Dziś w Kąciku Rodzica pokażę Wam książkę, która mocno inspiruje. Niepozorny tytuł, dość smutna ciemna okładka i tutułowa mysz może na pierwszy rzut oka nie wyglądają zachęcająco, ale gwarantuję Wam, że starsze dziecko (raczej chłopiec) głęboko wsiąknie w tę piękną opowieść i być może zapragnie poznać historię... lotnictwa. Tak moi drodzy, książka przemyca prawdziwą wiedzę na temat postania maszyny latającej oraz udowadania, że jedynym, co ogranicza człowieka są własne marzenia i wyobraźnia.
Torben Kuhlmann przelał na papier całe swoje oczarowanie dziwnymi wynalazkami i historią lotnictwa, a do tego zrobił to w niesamowity sposób. Książka o małej myszy jest nie tylko jego debiutem literackim, ale też pracą dyplomową. Inspiracją do powstania opowieści był Charles Lindbergh, człowiek, który w 1927 roku samotnie pokonał Atlantyk jednosilnikowym samolotem "Spirit of St. Luis" (spójrzcie na okładkę książki). Autor ugryzł temat nietypowo, ponieważ w swojej ksiażce wysyła w podróż myszkę, która zaintrygowana ludzkimi wynalazkami postanawia dotrzeć z Hamburga do Nowego Jorku. Po drodze czekają na nią różnego rodzaju trudności: przerażające niebezpieczeństwo, walka z własnymi słabościami, strachem czy zmęczeniem. Jednocześnie mysz intensywnie pracuje nad zbudowaniem maszyny latającej i szuka inspiracji w otaczającym świecie (na przykład analizując w jaki sposób latają nietoperze). Zapraszam Was do lektury!
Autor samodzielnie wykonał ilustracje i moim zdaniem są one najmocniejszym elementem książki. W zasadzie obecność tekstu służy jedynie jako uzupełnienie dla bardziej dociekliwych. Ilustracje są niebywale szczegółowe i pobudzają wyobraźnię na tyle, by samemu dopowiedzieć sobie historię. Mimo dość ciemnej kolorystyki wiarygodnie pokazują rzeczywistość z początku XX wieku – mroczne kanały i deszczowy, mglisty port w Hamburgu, ponure uliczki, przemoczonych ludzi i ogrom metropolii Nowego Jorku. Bardzo podoba mi się sposób rysowania zwirząt: sowy, koty i myszy w wykonaniu Kuhlmana to majstersztyk!
Mimo, że ani ja ani moja córka nie jesteśmy wielkimi fankami samolotów, nauczyłyśmy się z książki kilku pożytecznych rzeczy, a dzięki ilustracjom wiedza ta pozostanie w nas na dłużej. Zatem jak widzicie wartość dydaktyczna tej publikacji znacznie przewyższa średnią. Poza rzeczywistą wiedzą o lotnictwie daje czytelnikowi poczucie, że porażka może być jedynie początkiem czegoś wielkiego. Przykład małej myszy sprawia, że czytelnik ma szansę uwierzyć we własne siły i marzenia, wszak determinacja jest konieczna by osiągnąć cel.
Niezwykłe przygody małej myszy polecam starszym dzieciom (wiek wczesnoszkolny) oraz rodzicom, którzy chcieliby ale nie bardzo wiedzą jak zainteresować dziecko tematem lotnictwa. Ze względu na dość drastyczny wydźwięk niektórych obrazów apeluję, by pozycja ta była czytana w obecności i pod kontrolą rodziców, którzy wyjaśnią niepokojące kwestie. Zdaję sobie sprawę, że dzieci są obecnie przyzwyczajone do sporej dawki brutalnośći, jednak te wrażliwsze mogą źle zareagować na zbyt dosłowne ilustracje (przykład poniżej).
Podsumowując: Niezwykłe przygody latającej myszy to jedna z najciekawszych pozycji wśród literatury dziecięcej. Ciekawy temat, prosty i jasny przekaz, obrazowe ilustracje, które w zasadzie zastępują tekst, przepiękne grafiki oraz walory dydaktyczne sprawiają, że jest to pozycja, którą warto kupić. Nie tylko inspiruje do samodzielnego zgłębiania wiedzy, ale też jest pozbawiona ogłupiającego paplania o niczym. Myślę, że bardziej spodoba się chłopcom, a w komplecie z modelem samolotu do sklejania stworzy idealny prezent na dzień dziecka. Polecam!
Szczegóły
autor: Torben Kuhlmann
tytuł: Niezwykłe przygody latającej myszy
wydawnictwo: Wilga 2014
oprawa: twarda
format: 22 x 29 x 1,3
Okładka rzeczywiście może nie zachęca do lektury, ale te ilustracje w środku są naprawdę śliczne. Myślę, że to może być taka lektura dla dzieci, które już kochają książki i łakną wszelakiej wiedzy:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, tak właśnie jest ;) A ilustracje są przepiękne, dopieszczone w każdym szczególe i w dodatku książka ma klimat, taki mroczny, zupełnie nie dziecięcy ;)
UsuńŚliczne ilustracje- zawsze zwracam na to uwagę :)
OdpowiedzUsuńmasz ją :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie to prawdziwa perełka :) zachwycałam się ilustracjami jak małe dziecko :)
Tak! Cieszyłam się jak dziecko, gdy ją dostałam ;) A Młoda też lubi oglądać, tylko ta mysz w pułapce spowodowała dwugodzinny płacz...
UsuńCudowne ilustracje. Pragnie się ją oglądać w nieskończoność :)
OdpowiedzUsuńOglądałam tę bajkę (a może to była inna? ale fabuła bardzo podobna) w tv. Naprawdę można uwierzyć w marzenia i własną siłę! Okładka bajeczki okropna, ale ilustracje super :)
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem, nie było takiej bajki ;) To autorski pomysł będący pracą dyplomową. Może oglądałaś coś podobnego?
UsuńNawet by spojrzeć na takie ilustracje, to chętnie bym zgarnęła ją dla siebie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, kiedy ilustracje zbliżone są do rzeczywistości. Mnie w każdym razie bardzo ujęły, dlatego będę mieć na uwadze tą książeczkę.
OdpowiedzUsuńGraficznie książka bardzo interesująca.
OdpowiedzUsuńTwoja opinia nie jest pierwszą pozytywną na temat tej książeczki, także to coś znaczy. :) Lotnictwem i ja nie jestem zainteresowana, ale gdybym zobaczyła gdzieś to cudo po promocji, wzięłabym. Choćby dla siebie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Przyznam, że zastanawiałam się, czy nie zapoznać córki z tą serią. Zwłaszcza, że tyle pozytywnych opinii krąży w sieci na jej temat. Niestety mała boi się mysz (jak jej mama :P) to raz, dwa nie przepada za lotnictwem, trzy nie lubi wszystkiego co wiąże się z krzywdą jakichkolwiek zwierząt. Dlatego raczej sobie daruję, bo wiem, że lektura szybko skończyłaby się płaczem lub mała w ogóle nie pozwoliłaby zdjąć jej z półki :)
OdpowiedzUsuńTak na marginesie, ilustracje są naprawdę cudowne :D
UsuńLęk trzeba oswajać, może puść swojej córci Ratatuj? Widok sympatycznej myszy (a raczej szczura) może dobrze na nią podziałać ;) Natomiast książkę polecam serdecznie, gdy córka podrośnie, może wtedy się zainteresuje? Moja bardzo lubi sowy i często oglądamy ilustracje, ale sama historia jest zbyt poważna dla czterolatki.
UsuńPatrząc na okładkę, kojarzą mi się starsze wydania książek dla dzieci, ale środek jest naprawdę piękny. Może kiedyś nadarzy się okazja, żebym sięgnęła po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńInteresujące ilustracje, chyba jeszcze nie spotkałam się z takimi :-)
OdpowiedzUsuńPiękne ilustracje :) Chętnie bym poczytała :)
OdpowiedzUsuńSkoro książka dla starszego chłopca to idealnym kandydatem będzie mój brat. Choć te ilustracje mnie przerażają.
OdpowiedzUsuńIlustracje są piękne, mają w sobie pewien mrok, ale i tak aż chce się ich dotknąć. Dla brata będzie w sam raz, polecam!
UsuńJakie piękne ilustracje. Zauroczyły mnie!
OdpowiedzUsuńO tej latającej myszy czytałam już nie raz, chętnie kupię którejś z najmłodszych w rodzinie i przy okazji przeczytam :D
OdpowiedzUsuńObrazki zdominowały wszystko, nawet Twoją recenzję :D Są przepiękne!
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem tej książki, choć nigdy wcześniej nie miałam jej nawet w rękach. Pomysł na fabułę, według mnie oryginalny, a przy tym genialny w swej odmienności, no i ilustracje, które zatrzymują wzrok na dłużej. Ja bym mogła na nie patrzeć godzinami, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę i jestem nią zachwycona :) Moja mała jeszcze nie potrafi do końca jej docenić, ale ja - jako mama - już tak :)
OdpowiedzUsuń