Warszawskie Targi Książki po raz kolejny mnie urzekły, atmosferą, wielkością przedsięwzięcia, ilością zaproszonych autorów i gości oraz spotkaniami z autorkami. Jak widzicie na zdjęciach, byłam w swoim żywiole. Magdę Witkiewicz, Nataszę Sochę i Krystynę Mirek złapałam przy stoisku Wydawnictwa Filia, z Małgorzatą Wardą porozmawiałam o nowej powieści dla młodzieży, Ałbenę Grabowską zapytałam o romansowe wątki w trzecim tomie Stulecia Winnych, a na Remigiusza Mroza jedynie tęsknie popatrzyłam z oddali ;) Nie wiem czy wiecie, ale w tym roku Stadion Narodowy pomieścił ponad 850 wystawców, a liczba autorów przyprawiało zawrót głowy. Nic dziwnego, że nie sposób było zdążyć na każde spotkanie.
Najbardziej obleganymi gwiazdami okazali się John Flanagan, autor popularnej serii młodzieżowej Zwiadowcy, irlandzka pisarka Cecelia Ahern i światowej sławy psycholog, Philip Zimbardo. Trzygodzinne kolejki o dziwo nikogo nie odstraszały, a ci, którzy nie mieli siły (ochoty?) czekać na podpis robili zdjęcia z ukrycia (jak ja ;) Do polskich autorów również trudno było się dostać, tutaj królowała Katarzyna Bonda, a zaraz za nią uroczy panowie: Remigiusz Mróz, Patryk Vega i Przemysław Kossakowski.
Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, nie było tak źle jak w tamtym roku. Kolejki do wejścia były olbrzymie, ale blogerów to nie dotyczyło. Po rejestracji otrzymaliśmy wejściówki z pięknie brzmiącą plakietką media i mogliśmy w pełni cieszyć się przywilejami ;) Ceny były... warszawskie, po ubiegłorocznym zaskoczeniu spodziewałam się tego i nie nastawiałam na wielkie zakupy. Na plus zaliczam punkty gastronomiczne, można było zjeść coś dobrego i napić się kawy w dobrych warunkach (to znaczy przy stoliku, a nie na podłodze pod ścianą). Nie było oficjalnego spotkania blogerów, ale blogowe dziewczyny (Natalia i Magda) zorganizowały spotkanie na trybunach i podobno było świetnie (niestety nie dotarłam na nie). Dziś już wiem, że ominęło mnie sporo atrakcji, niecałe dwa dni to zbyt mało, by w pełni cieszyć się wydarzeniem, dlatego za rok planuję czterodniowe szaleństwo ;)
Targi Książki są dla czytelnika przeżyciem niezapomnianym. Możliwość spotkania pokrewnych dusz i swobodnego buszowania wśród nowości również należy do przyjemnych doświadczeń. Czytałam wiele relacji z targów i otwierałam oczy ze zdziwienia, jak wiele osób narzeka... na organizację, na ścisk, na ceny, na zimno i zamkniętą płytę stadionu. Owszem, wpadki zdarzają się każdego roku, ale proponuję, by zamiast marudzić i szukać niedociągnięć, skupić się na chłonięciu targowej atmosfery ;)
W tym roku zaprosiłam do siebie cudowną osobę, nie bez obaw, ponieważ przyjechała z drugiego końca Polski, a wcześniej nie widziałyśmy się. Jednak setki wymienionych maili, smsów i rozmów na fb zbliżyło nas na tyle, by spróbować spędzić ze sobą 48 godzin ;) Wiecie o kim mówię? Oczywiście o Beti G która była najlepszym towarzyszem, jakiego można sobie wymarzyć. Beatko, dziękuję Ci bardzo za wszystko i mam nadzieję, że powtórzymy to za rok ;)
Wspólnie przemierzałyśmy bezkresną przestrzeń targową, robiłyśmy zdjęcia i polowałyśmy na okazje. Poznawałyśmy innych blogerów (Edyta – Czytająca mama, Magda z Książkowych wyliczanek, Kasia z Mirabelkowej biblioteczki, Patrycja z Książek widzianych oczami Patiopei, Natalia z bloga Recenzje Natalii, nie tylko książkowe to tylko niektóre osoby, które miałyśmy okazję spotkać ) i rozmawiałyśmy z wystawcami, a w sobotni wieczór zacieśniałyśmy więzi przyjacielskie. I wiecie co? Czułam się tak, jakbyśmy się znały od zawsze. I właśnie takich wrażeń potargowych wam wszystkim życzę i zapraszam za rok – Warszawa potrafi zaskoczyć ;)
850 wystawców? woooow! Szaleństwo ! Zostały Ci wspaniałe wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńZa rok KONIECZNIE i ja do was dołączę!! :) bo już nie odpuszczę spotkania i biegania między stoiskami, świetna relacja i masz rację ,nie ma co narzekać tylko szukać pozytywów :) :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie fakt, że mieszkam na drugim krańcu Polski, chętnie do Warszawy bym się wybrała, ale w tym roku po prostu takiej opcji nie było. Organizacja na ostatnią chwilę + praktyki szkolne, nie ułatwiły wszystkiego. Ale w porządku, w porządku, ja sobie czekam na październik, na Krakowskie Targi, na które dotrę tak czy inaczej, bo stolicę Małopolski mam nie tak daleko.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej - zazdroszczę tej cudownej, targowej atmosfery! :D Tym bardziej jeśli miałaś okazję spotkać się z blogerami na żywo i w ogóle! Kurczę, fajna sprawa. W ciągu ostatnich dwóch lat o niczym innym nie marzyłam w Krakowie, ale niestety, obyło się bez zacieśniania więzi. Wszystko jest jednak do nadrobienia. :D
Tak czy inaczej - cieszę się, że jesteś zadowolona, a przynajmniej wnioskuję, że jesteś, po tym co właśnie przeczytałam i cieszę się, że w miarę możliwości, Targi w Wa-wie się udały. :) Może i mnie, przyjdzie kiedyś w nich uczestniczyć. Kto wie. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Zazdroszczę tak pięknych wspomnień!
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że nie raz będziesz wspominała ten dzień jako piękną, acz ulotną chwilę!
Mam nadzieję, że spotkamy się na targach za rok!
Super, że Targi okazały się tak udane :) Spotkania z autorami i innymi blogerami to z pewnością świetne przeżycie :) Mam nadzieję, że za rok i mnie się uda tam być :)
OdpowiedzUsuńZazdrooooszczę :) Może następnym razem uda mi się do Was dołączyć :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym tam pojechać, poznać innych blogerów i autorów.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że do Warszawy mam tak daleko, ale za to po raz kolejny pojawię się w Krakowie :) Uwielbiam atmosferę targów i bez wątpienia wskazuje na nie jako na najbardziej wyczekiwane wydarzenie w ciągu całego roku :)
OdpowiedzUsuńJa chce pojechać na targi!!!
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko pozazdrościć i mieć nadzieję, że kiedyś i ja pojawię się na takich Targach! :)
OdpowiedzUsuńZazdrość to za mało ;) Chętnie bym się wybrała, ale od czego mamy przyszły rok :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, najbardziej Zimbardo :) Nawet kawę na podłodze bym wypiła, żeby tam być ;)
OdpowiedzUsuńAle super :) Fajnie, że się poznałyście :) Trochę zazdroszczę tych targów, a z drugiej strony nie wiem, czy wytrzymałabym w takich kolejkach :D Może za rok się wybiorę, zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przy kolejnej okazji porozmawiamy - może właśnie w Krakowie?:)
Zazdroszczę wszystkim, którzy na takie imprezy maja blisko - dla mnie trochę za daleka droga, by jechać tylko na targi do Warszawy czy Krakowa. Znam osoby, które tak jeżdżą, ale mnie, szczerze mówiąc, się nie chce, choć zabawa musi być przednia :)
OdpowiedzUsuńWystałaś się ze mną do tych panów:* Dziękuję raz jeszcze za zaproszenie, nabrałam tam mnóstwo energii, ale też nigdy mnie tak nogi nie bolały;) Kolejka do autora Zwiadowców mnie oszołomiła kompletnie, bo nigdy się tą serią nie interesowałam:) Świetnie się razem "łaziło";*
OdpowiedzUsuńO tak, te Targi były niesamowite, a ty opisałaś to wszystko tak, że mam straszną ochotę tam wrócić. A następne dopiero za rok :(
OdpowiedzUsuńW tym roku nie udało mi się pojechać, niestety. Tak cudownie o nich piszesz, że nie mogę się doczekać aż odbędą się następnym razem! :))
OdpowiedzUsuńI ja tam byłam :) Ceny rzeczywiście "warszawskie", ale doświadczenie jedyne w swoim rodzaju (ja byłam po raz pierwszy na targach). Masa ludzi zaczytanych, czytających, przeglądających książki. Cudowny widok. Poza tym autorzy, wywiady.
OdpowiedzUsuńJak wszystkie relacje Twoja też jest świetna. Chociaż nigdy nie byłam na tych targach, to jednak czuję się jakbym się tam znalazła, a to za sprawą tylu wyczerpujących sprawozdań ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Koniecznie muszę się kiedyś na Targi wybrać, jednak mentalnie bliższy mi Pyrkon i to o nim marzę sobie skrzętnie. :))
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko, że zazdroszczę :P :D
OdpowiedzUsuńNo i my się znalazłyśmy w niedzielę jeszcze...:)
OdpowiedzUsuńJa póki co wciąż nie mam czasu opisać Targów...
Ech... pozostaje mi zaprosić wszystkich do Krakowa na Targi, kto ma bardziej po drodze :)
A mega kolejka była też do Schmitta.
Wspaniała relacja :) Ciesze się bardzo, że udało nam się na siebie trafić, choć na chwilę. Uwielbiam targową atmosferę :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie byłam na targach. Muszę, po prostu muszę kiedyś to przeżyć :)
OdpowiedzUsuńWspaniała fotorelacja i cudne wspomnienia. Oby więcej takich niezapomnianych wrażeń.
OdpowiedzUsuńAle ja Wam wszystkim zazdroszczę :) Gdyby nie to, że zatrzymała mnie uczelnia też pewnie bym się pojawiła :)
OdpowiedzUsuńCzy mówiłam Ci już, że bardzo Wam zazdroszczę! A byłam tak blisko, blisko targów. Za rok muszę się odmeldować, koniecznie! I jeszcze jedno pytanie - w jakim programie tak fajnie łączysz zdjęcia o różnych wielkościach?
OdpowiedzUsuńWiolu mam nadzieję, że za rok się spotkamy. A zdjęcia łączę on line na stronie fotor.com
UsuńZazdroszczę! Mnie się w tym roku niestety nie udało ;/
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, normalnie zazdroszczę, ale na kolejnych Targach na pewno będę.
OdpowiedzUsuńA do targów w Krakowie niemal poł roku... umrę z tęsknoty ;)
OdpowiedzUsuńEch, tyle zabawy w towarzystwie. :) Musimy się chyba w końcu uspołecznić i zamiast wpadać na takie imprezy na chwilkę, w końcu powypatrywać innych blogerów. :D
OdpowiedzUsuńByłaś? szkoda, że wcześniej się umówiłyśmy ;)
Usuń