzytałam dwie książki K. Michalak i podobały mi się. Nie oddam dzieci wygrałam na blogu autorki i już miałam ją przeczytać ale książka została porwana przez moją mamę i siostrę. Tak szybko po nią nie sięgnę.... Szkoda, że P. Kasia pojechała po bandzie i zamiast poruszającej historii o żałobie i radzeniu sobie rodziny ze śmiercią matki i żony uczyniła spektakl bazujący na najniższych ludzkich wartościach :/
OdpowiedzUsuńJa też bardzo żałuję, ponieważ jest kilka jej książek które autentycznie lubię... Tutaj wyszło przedstawienie rodem z seriali paradokumentalnych...
UsuńA spodziewałam się po tym tytule mocnego, wstrząsającego tytułu. Szkoda, żę jest tak niedopracowany. Za to Twoją recenzję czytałam z ciekawością :)
OdpowiedzUsuńMagda, ja też... Wzruszyłam się już patrząc na tę przepiękną okładkę. Strasznie mi przykro, że musiałam napisać tak negatywną recenzję, wiesz, że tego nie lubię i zawsze szukam plusów. Tutaj nie znalazłam.
UsuńI zostałam utwierdzona w moim przekonaniu, żeby po książki tej autorki nie sięgać. Od dawna nie mogę się do niej przekonać, czego nie ukrywam, a teraz decyzja o rozpoczęciu czytania jakiejś jej książki jest jeszcze bardziej odległa niż wcześniej...;)
OdpowiedzUsuńNie zniechęcaj się ;) Autorka napisała kilka dobrych pozycji, nie mogę złego słowa powiedzieć o "Dla ciebie wszystko", bardzo lubię też "Mistrza" i wierzę, że Kejt jeszcze pokaże na co ją stać.
UsuńTa recenzja tylko utwierdza mnie w przekonaniu, żeby omijać twórczość Michalak...
OdpowiedzUsuńcałą twórczość może nie, ale tę książkę z pewnością ;(
UsuńWow! Niezła recenzja:) Ja osobiście przeczytałam kilka książek autorki, z czego podobały mi się tak naprawdę chyba dwie. Ostatnio omijam jej powieści, chociaż po tą akurat miałam zamiar sięgnąć. Sama przeżyłam podobną stratę, tyle, że ja byłam akurat ocalałym dzieckiem. Jednak chyba się nie zdecyduję na lekturę, skoro nie odbiega poziomem od ostatnich książek. Szkoda.
OdpowiedzUsuńJeśli przeżyłaś podobny dramat nie sięgaj po tę książkę, ona jest obrazem czystej masakry, za to naszpikowanym brutalnością przesłaniającą rzeczywisty problem. Poczytaj te lepsze pozycje (Dla ciebie wszystko, podobno dobra jest też Nadzieja...) :)
UsuńW takim razie nie będę jej czytała. "Nadzieję" czytałam i jest właśnie jedną z tych dwóch książek, które mi się podobały, chociaż też parę przegięć było:) Ale znośnych:D
UsuńParadoksalnie słabe książki mają najbardziej błyskotliwe oraz ciekawe recenzje. :) Jakoś chyba łatwiej pisać jest o wadach niż zaletach. W każdym razie książka nie jest w moim stylu i raczej po nią nie sięgnę, ale Twoją recenzję przeczytałam z przyjemnością :) Jedna z Twoich lepszych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mz.Hyde
Może powinnam zostać zawodową hejterką? ;) Zdecydowanie łatwiej napisać krytyczną recenzję, jednak emocjonalnie ona mnie wiele kosztowała ;)
UsuńDziękuję, ale nie dziękuję xD Jak dobrze, że poczekałam z decyzją do Twojej recenzji inaczej nacięłabym się okrutnie - znowu.
OdpowiedzUsuńwcale nie powiem "a nie mówiłam..." ;)
UsuńMoje zdanie na temat książki znasz, ja podeszłam do tematu bardzo emocjonalnie, bez zwracania uwagi na styl i te wszystkie wpadki... mój rozsądek w trakcie czytania wyparował, emocje wzięły górę, gdyż temat bardzo trafił w mój najczulszy punkt... teraz mam coraz więcej wątpliwości, ale niech zostanie już tak jak jest ;) ... i fakt ja jestem też troszkę masochistką ;) Pozdrawiam, miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, czytałam Twoją recenzję i rozumiem emocjonalne podejście. Gwarantuję Ci, że za jakiś czas dostrzeżesz to, co pozostali krytykujący. Autorka pisze dobrze, plastycznie, kreuje obrazy w głowie czytelnika, jednak robi to w sposób niesamowicie nierealny. Zdecydowanie wolę inne jej książki.
UsuńJuż zaczynam dostrzegać, powiem więcej dostrzegałam niedoskonałość w trakcie lektury tej książki, ale wiesz sama historia, dramat mnie tak poruszył, że czytając nie myślałam o ewidentnych błędach :) Cóż u mnie często emocje biorą górę nad rozsądkiem ;) Muszę nad sobą popracować :P
UsuńBlog Ci tę pracę ułatwi ;) Po kilkudziesięciu przeczytanych i zrecenzowanych książkach zobaczysz w nich wady, na które kiedyś nie zwróciłabyś uwagi. Recenzowanie wymusza refleksję ;)
UsuńKluczem do cieszenia się powieściami Michalak jest totalne nastawienie się na emocje i przeżywanie historii i losów bohaterów. Niestety mam wrażenie, że w trakcie czytania jej książek trzeba wyłączyć zdrowy rozsądek i po prostu dać się ponieść emocjom. Nie do końca to potrafię, dlatego na razie czytam jedynie ciepłe i bajkowe historyjki tej pani, bo obawiam się, że przy poważniejszych moja irytacja sięgnie zenitu.
OdpowiedzUsuńTrafna uwaga, choć ja poszłabym dalej – podczas lektury najlepiej byłoby odłączyć cześć mózgu odpowiedzialną za rozumienie relacji międzyludzkich i wiedzę ogólną o otaczającym świecie ;) Trzeba sobie nieustannie powtarzać, że to nie mogło się zdarzyć i będzie dobrze ;)
UsuńStrasznie mi szkoda pomysłu na fabułę, liczyłam na coś zdecydowanie bardziej dopracowanego.
Kolejna recenzja, która mówi mi jasno, że z tą powieścią nie chcę mieć nic wspólnego...
OdpowiedzUsuńszkoda zmarnowanego pomysłu... ;(
UsuńA ja jednak z chęcią sięgnę. Może po to, żeby wyrazić własną opinię :)
OdpowiedzUsuńczekam na Twoje wrażenia ;)
UsuńKolejna miażdżąca recenzja tej książki. Chyba z niej po prostu zrezygnuję.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym Twoją opinię, jednak namawiać do lektury nie będę ;)
UsuńMam w planach książki Michalak, ale z pewnością nie zacznę od tej.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się zawiodłaś autorką.
Mi też jest bardzo przykro. Nie lubię pisać negatywnych recenzji, dlatego starannie wybieram książki. Czasem jednak trafi się niemiła niespodzianka...
UsuńZgadnij, kto nas dzisiaj wzruszył ? Jesteś niesamowita :) Dzięki.
Usuńmam nadzieję, że trafiłam z wyborem :*
UsuńJakoś zupełnie nie po drodze mi z tą autorką, jej styl zupełnie mi nie podchodzi, choć parę razy próbowałam się do niej przekonać. Widzę, że to kolejna książka niewarta uwagi, chyba dam już sobie spokój z twórczością K. Michalaka. ;)
OdpowiedzUsuńMichalak* oczywiście! :)
Usuńach ten blogger ;) Brak edycji jest największą zmorą ;)
UsuńCholera, tak bardzo wciągnęłam się w Twoją recenzję, że niezmiernie kusiło mnie poznanie tych absurdów, jakie wymieniasz, ale opamiętałam się w samą porę, wszak "Nie oddam dzieci!" czeka na półce, a możliwe, że zabiorę się za nią nawet w tym miesiącu. Wydaje mi się, że Pani Michalak tak mocno stara się wzruszyć czytelnika i poruszyć jego najskrytsze emocje, aby przez to zatuszować różnorodne (niestety bardzo częste) mankamenty tworzonych przez siebie historii...
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj książkę, skoro już ją masz, ale wyłącz oczekiwania i uzbrój się w sporą dawkę tolerancji. Może się nie zawiedziesz? Czekam na recenzję.
UsuńSłabo, ech słabo... Ja już na wstępie miałam złe przeczucia - to streszczenie niczym narrator rodem z "Trudnych spraw", który opowiada kto, z kim, po co i dlaczego. I to przedstawienie kobiet - jedyne słusznie dobre, delikatne, wrażliwe i wredne, podłe dziwki. Nic pomiędzy :D
OdpowiedzUsuńOtóż to, książka jest cała niczym "Trudne sprawy", dodatkowo okraszona makabrycznymi scenami. W dodatku narrator uprzedza wszelkie wydarzenia, tak że nic nie jest niespodzianką.
UsuńWspółczuję Ci przeczytania kolejnej powieści AutorKasi. Cóż, jak widać, poziom jej książek utrzymuje ten sam, dawny poziom. Ale recenzja bardzo ciekawa. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Nie jestem absolutnie przeciwniczką autorki, są książki, które darzę wielką sympatią. Po prostu ta była niewypałem i tyle ;)
UsuńAż mi ręka zadrżała, gdy tu wchodziłam;) To chyba ja jestem sprawczynią (po części) tego całego zamieszania.;) Ja tak mam z książkami K.Michalak, że czytając całkowicie w nie wsiąkam, wierzę jej w każde słowo, jakby mi wyłączała myślenie. Po jakimś czasie, gdy ktoś merytorycznie pokazuje błędy to muszę przyznać, że i ja je widzę, tylko wtedy, to już jest za późno;) Ja chyba muszę sobie zrobić odwyk od książek Katarzyny Michalak, ehh...
OdpowiedzUsuńKasiu, nie ma nic złego w tym, że na Tobie książka zrobiła inne wrażenie. Ja po prostu zawsze czepiam się kwestii merytorycznych tam, gdzie widzę wyraźne niedociągnięcia. Nie można oszukiwać ludzi i wprowadzać ich w błąd ;) Wyjaśnię Ci to szczegółowo przy okazji spotkania ;)
UsuńŚwietna recenzja :) Uświadomiła mi, że wcale nie chcę czytać tej książki ;) Zresztą nie czytałam jeszcze nic tej autorki i chyba tak zostanie. Nawet do tych lepszych pozycji mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Mimo wszystko polecam Ci zapoznanie się z twórczością pisarki, będziesz miała pełny obraz mojej frustracji ;)
UsuńHmm to jakiś robokop ten główny bohater, obsługuje cały szpital + dyżuruje na SOR woooow! Czysta fikcja, a może trzeba to dać lekarzom do czytania, niech wiedzą, że się da?:) Nie czytałam żadnej książki autorki i szybko chyba nie przeczytam, bo po prostu nie mam czasu... Nawet jeśli powieść byłaby dobra.
OdpowiedzUsuńBeti, żebyś wiedziała ;) Cyborg w pracy, współczujący, empatyczny i pracowity, który potem rozsypał się jak domek z kart i nie potrafił przytulić własnego dziecka. Może gdyby miał rozdwojenie jaźni, to sprawa byłaby wiarygodniejsza ;)
UsuńLusterko, cudna ta recenzja! Ja przeczytałam jedną książkę Michalak i zdecydowanie powiedziałam STOP - nigdy więcej. Książka była tak sztuczna a emocje nieadekwatne do wydarzeń.
OdpowiedzUsuńAle powiem ci szczerze, że zastanawiałam się na tą książką, bo akurat opowiada o mojej "działce". Pracuje w pomocy społecznej i realizuje postanowienia sądowe (czytaj: zabieram dzieci z domów rodzinnych i umieszczam w pieczy zastępczej). Więc temat mnie zaciekawił, jednak bałam sie ruszyć bo to Michalak :P I nie pomyliłam się, że książka ma błędy rzeczowe i jest owiana głupotami. Nawet nie będę zawracać sobie nią głowy, bo tylko się będę frustrowała.
To się rozpisałam... :P
Magda, Ty to byś miała dopiero pole do popisu. Może wyszłaby z tego jakaś ciekawa diagnoza? ;)
UsuńTrochę mnie zdziwiłaś, bo czytałam mnóstwo pozytywnych recenzji i trochę się na nią nakręciłam. Ale po Twojej recenzji trochę przystopowałam i zastanawiam się czy jednak powinnam po nią sięgać, bo wiele z tego co piszesz jestem pewna, że i mnie dawałoby się we znaki ;)
OdpowiedzUsuńPozytywne recenzje to nic dziwnego, w końcu czytelniczki dzielą się na oddane fanki i przeciwniczki prozy autorki. A pomiędzy jestem ja ;)
UsuńO nieeeee, po takiej recenzji na pewno nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńSięgnąć możesz, jestem zwolenniczką wyrobienia własnego zdania i nikomu nie odradzam, a jedynie daję wskazówki ;)
UsuńJa z pewnością się nie zabiorę za tę książkę ze względu na nie moją tematykę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books
rozumiem ;)
UsuńZaufam Twojemu zdaniu i mimo, że książki nie znam to wierzę w każde Twoje słowo. Już się przekonałam, że proza tej autorki jest po prostu przerysowana, odrealniona i absurdalna. Mnie takie zabiegi bardzo irytują. A przytoczone przez Ciebie przykłady... no nie chcę nikogo obrażać, ale przecież takie rzeczy wie się powszechnie, więc po co pisać nieprawdę o tych sprawach? Na pewno nie przeczytam, choć okładka i opis fabuły może wprowadzić w błąd.
OdpowiedzUsuńAutorka miała bardzo dobry pomysł i może gdyby bardziej zaczepiła go w realiach życia społecznego, wyszedłby hitowy łamacz serc... Brak wiarygodności i zbytnia brutalizacja to moje główne zarzuty.
UsuńSłyszałam o książce i nawet się nad nią zastanawiałam, ale teraz już nie wiem czy chcę ją przeczytać :( Twoja ocena treści mnie odstrasza to po pierwsze, a po drugie przerysowane historie sprawiają, że później żałuję czasu nad nimi spędzonego, więc chyba jednak odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńszkoda, że takie piękne wydanie skrywa przeciętną książkę, jeśli masz wybór poszukaj czegoś innego do czytania ;)
UsuńNie jestem fanką autorki, więc nie sięgnę po tę książkę. Zadziwia mnie jednak fakt, że Pani Michalak nie bierze sobie do serca uwag czytelników i raz za razem powiela te same błędy, smutne to...
OdpowiedzUsuńMyślę, że autorka niepochlebnych opinii po prostu nie czyta. Tak jest zdrowiej dla niej samej, a przecież ma tak wielkie grono fanek, że kilka krytycznych uwag nic nie zmieni ;)
UsuńTeż kiedyś byłam fanką autorki, lubiłam jej książki, ale po "Zaciszu Gosi" powiedziałam dość. Zaczęła mnie irytować ta skłonność do gromadzenia w jednej książce tylu nieszczęść, przez co fabuły stają się nieprawdopodobne, a dla mnie powieść obyczajowa ma być bliska rzeczywistości, ma przedstawiać świat i ludzi, którzy mogliby żyć obok mnie. Dobrze by było, gdyby K. Michalak zaczęła bardziej zwracać na uwagę na to, JAK i CO pisze, a nie ILE. Ale skąd może o tym wiedzieć, skoro zdaje się być całkowicie impregnowana na konstruktywną krytykę. Szkoda, bo traci czytelniczki.
OdpowiedzUsuńMasz rację, krytyka jakakolwiek nie dociera do niej. Mało tego, wszelkie negatywne opinie są zaciekle zwalczane. A przecież autorka ma talent, operuje słowem leciutko i w zasadzie bez wysiłku tworzy kolejne książki, ale zdecydowanie poświęca im zbyt mało czasu. "Nie oddam dzieci" powstało chyba w dwa miesiące...
UsuńO jezu! Jest aż tak źle? Powiem Ci że miałam wielką ochotę na tą książkę, zwłaszcza że jeszcze nie czytałam żadnej książki Michalak, ale skoro piszesz że może wyrządzić więcej szkody niż pożytku, to może się wstrzymam z czytaniem. Mam jeszcze na półce "W imię miłości" i "Ogród Kamili". Od której proponujesz zacząć?
OdpowiedzUsuńNie czytałam W imię miłości, ale Ogród Kamili był ciekawy (w przeciwieństwie do kolejnego tomu) ☺
UsuńKurczę, a mi książka bardzo się podobała i mnie wzruszyła. Ale zawsze tak to już jest, że znajdą się zwolennicy i przeciwnicy;) Taka właśnie jest literatura. Może innym razem pani Michalak bardziej się postara i zyska więcej pozytywnych opinii ;) Pozdrawiam i życzę miłego dnia ;*
OdpowiedzUsuńIlu czytelników, tyle opinii ☺
UsuńNie wiem czy autorka bardziej się postara, ponieważ ona nie bierze pod uwagę krytyki i nie wyciąga wniosków.
Nie powiedziałabym, że ta książka jest emocjonalna. W pewnym sferach może faktycznie, ale raczej są to negatywne emocje. Nie rozumiem bowiem, jak można z tak fajnego tematu zrobić kicz. Wiem, powtarzam się po raz kolejny, ale nic na to nie poradzę. A im dłużej po lekturze tej powieści jestem, tym więcej niedoskonałości przychodzi mi do głowy. Obserwuję też od jakiegoś czasu komentarze osób zachwyconych książką, pod recenzjami takimi jak Twoja. Jedynym argumentem jaki się pojawia są emocje i nic więcej. Broń Boże nie oceniam ludzi, którym książka się podobała. Szacuje zdanie innych i ich gust czytelniczy, ale jednocześnie wydaje mi się, że podczas, gdy ty wysnuwasz całkiem trafne argumenty przeciw tej lekturze, schlebiające są mega słabe. No ale ja zawsze byłam wybredna i muszę się pogodzić z tym, że z autorką się już raczej nie polubimy :D
OdpowiedzUsuńP.S. A w wielu przypadkach to nawet nie są emocje, a po prostu dobry kontakt co niektórych czytelników z p. Michalak. Ot taka kolejna obserwacja ostatnich lat :)
UsuńMasz sporo racji, autorka ma rzesze wielbicielek, które stoją za nią murem i nie zastanawiają się nad sensem i wiarygodności powieści. A sama autorka krytyki nie bierze pod uwagę.
UsuńNiemniej jednak są książki, które były dobre, jak choćby Dla ciebie wszystko.
Owszem, mi wiele z nich również utkwiło w pamięci, jednak przede wszystkim są to jej pierwsze powieści. Lekkie i przyjemne, które nie są promowane jako wstrząsające i nie wiadomo jeszcze jakie. Aaaa no tak! Nie zapominajmy, że Michalak to mistrzyni pisania erotyków i fantastyki :)
OdpowiedzUsuńpewnie Cię załamię, ale Mistrza bardzo lubię ;) Co prawda przeczytałam go bardzo dawno temu, jeszcze przed założeniem bloga i ukształtowaniem wymagań co do książek, ale jakiś sentyment mi pozostał ;)
Usuń"Mistrz" to i mi się podobał, ale w żadnym wypadku nie jako erotyk. Erotyzmu w nim było tyle co nic, ale za to wątek sensacyjny stał na naprawdę fajnym poziomie, prócz skopanego zakończenia, które jest niemalże identyczne jak w "Nadziei".
OdpowiedzUsuńZatem masz na myśli Czarnego pożal się Boże Księcia ☺ Nie chce mi się ponownie pisać co o nim myślę, wszystko ujęłam w opinii ☺
OdpowiedzUsuńOj uwierz mi, że ja też :D I jest mi smutno, że autorka uniosła się na wieść o opiniach na temat III tomu "Sklepiku z Niespodzianką", a nie skomentowała mojego uzewnętrznienia po jakże cudownym i pobudzającym zmysły "Czarnym Księciu".
UsuńDlatego nie pognałam za ta książką, jak wiele osób to zrobiło, bo coś przeczuwałam, ze nie może być taka wspaniała... zresztą znam styl pani Michalak i nie zawsze mnie on przekonuje.
OdpowiedzUsuńSam tytuł Twojej recenzji już mnie zniechęca do rozglądania się za tą książką :)
OdpowiedzUsuńmiał być sugestywny ;)
UsuńWow xd Znam już kilka recenzji tej książki i Twoja mnie zaskoczyła :D Widzę, że miałaś podobne odczucia co ja przy czytaniu Ferrinu xd
OdpowiedzUsuńFerrinu już nawet nie biorę pod uwagę ;) Chociaż kilka jej książek było dobrych, tu też miałam wielkie nadzieje.
UsuńOj, jakże niezmiernie dziękuję Ci za tę recenzję. <3
OdpowiedzUsuńNa każdej książce Michalak się zawiodłam. "Mistrz", "Czarny Książę", czy "Poczekajka". Dno i 'pincet' metrów mułu. Wieeeelkie rozczarowanie.
Ale "Nie oddam dzieci" okropecznie mnie intrygowała, ze względu na fabułę, bo sama jestem matką i nie wyobrażam sobie takiej tragedii...
Później spotykałam się z samymi pozytywnymi opiniami owej pozycji. I planowałam zakup. Jednakże się powstrzymam. Chyba nie przeżyję kolejnego rozczarowania.
Pani Michalak ma niebywały talent do psucia genialnych pomysłów na książki. Szkoda... Zapowiadało się ciekawie, a widzę, że wyszło, jak zwykle...
"Mistrz" nie był zły, to moja ulubiona książka tej autorki ;)
UsuńNatomiast jedno trzeba Michalak przyznać, ma głowę pełną pomysłów, tylko za bardzo kombinuje, zamiast skupić się na wiarygodności zdarzeń. W końcu literatura obyczajowa musi wiązać się z prawdziwymi obyczajami ludzi.
A mnie rozczarował ten 'erotyk'. ;) Chociaż plusem było dla mnie to, że jednak tych scen erotycznych było mało. Te ich opisy typu 'lizał jak spragniony pies'... Tego chyba już nigdy nie wyrzucę ze swojej głowy. :( :P
UsuńGangsterzy potulni jak króliczki, którzy okazali się... No właśnie, koniec bardzo mnie rozczarował. Bardzo, bardzo, bardzo.
W ogóle dla mnie wszystko tam było słabe... Ale jak mówią - ile głów, tyle opinii. :)
Tam były takie opisy?! Nie mogę w to uwierzyć, chyba odświeżę sobie lekturę ;)
UsuńA miałam ochotę tę książkę przeczytać :) - dzięki Lusterko, bo widzę, że szkoda mojego czasu :)
OdpowiedzUsuńw tym przypadku chyba jednak tak...
UsuńO rany boskie. A ja się zastanawiałam czy tej książki nie kupić. W tej chwili mam ochotę zrobić znak krzyża nad ekranem monitora, zaopatrzyć się w czosnek i zapalniczkę i iść do najbliższej księgarni w... pewnych celach, mających związek z czosnkiem i zapalniczką. Nie ważne.
OdpowiedzUsuńW każdym razie, nie ufam pani Michalak, tyle się złego o jej książkach naczytałam, ale podejrzewam, ich jej proza mojej sympatii by nie zdobyła. Wiesz, naprawdę jestem ci wdzięczna za tą opinię, za świeży punkt widzenia.
Prawdopodobnie uratowałaś moje nerwy. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Sherry, ta książka na pewno nie zrobiłaby Ci dobrze ;)
UsuńJakoś mnie Twoja opinia zupełnie nie dziwi. Ja sama nie ruszyłam tej książki i omijam ją w księgarniach szerokim łukiem... Doświadczenie ( i książka "Nadzieja") nauczyło mnie już do czego zdolna jest pani Michalak.
OdpowiedzUsuńwidzisz, a ja zawsze daję szansę kolejnej książce. Ciągle mam "nadzieję" ;)
UsuńLubię Panią Michalak, jednakże Trylogia kwiatowa najbardziej przypadła mi do gustu. Czy zasięgnę po nią? Nie wiem, widziałam ją wiele razy w empiku, ale jakoś mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz książki autorki, może Ci się spodoba, ale żadnej gwarancji nie mogę Ci dać ;)
UsuńJa też oceniłam ją bardzo nisko, ale jednak jakieś pozytywy oprócz okładki znalazłam.
OdpowiedzUsuń