MENU

Piękny drań - Christina Lauren. Opowiem Ci o pierwszym razie...




Mój pierwszy raz z Pięknym draniem zdarzył się ponad dwa lata temu. Powieść ta funkcjonowała w sieci jako fan-fiction Zmierzchu (kto pamięta The Office?). Napisały go dwie autorki, które kryją się pod wspólnym pseudonimem, Christina Lauren. Zanim zaczniecie kręcić noskiem i z politowaniem przewracać oczami donoszę – ta książka to czysta przyjemność. Może i jest płytka, może nie zawiera zbyt wiele fabuły, być może sceny erotyczne nie są zbyt rozgrzewające, ale za to relacja między bohaterami aż iskrzy od napięcia. W zasadzie książkę tę opisują dwa słowa: konflikt i seks. Wielbicielki erotyków zapraszam do lektury, pozostałym radzę odpuścić sobie dalszą część recenzji.

Bennett Ryan wraca z Francji do Chicago, by objąć stanowisko w rodzinnej firmie. W pakiecie ze stanowiskiem otrzymuje zdolną i pracowitą studentkę MBA, jednak nie przypuszcza, że ta zrobi na nim tak piorunujące wrażenie. Ich relacja zaczyna się od pechowego wydarzenia, przez które o profesjonalnych stosunkach nie może być mowy. Ryan i Chloe są jak dwa żywioły nieustannie się ścierające. On jest wymagający i apodyktyczny, w dodatku bez przerwy usiłuje ją pognębić, a ona nie pozostaje mu dłużna. Biuro jest areną walki między dwójką szalenie ambitnych ludzi. Do czego to ich doprowadzi?

Sukces E.L. James pokazał, że nie trzeba wiele, by napisać bestseller. Wystarczy wziąć na warsztat przystojnego, bogatego faceta, który ma specyficzne podejście do partnerstwa (czytaj: jest skończonym dupkiem) i dodać do tego kobietę, która mało skutecznie mu się opiera. Całość ubarwiamy maksymalną ilością scen erotycznych zainscenizowanych w różnych miejscach (z przewagą publicznych, jak taksówka czy ostatnie piętro przeszklonego biurowca), dodajemy pikantne i złośliwe dialogi oraz mały problemik do pokonania i oto mamy erotyk, na którym dużo zarobimy.



Podobnie rzecz się ma z Pięknym draniem, który porwał serca czytelniczek w wielu krajach. Nie spodziewajcie się po tej lekturze ambitnych treści, w zasadzie bądźcie gotowe na znikomą ilość fabuły, ale jednocześnie gwarantuję wam, że czas spędzony z książką będzie ekscytującym przeżyciem. Autorki zadały o to, by namiętne i niegrzeczne sceny głęboko zapadały w pamięć. Wyobraźcie sobie despotycznego szefa, który terroryzuje was na każdym kroku. Wypomina potknięcia i brzydkie pismo, a jednocześnie pozwala wam brać udział w najbardziej kasowych przedsięwzięciach firmy. Wyobraźcie sobie drania, który jednym ruchem zrywa wasze majtki a potem kolekcjonuje je w szufladzie. Wyobraźcie sobie przystojniak, na którego widok cierpnie wam skóra, a gdy tylko zacznie mówić, macie ochotę go zabić i jednocześnie wpić się w jego usta... To jest właśnie Bennett Ryan – młody, zdolny udziałowiec rodzinnej spółki. Na jego drodze staje ambitna stażystka, która nie jest kolejną bezwolną laleczką czekającą na kiwnięcie palcem. Chloe należy do najzdolniejszych studentek MBA. Wyznaczyła sobie drogę i konsekwentnie do niej dąży, niestety pojawienie się bezczelnego szefa, przez którego może stracić wszystko, co dotąd osiągnęła rozbija jej uporządkowany świat. Panna Mills zaciekle walczy i nie poddaje się urokowi Ryana, a w dodatku potrafi pobić go własną bronią. Błyskotliwe dialogi i zabawne przekomarzanie to najmocniejsze punkty powieści. Autorki nie wykreowały idealnych postaci, jedynie nakreśliły pewien obraz kobiety i mężczyzny, dla których walka z pożądaniem jest najważniejszym celem. Zarówno Ryan jak i Chloe nie mają życia rodzinnego, ani konkretnych relacji z przyjaciółmi.W powieści pojawiają się zaledwie wzmianki o ich życiu poza biurem. Autorki nie scharakteryzowały też specyfiki pracy bohaterów, w efekcie wygląda to tak: szef i stażystka przychodzą do pracy, kłócą się, potem uprawiają seks, potem uciekają od siebie i idą do domu, Następnego dnia sytuacja się powtarza i tak... do końca książki ;) Pewnie się zastanawiacie co w takim razie tak mi się podobało? Już wyjaśniam.


Opowieść jest przesyconą emocjami i humorem bajką erotyczną. Tak naprawdę niewiele się dzieje i gdyby wyciąć sceny seksu cała historia zamknęłaby się w pięćdziesięciu stronach. Jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało, książkę pochłonęłam w jeden wieczór, a ze śmiechu rozbolał mnie brzuch. Sarkastyczne i złośliwe dialogi dwójki bohaterów doprowadzały mnie do niekontrolowanych wybuchów śmiechu, a wibrujące napięcie erotyczne dodawało smaczku i sprawiło, że po raz kolejny w pełni się zrelaksowałam. A przecież o to chodzi podczas czytania literatury erotycznej, prawda? Zatem jeśli szukacie lekkiej, niezobowiązującej, zabawnej książki na leniwe popołudnie, śmiało sięgnijcie po Pięknego drania. Nie zawiedziecie się. Jednak jeśli nie czytacie erotyków i brak rozbudowanej fabuły jest dla was nie do zniesienia – omińcie tę pozycję szerokim łukiem.

Te z Was, które czytały The Office  będą zaskoczone złagodzoną wersją powieści. Tłumacz Pięknego drania zlitował się nad wrażliwymi czytelnikami, skutkiem czego polska wersja jest dość łagodna, choć utraciła przez to swoisty pazur.  Wydawnictwo wykonało dobrą robotę ubierając publikację w oryginalną okładkę, a sama powieść idealnie wpisuje się w nurt popularnych książek erotycznych ze średniej półki. Polecam zainteresowanym.

Szczegóły
Tytuł: Piękny drań
Autor: Christina Lauren
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Premiera: 9.02.2015 r. 

Ocena w kategorii erotyk:
treść: 3+/6
styl: 5/6
okładka: 5/6

recenzja napisana dla Redakcji Essentia