Dlaczego to tak krótko trwało? Trzy godziny to stanowczo za mało, by rozkoszować się książką, na którą czekałam tak długo.
Zirytowanych uspokajam, wstęp nie opisuje moich wrażeń z lektury, a część doznań, które wzbudza drugi tom trylogii lawendowej. Autorka po raz kolejny udowadnia, że pisze świetnie, perfekcyjnie operuje słowem budując nasycone emocjami sceny. Stopniuje napięcie, dręczy i wkurza z pełną świadomością. Pokazuje relacje tak bliskie, że ma się wrażenie uczestniczenia w wydarzeniach. Po raz kolejny nie zawodzi, choć nadal prezentuje łagodną twarz. Tym razem zapraszam was w podróż do Frankfurtu nad Menem oraz na wakacje do Chorwacji.
Trylogia opowiada losy trzech sióstr Skotnickich. Pierwszy tom, o którym pisałam TUTAJ przedstawia losy najstarszej siostry i mam nadzieję, że większość z was już je poznała. Zofia zawładnie waszymi sercami w tomie drugim i dobrze by było, gdybyście czytając zachowali chronologię.
Zielonooka i rudowłosa Zosia prowadzi ustabilizowane życie. Ma dwójkę uroczych dzieciaków i troskliwego męża, który z sukcesem prowadzi firmę. Kobieta nie narzeka na brak obowiązków, zajmuje się domem, spotyka z przyjaciółmi i znajduje czas na hobby. Z pozoru szczęśliwa i spełniona, nie ma powodów do narzekań. Czy tak jest w istocie? Gdy do jej drzwi puka dawny ukochany, Maks Krall, życie Zosi staje na głowie. Czy dawna namiętność umarła? Jaką wspólną tajemnicę skrywają Maks i Adam? Przeczytajcie.
Będę się powtarzać, ale fundamentem kolejnego tomu lawendowej trylogii ponownie jest miłość. Autorka udowadnia, że skrywana namiętność i dawne niewyjaśnione do końca sprawy zawsze powracają i komplikują życie bohaterów. Pierwsza miłość ma wielką siłę rażenia, a dokonywanie wyboru dla czyjegoś dobra nikomu nie pomaga. Szkodliwe jest życie w otoczce pozorów i brak odwagi do jasnego przedstawienia własnych pragnień. Fałszywa miłość nigdy nie zastąpi pełnowartościowej relacji, może na chwilę oszuka potrzeby, ale prędzej czy później okaże się marnym substytutem. To dlatego Zosia i Adam Faber... a zresztą, nie powiem wam, po prostu musicie przeczytać.
Będę się powtarzać, ale fundamentem kolejnego tomu lawendowej trylogii ponownie jest miłość. Autorka udowadnia, że skrywana namiętność i dawne niewyjaśnione do końca sprawy zawsze powracają i komplikują życie bohaterów. Pierwsza miłość ma wielką siłę rażenia, a dokonywanie wyboru dla czyjegoś dobra nikomu nie pomaga. Szkodliwe jest życie w otoczce pozorów i brak odwagi do jasnego przedstawienia własnych pragnień. Fałszywa miłość nigdy nie zastąpi pełnowartościowej relacji, może na chwilę oszuka potrzeby, ale prędzej czy później okaże się marnym substytutem. To dlatego Zosia i Adam Faber... a zresztą, nie powiem wam, po prostu musicie przeczytać.
Agnieszka Lingas-Łoniewska jak zwykle stawia na grę uczuciową, zapewnia czytelnikowi emocjonalną huśtawkę i wprawia w stan swoistego odrętwienia. Tworząc postać Zofii skradnie niejedno serce, wszak nieszczęśliwych mężatek, z poczuciem zmarnowanej szansy jest wokół tak wiele. Kobiety zazwyczaj wybierają to, co pewne i przewidywalne, zamiast walczyć o prawdziwą miłość. Poddają się, załamują i przyjmują los taki, jakim jest zamiast spróbować go kształtować. I taka własnie jest Zosia – ciepła, dobra, krucha, zamknięta w klatce pozorów. Kocham moment, gdy odżywa, gdy podejmuje decyzję dobrą dla SIEBIE zamiast trwać z zastałym układzie. Współczuję jej, ale podziwiam postawę w obliczu nieoczekiwanej prawdy. Brawo za stworzenie postaci, która żyje i sprawia, że żyć się chce!
Pozostali bohaterowie również zasługują na uwagę. Trio sióstr sprawia, że ciągle mocno wierzę w siłę rodzinnej miłości. Czuli mężczyźni, lojalni dla przyjaciół mają wiele cech, które chciałybyśmy widzieć u partnerów, a wszyscy razem stanowią dowód na to, że bliscy ludzie, nawet po latach są wstanie tworzyć zgraną paczkę.
Przyznam szczerze, że w tym tomie spodziewałam się większej ilości akcji, więcej namiętności, więcej niegrzecznej autorki i na tym polu czuję się lekko zawiedziona. Gdzie te obiecane porywy serca? Intrygi? Sensacje? Tajemnicę z przeszłości odkryłam w połowie tomu i nie była dla mnie szokiem, ale być może to po prostu zbieg okoliczności. Mam wrażenie, że autorka jaką znam i uwielbiam nadal gdzieś tam się chowa i nie pokazuje pełni swoich twórczych możliwości. Mam nadzieję, że to znów cisza przed burzą. A burzy spodziewam się w tomie trzecim ;)
Podsumowując: Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia to powieść ciepła i lekka, pozwalająca docenić głębię ludzkich relacji i wagę podejmowanych decyzji. Jest obyczajową opowieścią o przyjaźni, lojalności, namiętności i miłości, która jest największą siłą ludzkości. Autorka na niespełna dwustu trzydziestu stronach po raz kolejny udowadnia, że życie jest bardziej zaskakujące od wszelkich scenariuszy, a wsparcie bliskich ludzi pozwala na pokonanie największej przeszkody. Lektura pozostawiła mnie z niedosytem, choć wątki zostały zamknięte. Wierzę, że moja ulubiona autorka pozbawi mnie tchu w tomie trzecim, o Gabrieli (przedsmak tego co będzie jest zwieńczeniem historii o Zosi).
I jeszcze jedno, Lingas-Łoniewska jest idealnym materiałem na scenarzystkę. Twórcy seriali obyczajowych – czas się bać.
Dla kogo
Dla wszystkich kobiet. Jestem przekonana, że w jednej z sióstr Skotnickich odnajdą kawałek siebie.
Dla wielbicielek autorki - pozycja obowiązkowa.
Dla przeciwniczek autorki - może tym razem Was przekona?
Dla kogo
Dla wszystkich kobiet. Jestem przekonana, że w jednej z sióstr Skotnickich odnajdą kawałek siebie.
Dla wielbicielek autorki - pozycja obowiązkowa.
Dla przeciwniczek autorki - może tym razem Was przekona?
Szczegóły
Tytuł: Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia
Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo: Novae Res
Premiera 25 luty 2015 r.
Ocena
Za możliwość przedpremierowego
poznania tej cudownej historii dziękuję
Wydawnictwu Innowacyjnemu NovaeRes
poznania tej cudownej historii dziękuję
Wydawnictwu Innowacyjnemu NovaeRes
............................................
wyzwanie: Okładkowe Love
Również mam za sobą pierwszy i drugi tom tej trylogii i chociaż ogólnie mi się podoba, to jednak czuję spory niedosyt, gdyż w moim odczuciu jest to seria niezwykle ''ugrzeczniona'' w stosunku do pozostałych dzieł autorki, a ja akurat lubię bardziej dramatyczno-sensayjne wydanie.
OdpowiedzUsuńJa też wolę autorkę w dramatycznym wydaniu, dlatego napisałam o tym. Mimo wszystko, ta seria jest pełna ciepła i takiej znajomej, bliskiej atmosfery. Nie zaskakuje, ale nie rozczarowuje ;)
UsuńWłaśnie dzisiaj dotarła do mnie ta książka. Po pierwszym tomie miałam na nią sporą ochotę, ale po twojej recenzji chyba nie będę odkładać jej na później i zaraz się za nią zabiorę:)
OdpowiedzUsuńZabieraj się za lekturę ;) I czekam na wrażenia.
UsuńWidzę, że już posiadasz drugi tom!!! :D
OdpowiedzUsuńSuper! Na pewno kiedyś postaram się zapoznać z całą trylogią :3
Mam nadzieję, że Ci się spodoba ;)
UsuńO, przeczytałaś już drugi tom, a u mnie pierwszy nadal czeka na półce. Chyba w końcu muszę się zabrać za część pierwszą zanim w księgarniach pojawi się druga :)
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszy tom i nawet mi się podobał, więc mam w planach drugi ;)
OdpowiedzUsuńCokolwiek tej Autorki przygarnę! Już się nie mogę doczekać aż poznam jej dzieła ;)
OdpowiedzUsuńNie znam serii, ale okładki są czarujące i wyszło Ci wspaniale zdjęcie:))))
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Starałam się ;)
UsuńPierwszy tom niezbyt przypadł mi do gustu, więc nie sądzę bym sięgnęła po kontynuację, ale nie mniej jednak, dobrze, że Tobie się podobała :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie każdy odnajdzie się w tej stylistyce, a Ty raczej lubisz bardziej fantastyczne klimaty ;)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnego tomu, ale przyznam, że bardzo mnie takowe kuszą.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę poznać tę trylogię :) Jednak najpierw mam w planach trylogię "Zakręty losu".
OdpowiedzUsuńMuszę zapoznać się z tą trylogią.
OdpowiedzUsuńTytuł bardzo ciekawy, może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj wieczorem zacznę czytać I tom trylogii, natomiast z niecierpliwością czekam na przesyłkę z II tomem ;) Mam nadzieję, że wrażenia będą zupełnie takie jak Twoje ;)
OdpowiedzUsuńMoże też się w końcu do niej zabiorę, w przerwie między dziecięcymi Muminkami, Czarodziejkami i Grzecznymi:)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam ;) Muminki! Jak dobrze, że mi o tym przypomniałaś ;)
Usuńproszę proszę jak szybko :)
OdpowiedzUsuńa co to za patyczek ten w tle? ;)
Ten patyczek to cukier - moje nowe odkrycie ;) Polecam Ci kawę z mlekiem, syropem waniliowym i takim właśnie cukrem. Milion kalorii przyjemności ;)
UsuńHaha, widzę, że nie jestem jedyną osobą, która zwróciła uwagę na patyczek. Co do samej powieści, to przede mną jeszcze pierwszy tom. Autorka ma tyle wiernych fanek, że aż ciekawi mnie, czym je tak urzekła :).
UsuńTego się nie da wytłumaczyć ;) Po prostu autorka pisze tak... ckliwie a jednocześnie z pazurkiem. Czasem się potknie, ale czasem zabija emocjonalnie. Ja mam do niej sentyment, z różnych względów i chyba już nie jestem obiektywna ;)
UsuńHm... Muszę przyznać, że ze wszystkich polskich autorek, chyba tę chciałabym poznać najbardziej. Miło byłoby znaleźć tą trylogię - kiedyś tam - w bibliotece. :) Myślę, że gdybym ją zobaczyła, wzięłabym na spróbowanie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Przeczytaj Bez przebaczenia ;) Proszę!
UsuńRegularnie kusisz mnie twórczością pani Lingas-Łoniewskiej i w końcu skusisz, żebym przeczytała coś więcej niż "Zakręty losu" :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak zastanawiałam się nad kupnem pierwszej części na Targach w Krakowie ale w końcu się nie zdecydowałam. Kusisz i kusisz, więc muszę w końcu zrewidować plany czytelnicze :)
OdpowiedzUsuńPoczątek Twojej recenzji mnie przeraził. Potrafisz budować napięcie. Mam w planach pierwszą część.
OdpowiedzUsuńStarałam się ;)
UsuńChętnie przeczytam tę lawendową serię, chociaż raczej nie w najbliższym czasie, bo do końca zimy już mam zaplanowane stosiki :D
OdpowiedzUsuńJuż po recenzji pierwszego tomu chciałam przeczytać tę książkę. Teraz tym bardziej :)
OdpowiedzUsuńChcę w końcu poznać twórczość autorki :D
OdpowiedzUsuńNiestety jeszcze nie miałam przyjemności poznać tej trylogii :) Szukałam intrygującej powieści dla kobiet, więc będzie idealnie :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam w planach :)
OdpowiedzUsuńW trakcie czytania pierwszych wyrazów Twojej recenzji już miałam nadzieję, na to, że nie warto sięgać po tę książkę, a tu zonk ;) Piszę tak tylko i wyłącznie dlatego, że miałam już ochotę na tę serię po przeczytaniu Twojej recenzji I tomu i niestety nadal nie udało mi się go nabyć, więc liczyłam na to, że nie będę miała czego żałować ;) A tu jest czego żałować i czas najwyższy sięgnąć w końcu po I tom.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że nie znam jeszcze twórczości Pani Agnieszki, ale w tym roku mam ją w planach. Może zacznę właśnie od trylogii lawendowej?
OdpowiedzUsuńczasem zakonczenie zamknięte to nie koniecznie dobre rozwiązanie, ale może właśnie chodziło żeby zostawic czytelnika z własnymi myślami
OdpowiedzUsuńCzytałam na razie tylko pierwszy tom trylogii. I co? I podobał mi się bardzo, choć jedna tylko rzecz mnie momentami denerwowała. Te ciągłe powtarzanie słów o ogromnej sile trzech sióstr. Za pierwszym, drugim czy trzecim razem było miło to czytać. Ale za dziesiątym już mniej:) Hehe, widzę, że Ty również tak kombinujesz z kawą:)
OdpowiedzUsuńNiestety kilka takich elementów jest, ale naprawdę można na to przymknąć oko ;)
UsuńPierwszą część trylogii mam w domu, jednak gdy wyjdzie 3 część to zakupię drugi i trzeci tom i dopiero zacznę czytać. Pani Agnieszka jest jednym z najlepszych polskich autorów, których uwielbiam. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. :)
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się, każdy tom jest coraz lepszy,a finał dosłownie wymiata ;)
Usuń