opłakując Pięćdziesiąt twarzy Greya, czyli refleksje poekranizacyjne
Wszyscy już pewnie wiecie jak niecierpliwie czekałam na ekranizację Fifty Shades of Grey. Na seans wybrałam lokalne kino, które w tym uroczystym dniu było wypełnione po brzegi (a uwierzcie, ostatnio podobne oblężenie miał film Ogniem i mieczem i tylko z tego względu, że przyjechały wycieczki z domów spokojnej starości...)
Widoczne napięcie na twarzach mężczyzn i rozanielony uśmiech kobiet zapowiadały seans pełen niezapomnianych wrażeń. I wrażenia były. Szkoda, że nie takie, jakich oczekiwałam.
Film nie był zły, naprawdę. Myślę, że osoby spragnione romantycznej bajki mogły wyjść z kina zadowolone. Dla mnie najlepsza jednak była muzyka i kilka wyjątkowo udanych scen.
Co mi się podobało?
Ujęcia w powietrzu, czyli sceny, gdy Grey zabierał Anę na randki podniebne, podczas których pilotował szybowiec czy inny śmigłowiec. Całkiem nieźle wyszły dialogi, dość zabawne i realne. Sceny erotyczne (w zawrotnej ilości pięciu sztuk, bądź czterech jeśli ostatnią uznamy za nieerotyczną) miały być wysublimowane i podniecające, a były jedynie przyjemne dla oka. Nie spowodowały szybszego bicia serca, ani tym bardziej nie wywołały wielkiej miłości do Greya...
Dobór aktorów był dla mnie totalną porażką, on – Jamie Dornan był moim zdaniem mało wiarygodny, pozbawiony charyzmy i seksapilu. Być może stał się bożyszczem wielu kobiet, jednak dla mnie nie stanowił miłego obrazka. Nawet momenty, w których zdejmował koszulkę niesamowicie mnie irytowały, nieustannie miałam wrażenie że się w nią zaplącze. Jego grzeczna twarz i urocza buźka nijak miały się do moich wyobrażeń o facecie, od widoku którego miękną kolana. Cóż, widocznie moja wyobraźnia osiąga poziomy niezrozumiałe dla normalnego człowieka ;)
Ona – Dakota Johnson, atrakcyjna choć nie oszałamiająco piękna, szara mysz z niezbyt mądrym wyrazem twarzy doprowadzała mnie do pasji. Irytująco zagryzała wargę, a moment w którym gryzła ten nieszczęsny ołówek był nie do zniesienia. Oczami wyobraźni widziałam drzazgi na końcu języka... W dodatku nie pokazała ani odrobiny charakteru Any, była bezwolną lalką, a fakt wycięcia jej wewnętrznych monologów raczej nie był dobrym pomysłem. Ana bez "wewnętrznej bogini" to zdecydowanie nie to samo. Milczeniem pominę kwestię kostiumów... Osoby, które czytały książkę wiedzą, że Anastasia przeistoczyła się z nudnej studentki literatury w piękną, ubrana z klasą kobietę. W filmie nie zauważyłam ani klasy, ani kobiecości, do tego w każdej scenie aktorka miała koszmarne buty...
Postacie drugoplanowe to temat na jedno zdanie: po prostu ich nie było. Nikt nie zapadł mi w pamięć, może poza Elliotem, który wyglądał jak nastoletni ćpun...
Zaraz, zaraz, miałam chyba pisać o tym co mi się podobało? Cóż, bez wątpienia piękne były wnętrza, zdjęcia kręcone na zewnątrz oraz widok z apartamentu Greya. Całkiem nieźle uchwycono też element "szaleństwa" Szarego, pewnie niewiele osób wie, że jego skłonność do totalnej władzy ma silne podłoże emocjonalne. Dobry był też finał, milczenie które zapadło na sali kinowej było bezcenne ;)
Czepiam się? Może troszkę ;) Po raz kolejny wychodzi na to, że nic nie zastąpi własnej wyobraźni, która nawet z marnej literacko książki potrafi wyprodukować fenomenalne obrazy.
Na osłodę została mi piękna muzyka, idealnie dobrana do momentów w filmie.
Podsumowując, to nie był zły film. Miło spędziłam czas, choć nie udzieliły mi się żadne emocje. Nie zapragnęłam przenieść do sypialni pokazanych scen, nie chciałam wejść w skórę Any, ani tym bardziej spotkać pana Greya. Zdecydowanie bardziej ekscytująca była kontynuacja wieczora walentynkowego, ale o tym już Wam nie opowiem ;)
Na szczęście nie czytałam, a właściwie nie doczytałam bo styl pisania autorki doprowadzał mnie do szału, słabizna niestety.. chociaż wiem, że wiele osób było zachwyconych więc może nie będę się wychylać. Ile osób tyle gustów.
OdpowiedzUsuńPo tych wszystkich negatywnych recenzjach na pewno nie mam ochoty iść do kina na ten film. Bo soundtracku mogę posłuchać w domu. Ogólnie nie miałam zamiaru się wybrać, ale myślałam, że może pod wpływem zachwytów zmienię zdanie. No, ale jednak nie. Kiedyś na pewno obejrzę z ciekawości..
OdpowiedzUsuńAgnieszko, to przyjemny w odbiorze film, idealny do obejrzenia w domowym zaciszu. Po prostu przeciętny ;)
UsuńA ja mimo wszystko chętnie obejrzę ten film :)
OdpowiedzUsuńWłasna wyobraźnia to obraz, który trudno prześcignąć :)
OdpowiedzUsuńracja ;)
UsuńPowiem nieskromnie - coś takiego przeczuwałam;)) Może to mój szósty zmysł podpowiadał mi, że twórcy filmu pójdą w stronę ckliwego romansu, uciekając od scen brutalnego seksu.
OdpowiedzUsuńAle żeby nie było "wewnętrznej bogini"?? ;)
właśnie nie było "bogini" a to nieźle ubarwiłoby akcję ;)
UsuńCiekawa jestem tego finału ;) ale do kina się nie wybiorę
OdpowiedzUsuńW sobotę słyszałam już bardzo negatywne opinie o filmie, więc na pewno nie jesteś osamotniona w swojej ocenie. Sama ani za książkę ani za film nie planuję się zabierać ;)
OdpowiedzUsuńmyślę, że dla osób, które nie czytały książki, to może być paradoksalnie dobry film ;) Nie mając oczekiwań i wyobrażeń o aktorach pewnie może się spodobać ;)
UsuńPewnie masz rację, najgorzej jest wyobrazić sobie swoją wersję bohaterów a potem przeżyć rozczarowanie. U mnie przy ekranizacjach to nagminne ;)
UsuńNo widzisz, a moim zdaniem Johnson ukradła ten film i była bardzo, bardzo dobra. Powinien nazywać się ,,Pięćdziesiąt twarzy Johnson" - Dornan został w tyle :)
OdpowiedzUsuńTaak.. Grey w jego wykonaniu też mnie nie zachwycił. Jedynie końcowe sceny były najlepsze.
dla mnie niestety była nijaka... po prostu oczekiwałam czegoś innego ;)
UsuńAle on? Hmm, to dobry aktor, ale na Szarego się nie nadaje. Scena końcowa była piękna :) I scena w windzie te ;)
A ja także uważam, że Datoka była świetna. Bardzo naturalnie zagrała słodką, naiwną studentkę, zaś Dornan faktycznie został daleko w tyle.
UsuńDzisiaj wybieram się na Greya, więc będę mogła wypowiedzieć się na temat tej produkcji. Co najlepsze - nawet nie wyszłam z propozycją pójścia do kina, a mój Mąż już zamówił bilety. :P
OdpowiedzUsuńczekam na Twoje wrażenia ;)
UsuńJedyne co znam z filmu (poza trailerem) to soundtrack. I choć nawet mi sie podoba, to nie na tyle by iść do kina. Może obejrzę. Kiedyś, ale nie prędko.
OdpowiedzUsuńEkranizację mam obejrzeć w dalszym czasie, w domowym zaciszu, nie mam wielkich oczekiwań, więc może i za bardzo się nie rozczaruję.
OdpowiedzUsuńjeśli nie masz oczekiwań, pewnie będziesz zadowolona. To dobry film, ale nie fenomenalny...
UsuńDornan nudny, a w sumie to przez cały film nieobecny, no i ten pusty wzrok... Też zwróciłam uwagę na jej buty! Co to było? :D Film niestety 3/10, ale chociaż się duuużo pośmiałam :)
OdpowiedzUsuńbuty... tak, to był jakiś koszmar ;) a on miał pusty wzrok i w dodatku parodię ironicznego uśmiechu ;)
UsuńOpinie są bardzo skrajne. Czytałam całą trylogię, więc film na pewno obejrzę.
OdpowiedzUsuńNie będę wypowiadać się o książce i filmie. Zgadzam się z Tobą, że nasza wyobraźnia jest najlepsza i nie zastąpi żadnych filmów. Cieszę się, że Ci się podobało :)
OdpowiedzUsuńtak naprawdę niezbyt mi się podobało ;)
UsuńJa mam takie wrażenia, że przez jakieś 30-40 minut filmu wszystko było rewelacyjne. Film wywoływał na mojej twarzy uśmiech. Dopiero gdy doszło do pierwszego razu Anastasi to jakby czar prysnął ! Film z minuty na minute robił się przewidywalny i stracił swój urok, który miał na początku. Nie wiem może to przez to, że ujawniono aż tyle zwiastunów i spotów :(
OdpowiedzUsuńFilm był za krótki... Sceny seksu faktycznie nie były aż takie podniecające aaa raczej jak napisałaś jedynie przyjemne dla oka.Może dlatego że wyreżyserowała go kobieta ? Aktorzy mi akurat się bardzo podobali, ale Grey jakby był strącony na drugi jak nie trzeci plan... Ale za to muzyka była rewelacyjna ♥
Ha ha, pierwszy raz był... dziwny ;) Melodramatyczny i odrealniony, ale cóż, takie prawa kina. Chociaż depilacja by nie zawadziła... ;)
UsuńA muzyka? Uwielbiam zwłaszcza Ellie i Sia ;)
Nie mam w planach ani filmu, ani książki.
OdpowiedzUsuńNie wyczekiwałam tego filmu z niecierpliwością, także nie śpieszy mi się go oglądać. Ale na pewno kiedyś to zrobię :)
OdpowiedzUsuńMi się podobali aktorzy :)
OdpowiedzUsuńGrey - na początku nie byłam przekonana do grającego go aktora, ale szybko mi mineło. W filmie bardzo mi się podobał.
Ana - w książce bardzo mnie denerwowała. W filmie dzięki Dakocie strasznie ją polubiłąm - właśnie za taką naturalnoć, brak głupot typu wewnętrzna bogini i rozpadanie się na milion kawałków i 'mmm pyszny'.
Seksu było mało, za mało wg mnie.
Muzyka piękna. Sceny z powietrza także mnie zachwyciły.
5 scen jak na film, który miał kipieć seksem to zdecydowanie mało ;) Poza tym sceny te nie były zbyt sugestywne, lepsze bywają w zwykłych filmach.
UsuńMuzyka idealna i w idealnych momentach:) Dobór aktorów bardzo mnie drażnił PRZED filmem, natomiast już oglądając TROSZKĘ się do nich przekonałam, bo się naprawdę starali i było to widać - on szczególnie starał się robić takie jakby tajemnicze spojrzenie, słabo wychodziło to fakt, ale chęci chyba były:) Nadal uważam, że nie pasują, on powinien być mniej kwadratowy w sensie wyższy i smuklejszy:) W książce ona ciągle przygryzała wargę, ale w filmie to faktycznie drażniło:( Mam jeszcze ogromne dwa plusy. Pierwszy to cudowna panorama miasta, dlaczego ja tam nie mieszkam??? Druga rzecz, że fabuła była zgodna z książką, a przekonałam się ostatnio, że to jest bardzo ważne. Chciałam jeszcze wspomnieć o osobie grającej siostrę Christiana. Rita Ora to piękna kobieta, ale kto jej u lich założył ten czarny kask na głowę!!!!????!!!! Ja też wybrałam lokalne kino:) Cycki, dupa i bóbr za całe 14 zł heheh ŻARTUJĘ:) A teraz szczerze - mi się film podobał i cieszę się, że poszłam:)
OdpowiedzUsuńBeti! Proszę Cię, ogarnij się trochę ;)
UsuńBohaterowie drugoplanowi to w ogóle koszmar. Widziałaś Elliota? Co to miało być... Albo Kate, przecież ona nawet w najśmielszych snach czytelniczek tak nie wyglądała. Albo Mia. Cóż, za wiele oczekiwałyśmy ;)
"on szczególnie starał się robić takie jakby tajemnicze spojrzenie, słabo wychodziło to fakt, ale chęci chyba były " Beatka, jesteś taka słodka z tym usprawiedliwianiem :*
Usuńjak dla mnie ten cały Jamie to nie facet, który potrafiłby zdominować kobietę pejczem... w jego oczach nie ma krzty iskier, płomieni, TAM się nic nie żarzy nawet!
Ami masz zupełną rację, Jamie to taki picuś, ładny ale nic ponadto ;)
UsuńPróbowałam nawet wybrać się na ten film, ale nie sposób dostać biletów... jakieś szaleństwo :)
OdpowiedzUsuńniestety ;) trzeba robić rezerwację, w moim lokalnym kinie było 6 seansów dziennie, a to się zazwyczaj nie zdarza ;)
UsuńSłyszałam wiele skrajnych opinii na temat filmowego Greya (sama nie widziałam i nie wiem, kiedy zobaczę, bo ta agresywna, wszechobecna kampania reklamowa zniechęciła mnie do pójścia do kina). Z tego, co piszą inni, można wywnioskować, że twórcy uderzyli w hollywoodzki romans z odrobiną pieprzu, a reklamę zrobili jakby co najmniej Grey miał przebić dwuczęściową Nimfomankę (tutaj to dopiero jest spojrzenie na nietuzinkowy seks...).
OdpowiedzUsuńhi hi, masz troszkę racji ;) Film nie jest zły, po prostu myślę, że większość "zdesperowanych kur domowych" takich jak ja oczekiwało czegoś innego ;)
UsuńDo kina się na seans nie wybieram i dobrze. Już druga osoba wspomina o ohydnych butach bohaterki. Musieli mieć mały budżet. Za to muzyka bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńPewnie czytałaś recenzję Magdy Saskiej -Radwan ;) A budżet? Moja droga, budżet to 40 mln $, więc raczej stać ich było na jakieś normalne buty ;)
UsuńZgadłaś:) To widzę, że spaprali sprawę. Tyle kasy i w buty dziewczynie nie zainwestować. Ja bym się o nie wypominała.
UsuńNie zamierzałam oglądać tego filmu, książki tez nie czytałam, ale to na pewno wiesz. W każdym razie to pierwsza recenzja, która tak drobiazgowo mi opisała plusy i minusy filmu. Ja od samego początku nie mogłam patrzeć na aktorkę, która grała Anastasię. Nie wiem czemu, ale ona mnie tak... no działa mi na nerwy :D
OdpowiedzUsuńoj działa na nerwy, masz rację ;) A na ekranie to było wręcz dobijające, to jej zagryzanie wargi, brrr..... Moja opinia jest podszyta negatywnymi emocjami, więc niekoniecznie jest miarodajna, ale cieszę się, że ją doceniłaś ;)
UsuńWiesz, brak znajomości książki mógłby akurat zadziałać na plus ;)
Książka mi się nie podobała i dlatego chciałam zobaczyć film, myślałam, że może byłby lepszy :) Zresztą lubię mieć swoje zdanie w kontrowersyjnych dziełach, przecież nie skrytykuję zanim nie zobaczę, a zawsze mogę się miło rozczarować :) Ale zrobię to w domu, bo wiem, że jest przereklamowany. Podobnie było z ,,Nimfomanką" - miał być genialny film ze scenami mocnymi erotycznymi, wyszło przegadane szambo. Dlatego i na Greya poczekam kilka miesięcy, aż będzie dostępny w necie? :)
OdpowiedzUsuńcenię to, że nie krytykujesz filmu nie znając całości ;) Jestem Ci za to wdzięczna, bo w necie pełno "recenzji" osób, które widziały trailer i uważają się za znawców tematu ;) A film obejrzyj, w domowym zaciszu, na pewno nie będziesz zniesmaczona, to miłe kino, ale nie spektakularne ;)
UsuńJeśli. Kiedykolwiek. Obejrzę. To... "dzieło"... to tylko po to, żeby wiedzieć co krytykować. Nie jestem fanką Greya, nie jestem fanką Any, najchętniej życzyłabym sobie, żeby tego szumu nie było. No, ale. Jest bo jest, mam nadzieję, że równie szybko przeminie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
hi hi, nie zakładaj z góry, że będzie AŻ tak źle ;)
UsuńKoleżanki z klasy namawiają, ale ja wiem, że to nie film dla mnie. Książki nie czytałam, ale aktorzy dla mnie wyglądają tragicznie, fakt aktor jest przystojny, ale nie czarujący i uwodzicielki, a chyba tego się wymagało. ;P Teraz mam tylko dowód, co do moich obaw. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja się wybieram na ten film z wielka przyjemnością :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam opinie o książce w stylu "Bez sensu wydawać pornos w okładce". Ale chyba ci ludzie nie rozumieją tego, że na tym polega cały gatunek erotyczny. 3:)
I tak w filmie zrezygnowali z bardziej "mocnych" scen. Z tego co słyszałam nie ma ograniczenia od 18 lat, więc jakie tam mogą być sceny?
Pozdrawiam ;)
Film jest sympatycznym, romantycznym kinem ze szczątkową fabułą ;) Co prawda mojej córki przed 18 rokiem życia bym na niego nie wysłała, ale scen erotycznych w wydaniu porno broń boże nie ma ;)
UsuńNie podobała mi się książka, ale film obejrze :) Zobaczymy
OdpowiedzUsuńciekawe co powiesz ;)
UsuńEkranizacja przede mną, chyba wreszcie dotrę do kina w przyszłym tygodniu :D książki co prawda tyłka mi nie urwały, ale lubię oglądać ekranizacje :)
OdpowiedzUsuńhi hi, film tez Ci raczej tyłka nie urwie, ale na pewno będzie romantycznie ;) i trochę zabawnie ;)
UsuńFilm planuje obejrzeć, ale książki nie będę czytać.
OdpowiedzUsuńPowiem tak - dobór aktorów to dla mnie jakaś totalna porażka. Chyba więcej nie mam do powiedzenia, bo na seans się u mnie nie zapowiada ;d
OdpowiedzUsuńniestety masz rację, choć nie dziwię się że nikt inny nie bardzo chciał zagrać ;)
UsuńMuzykę z filmu znam i niektóre piosenki są świetne. Filmu nie obejrzę nigdy, wiedziałam, że to będzie zwykły (nie powiedzieć beznadziejny film), który miał dobrą i irytującą kampanię reklamową. Za dużo szumu wokół niego było. Ja w aktorze nie widzę nic pociągającego i dziwne było dla mnie wzdychanie moich koleżanek ze studiów do niego... No cóż, ja chyba jestem z innej epoki :D
OdpowiedzUsuńWidzę po Twojej recenzji, że tak czy siak nie warto wydawać pieniędzy i iść na ten film. :)
na pewno są kobiety, dla których Jamie jest super ;) Dla mnie również niestety to zupełnie nie jest typ władczego,charyzmatycznego mężczyzny ;) Na pocieszenie zostaje muzyka ;)
UsuńIdealna recenzja! Uśmiałam się i niestety zgadzam się w 100%
OdpowiedzUsuńdzięki ;)
UsuńNa szczęście nie miałam oczekiwań co do filmu. Poszłam, bo byłam ciekawa i może trochę podekscytowana tym, jak została zekranizowana książka.
OdpowiedzUsuńA muzyka do filmu była moim faworytem. Myślę nawet o płycie...
Doskonale to rozumiem :) ja jestem zasłuchana w soundtracku już od dawna ;)
UsuńNo zastrzeliłaś mnie tą opinią..... no cóż to już wiesz nie zgadzamy się. Mi film bardzo się podobał i oddawał klimat książki. Nie zgodzę się też co do Dakoty - moim zdaniem była rewelacja :) Zgadzam się co do Eliota - on był koszmarny, Dorian sztywny i bez emocji ( ale może było takie założenie :)) Muzyka i widoki -po prostu piękne :D Podsumowując - Całość mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńile ludzi, tyle opinii ;) Widocznie oczekiwałam innych wrażeń, a poza tym od początku aktorzy mi nie pasowali.
UsuńMoja stopa nie powstanie w kinie na tym filmie :)
OdpowiedzUsuńno to nie będę się nastawiała na erotyczne efekty :) przetłumaczę sobie w główce, że ten film to przyjemny dla oka romans i może wtedy przypadnie mi do gustu... tylko jak radzisz: czytać książkę najpierw, czy nie czytać?
OdpowiedzUsuńi zgadzam się z Tobą - ten filmowy Grey wcale nie jest podniecający, nie uwodzi, nie wywołuje dreszczyku, jest taki... taaki mdły!
i zgadzam się, że muzyka jest świetna :) aż chce się kupić płytę ze ścieżką dźwiękową :)
UsuńMoże nie czytaj? Bez oczekiwań możesz odebrać ten film nieco lepiej ;) a przeczytasz później...
UsuńMi właśnie dokładnie na odwrrt Mimo, że nie byłam przekonana co do Dornana po zwiastunach, to w filmie pozytywnie mnie zaskoczył i zagrał Greya fantastycznie. Ana była po prostu świetna, jej poczucie humoru było zabójcze i, dzięki Bogi, nie była obecnej Wewnętrznej Bogini. Przeszłabym się do kina jeszcze raz, miłe doświadczenie. Nie sądziłam, że ekranizacja może być lepsza od książki.
OdpowiedzUsuń[wachajac-ksiazki.blogspot.com]
widzisz, ile widzów tyle opinii ;) Cieszę się mimo wszystko, że Tobie się podobało ;)
UsuńAni do książek, ani do filmu mnie nie ciągnie. Nie potrafię się przekonać, żeby zacząć je czytać/obejrzeć film. Podejrzewam, że raczej się to nie zmieni;)
OdpowiedzUsuńświetna recenzja ;) na mnie książka nie wywarła wrażenia, a o filmie nasłuchałam się wielu negatywnych opinii więc nie wybieram się do kina
OdpowiedzUsuńdzięki ;) Mimo wszystko zachęcam, byś wyrobiła sobie własne zdanie ;)
UsuńŁał, to zdecydowanie co innego, niż spodziewałam się usłyszeć o tym filmie! Bo sama na niego nie pójdę, no nie ma opcji, jestem zagorzałą przeciwniczką tej serii :D
OdpowiedzUsuńAle że romantyczne momenty? Wygląd Greya wyprany z jego wręcz namacalnych cech charakteru? Ledwie zmęczone 6 rozdziałów książki już zarysowało mi inny obraz... Jest szansa, że się okaże, że film mi się podoba, jeśli książki nie jestem w stanie przeczytać? :D
Widzisz, tutaj Grey był taki... miękki, rozlazły, uśmiechnięty ;) Nawet jego popapranej strony tak bardzo nie widać, obejrzyj, może Ci się spodoba? Jeśli tolerujesz romantyczne opowieści z nutką pieprzu ;)
UsuńHaha, zdecydowanie bardziej niż to, co zastałam w książce ;-) Nie, żebym była jakąś zahukaną tradycjonalistką bojkotującą odważną literaturę, po prostu w tym przypadku... nie porwało mnie, delikatnie mówiąc ;)
UsuńW takim razie spróbuję obejrzeć, ale może jednak w domu, jak już film pokaże się na nośnikach :)
Oglądałaś The Fall? Jamie Dornan gra tam świetnie, jak dla mnie, i jak fanką Greya nie jestem, to akurat mi on do tej roli całkiem pasuje. Być może przez wzgląd na The Fall. ALE filmu nie widziałam, więc oceniać nie mogę :) Podejrzewam jednak, że ja będę w gronie tych, którym może się właśnie film spodobać, skoro książka była w moich oczach bezdennie głupia. Przynajmniej Anastasia nie będzie tu gadać do siebie (chyba) xD
OdpowiedzUsuńNie widziałam The Fall, ale chętnie nadrobię ;) Choć to na pewno nie zmieni mojego podejścia do Dornana. Do roli Greya po prostu się nie nadawał.
UsuńA tego gadania do siebie jednak mi brakowało ;)
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie dla ekranizacji. Zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa się pośmiałam - moim zdaniem wicie się Anastasii zanim jeszcze Christian w ogóle jej dotknął było komiczne. Film poprawił mi humor swoim odrealnieniem, no i ten wiecznie przylepiony uśmiech do twarzy Jamiego... coś nie zagrało. Ale rozrywki mi dostarczył, mimo że fabuły w nim oczywiście nie było. To wprost fenomenalny materiał na parodię, której - powiem szczerze - oczekuję;)
OdpowiedzUsuńHahaha w sumie masz rację, wiła się lekko dźgnięta palcem ;) A w zasadzie wiła się nawet wtedy gdy tylko na nią oddychał ;)
UsuńZauważyłaś to?:) Nie wiem, może była tak nakręcona, że wystarczyła jego obecność, ale to trąciło o absurd;P
Usuńmyślę, że prędzej zabiorę się za film, niż książkę, która już po kilku stronach irytowała mnie niemiłosiernie. :)
OdpowiedzUsuńNiestety czytałam i na szczęście nie oglądałam. I nie zamierzam już nic w tym względzie zmieniać :)
OdpowiedzUsuńTak już jest z tymi ekranizacjami....
OdpowiedzUsuńJeszcze nie oglądałam, więc nie mam prawa się wychylać, lecz powiem jedno - ten film nie mógł być dobry, ponieważ sama książka jest o niczym (koniec. kropka) ;)
Książka nie jest o niczym ;) Fabuły starczyłoby spokojnie na 50 stron ;) poza tym najważniejsze jest popapranie Greya, którego w filmie zbyt mocno nie zaznaczono.
UsuńNie czytałam, nie oglądałam. I nie mam zamiaru tego robić. ;)
OdpowiedzUsuńHaha, tylko kobieta jest zdolna zauważyć podczas seansu w kinie, że bohaterka w każdej ze scen miała koszmarne buty :D Z soundtracku słyszałam tylko jedną piosenkę, cover Beyonce, który baaaaaardzo mi się podoba:) Co do atrakcyjności głównego bohatera....Hm, Greya nie czytałam, wiec nie mam pojęcia jaki miał być, ale aktor odgrywający jego postać, mnie również się nie podoba. Wygląda jak wychuchany chłoptaś :)
OdpowiedzUsuńPosłuchaj całego soundtracka, polecam ;) W tej kwestii jestem niezaprzeczalnie usatysfakcjonowana ;)
UsuńJakoś nie umiem przekonać się do tego filmu i do książki...jakoś mało mnie pociągają.
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie,film raczej też nie ;p
OdpowiedzUsuńIrytujące zagryzanie wargi jest wpisane w treść. :)
OdpowiedzUsuńFilm pewnie kiedyś obejrzę, ale do kina żadna siła by mnie na niego nie zaciągnęła. ;)