Na szczycie - K.N. Haner. Erotyk jakich wiele? PRZEDPREMIEROWO
Trzymam w ręku opasłe tomisko, niemal osiemset stron i kilogram wagi. Okładka od razu sugeruje treść i pod tym względem idealnie ją dobrano, zatem wszelkie skojarzenia jakie wam się nasuną, będą dobre ;) W blurbie czytam, że to pełna erotycznych niespodzianek i romantycznej miłości powieść o tym, że warto mieć marzenia i nie ulegać przesądom, ponieważ nigdy nie wiadomo, jak skończy się to, co wcale się dobrze nie zaczęło. Opinie o książce znalezione w Internecie aż kipią od emocji i zachwytów. Ja jednak jestem sceptyczna, a wiecie, że erotyków przeczytałam mnóstwo.
Autorka od pierwszych stron nie owija w bawełnę, przedstawia nam Rebekę Staton, striptizerkę w nocnym klubie go-go, której jedynym życiowym sensem jest praca, przesyłanie pieniędzy matce i picie do nieprzytomności w dni wolne od pracy. Dziewczyna mieszka ze swoim przyjacielem, biseksualnym Treyem i generalnie ma uraz do mężczyzn. Oczywiście jest dziewicą, co nie przeszkadza jej kręcić tyłkiem na scenie i zażywać jednorazowych przygód, podczas których o dziwo żaden mężczyzna nie posuwa się dalej niż by tego chciała (perfekcyjnie kontroluje się nawet nieprzytomna od alkoholu). Coś wam to przypomina?
Pewnego dnia Rebeka występuje na scenie w stroju anioła, a świadkiem jej pokazu jest Sedrick Mills, menadżer znanego zespołu rockowego Sweet Bad Sinful. Między nim a Rebeką od razu iskrzy, do tego stopnia, że tancerka zapomina o występie, przez co zostaje wyrzucona z pracy. Sprawca zamieszania składa jej niesamowitą propozycję - oferuje, by dołączyła do zespołu i ruszyła w roczne tournée jako tancerka Sweet Bad Sinful. Dziewczyna zgadza się, jednak pod pewnymi warunkami...
Trasa jak się domyślacie, jest pełna przygód, a od erotycznego napięcia miedzy członkami ekipy aż iskrzy. Sed i Rebeka mają wybuchowe charaktery. On, ze skłonnością do kontrowersyjnych zachowań rzadko słucha co się do niego mówi. Ona, obarczona traumatycznym dzieciństwem i toksyczną matką, ma wielką skłonność do pakowania się w kłopoty, a jej niewyparzony język i dziwne pojęcie moralności prowadzą do szeregu dziwnych wydarzeń. Co wyniknie z te wybuchowej mieszanki? Przeczytajcie.
Na szczycie to powieść, która przypadnie do gustu niewybrednym czytelnikom. Jeśli macie zamiar napisać w komentarzu: nie przeczytam, bo to erotyk to od razu darujcie sobie czytanie pozostałej części recenzji ;) Zainteresowanym zdradzę, że jeśli czytaliście Bezmyślną S.C. Stephen, cykl Ich noce Olivii Cunning, czy też dostępne za granicą erotyki bijące rekordy popularności - będziecie zadowoleni. Jak na dłoni widać, że autorka inspirowała się powyższymi pozycjami, nawet imiona postaci występujących w powieści mają wiele wspólnego z serią o Sinnersach, jednak plagiatu nie popełniono. K.N. Haner dość zgrabnie połączyła w swojej powieści wszystko to, co można znaleźć w erotycznym sektorze literatury. Mamy więc dużo scen zbliżeń w różnych konfiguracjach. Seks gejowski, biseks, trójkąty i jak to fajnie napisała jedna z moich ulubionych blogerek, inne wielokąty. W tej powieści nie ma tematów tabu, autorka otwarcie przelewa na papier swoje fantazje, z różnym skutkiem, ale mimo wszystko podziwiam jej odwagę. Gwarantuję wam, że żadna z książek dostępnych w Polsce i napisanych rzez polskie autorki nie zawiera TAKICH scen ;)
Główna bohaterka nie stroni od alkoholu, jest bardzo elastyczna jeśli chodzi o eksperymenty erotyczne (choć uparcie twierdzi, że czegoś nie chce) i jest przekonana o sile swej miłości do Seda. Trudne dzieciństwo zostawiło na niej piętno, przez co w jej życiorysie znalazł się epizod narkotyczny, a otwarte zachowania seksualne nie budzą zdziwienia (choć moralnie mnie nie przekonują). Czasem jest wyjątkowo zabawnie - Rebeka traci dziewictwo na raty, przez trzy czwarte powieści ma okres, a w chwilach wyjątkowych uniesień o mało się nie posika... Do tego autorka pokusiła się o skomplikowany rys psychologiczny postaci, która musi mieć burzliwą przeszłość i swego rodzaju obciążenie (więcej wam nie napiszę, żeby nie spojlerować) jednak nie przekonała mnie. Rebeka jest niespójna, najpierw się czerwieni i udaje wstydliwą, a potem bez skrępowania przygląda się facetom uprawiającym seks. Kocha do szaleństwa swojego wybranka, po czym marzy o tym by wpaść w ramiona jego przyjaciela. Nie chce znać swojego ojca, po czym w potrzebie pędzi do niego bez zastanowienia. Takich sytuacji było kilka i nie wiem czy wynikały z niedopatrzenia autorki, braków warsztatowych czy próby upchnięcia w książce jak największej ilości wątków. Jak wcześniej wspomniałam, autorka skorzystała z wielu pomysłów zawartych w innych erotykach i połączyła je, dodając do tego swoje pomysły. Kwestię tego, czy jest to połączenie udane pozostawię waszej ocenie.
Styl autorki to kolejna rzecz do której muszę się przyczepić, choć muszę przyznać, że jak na debiutantkę nie jest źle. Nie wymyśla niestworzonych porównań i nie sili się na wymuszony romantyzm. Wręcz przeciwnie, sceny erotyczne opisuje sucho, bez emocji, plastycznie choć niezbyt sugestywnie. Na tle innych książek tego typu (wydanych za granicą) Na szczycie wypada dość blado i mizernie, jednak autorka konsekwentnie zmierza w ściśle wybranym kierunku i śmiem twierdzić, że zawojuje nasz rynek. Oczywiście większość pruderyjnych niewiast za nic nie przyzna się do czytania Na szczycie i będzie owijać książkę w gazetę, jak miało to miejsce z trylogią Greya. Nie dziwi mnie decyzja wydawcy, by opublikować powieść, to się po prostu dobrze sprzeda.
K.N. Haner próbuje różnych rozwiązań i nie brakuje jej pomysłów, jedne są lepsze (sprawa z ojcem) inne słabe (analizy psychologiczne w wykonaniu Erica), jednak wierzę, że to dopiero początek jej drogi. Na plus zaliczam spójność akcji oraz fakt, że kolejne wydarzenia wynikają z poprzednich, dzięki czemu cała historia ma sens i jest w miarę wiarygodna. Nieprzekonanym polecam lekturę wywiadu z autorką na blogu u Cyrysi, jeśli ja was nie przekonałam, to może skuszą was słowa autorki:
K.N. Haner próbuje różnych rozwiązań i nie brakuje jej pomysłów, jedne są lepsze (sprawa z ojcem) inne słabe (analizy psychologiczne w wykonaniu Erica), jednak wierzę, że to dopiero początek jej drogi. Na plus zaliczam spójność akcji oraz fakt, że kolejne wydarzenia wynikają z poprzednich, dzięki czemu cała historia ma sens i jest w miarę wiarygodna. Nieprzekonanym polecam lekturę wywiadu z autorką na blogu u Cyrysi, jeśli ja was nie przekonałam, to może skuszą was słowa autorki:
Kobiety pragną być bardziej otwarte, pragną mówić o seksie nie tylko ze swoimi partnerami, chociaż i z tym jest ogromny problem. Mam wiele koleżanek i znajomych, które w zaciszu domowym udają idealne żony i matki, a na fejsbukowych grupach mogą odprężyć się czytając erotyczne opowiadania lub podpisując zdjęcia półnagich przystojniaków. Nie widzę w tym nic złego ale boli mnie to, że w Polsce seks jest takim tematem tabu. Jestem młoda i nie chcę zbawiać świata, wywoływać seksualnej rewolucji czy czegoś w tym rodzaju ale jeśli moje „porno dla mamusiek” sprawia, że kobiety się uśmiechają, mają ochotę na eksperymenty łóżkowe ze swoimi partnerami (a wiem, że tak jest) to nie przejmuję się spłycaniem gatunku jakim jest literatura erotyczna. Każdy ma prawo do relaksowania się i odprężania tak jak ma ochotę, a wiele z nas, po ciężkim dniu w pracy, szkole czy gromadką dzieci na głowie, potrzebuje chwili dla siebie. Taka kobieta prędzej sięgnie po niewymagające myślenia „50 twarzy Greya” niż po ciężki, psychologiczny thriller lub horror Kinga i ja nic złego w tym nie widzę.
Podsumowując, uważam, że Na szczycie to dobry, choć nie pozbawiony wad debiut kobiety, która ma odwagę otwarcie i bezpruderyjnie pisać o seksie w kraju, gdzie erotyka ciągle jest tabu. Jeśli macie ochotę przeczytać nietypową historię miłosną, która uderzy w waszą moralność i przetestuje cierpliwość, oburzy, może wzruszy, trochę zirytuje, a na dodatek wprawi w konsternację to śmiało kupujcie i czytajcie.
Polecam czytelnikom lubiącym erotyki, obeznanym w temacie i o otwartym umyśle. Jeśli nie lubicie tego gatunku, raczej poszukajcie innej książki.
Ocena
treść: 4-/6
styl: 3+/6
okładka: 4/6
Szczegóły:
Tytuł: Na szczycie
Autor: K. N. Haner
Wydawnictwo: NovaeRes
Premiera: Luty 2015
Za możliwość przeczytania książki
przed premierą
dziękuję
Literaturze erotycznej zawszę mówię stanowcze tak! więc to książka dla mnie, tym bardziej, że lubię serię o Sinnersach :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz zadowolona, książce Haner blisko do serii o Sinnersach ;)
UsuńWidzę, że nowy sposób oceniania:) Z jednej strony, czytałam wywiad z autorką u Cyrysi i tak mi się spodobał, że narobiłam sobie ochoty na książkę. Z drugiej czytam recenzję u Ciebie i cała ochota idzie w las. Zwłaszcza bacząc na fakt, że nie przepadam za literaturą erotyczną (z bardzo, bardzo rzadkimi wyjątkami). I powiedz mi, co ja mam teraz zrobić? ;)
OdpowiedzUsuńMusisz zdecydować sama, jednak jeśli erotyki czytasz rzadko i nie lubisz mocnych scen, lepiej nie ryzykuj. Tak jak napisałam w recenzji, wielbicielki Sinnersów czy klimatu Bezmyślnej będą zadowoleni. Natomiast ci, którzy w erotykach szukają głębi, tu go nie znajdą. Jeśli to Cię przekona to powiem, że nie żałuję lektury ;)
UsuńMnie na wstępie zniechęca ilość stron. Erotyki czasem czytam, ale jakoś do tego nie czuje pokusy :(
OdpowiedzUsuńIlość stron może przerażać ;) A w dodatku to pierwszy tom ;)
UsuńJa jeszcze odczekam, zanim za ten gatunek sięgnę. Koniec końców, do takich książek dorosnąć trzeba.
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, że to zdecydowanie lektura dla dorosłych ;)
UsuńPrzemyślę :)
OdpowiedzUsuńprzemyśl ;)
Usuń800 str! To dopiero debiut:) Faktycznie w Bezmyślnej Kiera również była taka wstydliwa, czerwieniła się co drugie zdanie, ale jak przyszło co do czego...Ja na pewno chętnie przeczytam, choć powiem Ci szczerze, że zaczynam mieć dość wątków muzyków rokowych:( Wolę takich biznesmenów jak Grey hihihi
OdpowiedzUsuńJa też wolę biznesmenów, ale Sed też jest bogaty ;)
UsuńPowiem Ci, że Kiera przy Rebece to mały pikuś, niedługo się o tym przekonasz ;)
Też własnie w tych książkach Abbi Glines główny bohater to mega bogaty syn rockmena, no paść można. Skąd to zamiłowanie autorek do gwiazd rocka? :) Buźka;*
Usuńwszyscy kochają niegrzecznych chłopców ;)
UsuńOstatnio mam fazę na "50 twarzy Greya" - nie mogę się doczekać filmu! Dlatego nie powiedziałabym "nie" tej książce. Choć liczba stron nieco mnie przeraziła :D
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę się doczekać, choć czuję podskórnie, że film będzie marny...
UsuńA słyszałaś piosenkę Ellie Gouding do filmu? To chyba najlepszy element ekranizacji.
Przed erotykami nie stronię. Myślę więc, że i na ten przejdzie pora.
OdpowiedzUsuńkoniecznie podziel się wrażeniami ;)
UsuńPrzyznaję, że na nowo do erotyków przekonałam się dzięki Twoim recenzjom :) Zobaczę czy znajdę czas na to tomisko :)
OdpowiedzUsuńSłodzisz mi dziś wyjątkowo ;) A poważnie, cieszę się, że Cię przekonałam, nie każdy erotyk to dno... Zawsze znajdzie się jakaś perełka ;)
UsuńJak dla mnie Bezmyslna to dno więc tej pozycji czytać raczej tez nie zamierzam ;/
OdpowiedzUsuńNie powiedziałabym, że Bezmyślna to dno, ale oczywiście rozumiem Twoją ocenę.
UsuńTrochę mnie przeraża objętość tej książki ;). Nie wiem czy bym podołała. Poza tym dalej nie do końca jestem przekonana do erotyków. Myślę że póki co dam sobie z nią spokój.
OdpowiedzUsuńBardzo lekko się czyta, w książce przeważają dialogi więc nawet nie odczujesz tej objętości ;)
UsuńChyba się skuszę na tą książkę, jak już uporam się z moim stosikiem :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie daj znać jak Ci się podobało ;)
UsuńNo no Lustereczko, ale recenzja :) Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńZ erotykami nie mam problemu, jestem bardzo otwarta na takie książki.
wiem o tym i teraz tylko czekam na Twoją opinię ;)
UsuńNa taki debiut to ja mówię głośne tak, nawet pomimo wad, uważam, że muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńwiem, że lubisz debiuty ;) Ciekawe co powiesz o tym ;)
UsuńJa bym tam chętnie ją przeczytała:)
OdpowiedzUsuńświetnie ;)
UsuńDla mnie ta książka zalatuje plagiatem, a co najmniej zbyt daleko idącą inspiracją. Te same imiona, pozamieniane nazwiska, klub go-go i utrata pracy? Biseksualny Trey? Zespół rockowy w trasie? Przypadek? No raczej nie...To wiem bez przeczytania książki, a domyślam się że im dalej tym "lepiej"...
OdpowiedzUsuńKsiążkę oczywiście przeczytam. Po pierwsze, bo chcę sprawdzić czy mam rację. Po drugie lubię erotyki, a serie o Sinnersach uwielbiam. Po trzecie muzycy rockowi są mi bardzo bliscy, więc dodatkowa zachęta do czytania tego zabójczego tomiszcza. I szczerze mam nadzieje na pozytywne zaskoczenie.
autorka mocno inspirowała się przeczytanymi książkami, poza tym imiona wymyśliła wtedy, gdy jeszcze nie miała planów wydania swojej "pisaniny", a potem zbytnio się z nimi zżyła, by coś zmieniać - tak brzmi wersja pani Haner.
UsuńNa początku również miałam obawy związane z plagiatem, ale serię Ich noce czytałam i owszem, podobieństwa są, jednak jest to raczej daleko idąca inspiracja. czekam na Twoje wrażenia.
Z całą pewnością podzielę się wrażeniami :-)
UsuńRozbawił mnie fragment: "wymyśliła wtedy, gdy jeszcze nie miała planów wydania swojej "pisaniny", a potem zbytnio się z nimi zżyła" Bardziej by pasowało- zapożyczyła. Kpina, moim skromnym zdaniem. Bardzo irytujący jest również fakt, że K.N nie jest w stanie przyjąć krytyki, i napuszcza na każdą osobę komentującą negatywnie swoje "psy gończe", które ubliżają w każdy możliwy sposób. Mimo tego, że przekonałam się jaka z niej osóbka, niech się dziewczynie wydaje i sprzedaje, ale powinna nauczyć się, że będzie miała zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Osobiście uważam, że "inspirowała" się za bardzo :) Pozdrawiam
UsuńMoja recenzja nie była zbyt pozytywna, jednak nie odczułam, by autorka miała z tym problem. Myślę, że ma dobre podejście do krytyki i oczekuje po prostu konstruktywnej opinii. A "psy gończe"? Cóż, Haner nie może odpowiadać za swoje fanki ;) Może i one w końcu zrozumieją, jaką krzywdę jej wyrządzają atakując recenzenta.
Usuń:)
UsuńPani Sempre zastanawia mnie ilośc pani kont na fb wstydzi sie pani siebie czy może inny jest jest tego powód bo podobno tak nie wypada pisać pod pseudonimem a z tego co wiem to i Sempre jest zapożyczone :D Nikt z nas fanów twórczości KN Haner nie jest nasłanym przez nia psem gończym i nigdy nie krytykowałyśmy recenzji ani recenzentów tylko was zawistne istotki które wczesniej wydawały ochy i achy czytając Na Szczycie a to duża różnica !!!!!
UsuńDokładnie Anno Sampre, ukrywasz się pod niezliczoną ilością fikcyjnych kont, a sama zarzucasz Kasi, że to żałosne, że przyjęła pseudonim. Twoje marne opowiadania są imitacją twórczości, a ciebie zazdrość zżera, że jej się udało. Karma wraca... Wiesz coś na ten temat? W życiu nie można być wiecznie chamsko ironicznym i wrednym. Wyrzuciłaś nas ze swojej grupy, bo żadna nie chciała mieszać się w konflikt i nieliczna grupka obstała za tobą. Twoje komentarze są pełne zawiści i zazdrości nawet jeśli próbujesz być taka inteligentna i fajna. Nigdy też nie podważałyśmy opinii blogerek i recenzentek tylko jak napisał ktoś powyżej, odpowiadałyśmy na komentarze takie jak twoje i twojej świty. Każdy ma swoich zwolenników i przeciwników sama tak napisałaś, więc pogódź się z tym, że Kasi książka dobrze się przyjmuje i ma szansę na sukces. Nie masz nic innego do roboty jak śledzenie blogów z recenzjami "Na szczycie"? Zajmij się swoim życiem, podobno jesteś taka oczytana więc wsadź nos w książki i lepiej tam go zostaw...
UsuńPozdrawiam,
Ania
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńChyba czytałyśmy inne książki no ale mniejsza o większość. Czytałam twoje opowiadania, bo przez większość czasu nie miałam pojęcia, że to ty je piszesz. To tym bardziej utwierdza mnie w przeświadczeniu, że jesteś fałszywa. Sama oceniasz NS przez pryzmat konfliktu z autorką, a pisałaś pod pseudo bojąc się oceny innych, bo dałaś nam się poznać z wrednej i chamskiej strony. Mogę dać sobie uciąć rękę, że gdybyś dodawała od początku jako Sampre to wiele dziewczyn nawet nie tknęły by twojej twórczości. Kasia ma w sobie "coś" co przyciąga do niej ludzi. Jest uczciwa, miła i nie sztuczna. Widać to w recenzjach, które się pokazują. Te osoby nie znały Kasi wcześniej, a ocenił książkę dobrze. Nawet ta recenzja, mimo, że krytyczna jest obiektywna i szczera, a nie przepełniona zawiścią. Może się coś nie podobać to normalne ale próbowanie wmawiać komuś, że to plagiat albo to, że historia jest beznadziejna to po prostu chamstwo. Jakim prawem w ogóle można krytykować i próbować zniszczyć marzenia kogoś kto do nich dąży? Nie rozumiem tego. Siłą Kasi są jej czytelniczki, które lgnął do niej i nazywajcie sobie to jak chcecie. "Psami gończymi" "sektą" itp... A nagonka trwa nadal ale z waszej strony. Będziemy reagować na każdy wasz komentarz jaki zauważymy. Od tego autor ma fanów...
UsuńSzkoda tylko, że wszędzie K.N Haner robicie syf :) Czytam co piszecie, jak i z jednej tak i z drugiej strony. Ewa Pierce napisała co sądzi o książce, którą miała możliwość przeczytać, a "fanki" ( jak to określił ktoś pod Anonimem) ciągle próbują jej obniżyć wartość jej słów. Lubicie pomidorówkę? Walczcie z ludźmi którzy jej nie lubią. Śledziłam "nagonkę" na obu grupach ( BTW Anno, napisałaś, że to, co pisze Ewa to marna imitacja, od kiedy się dowiedziałaś, że pisze je Ania? I Ty zarzucasz innym ocenianie przez pryzmat konfliktu z autorem? Zabawne) i staje się ona już śmieszna, a ze strony owych "fanek" jest już na granicy prawa. Przemyślcie co czasem piszecie. Nie opowiadam się po żadnej ze stron, ale ciężko wmawiacie, że ktoś zazdrości wydania książki Pani K.N. Haner. Nie podoba mi się NS czy to oznacza, że moim marzeniem jest wydać jakieś wypociny sklejone z innych książek oraz z tego co dopiszą mi grupowe koleżanki? ( nie oszukujmy się Pan Haner, dobrze wiemy, że tak było, a Ty możesz zaprzeczać, ale własnego sumienia nie oszukasz). A Wy szanowne "fanki" książki i "ałtorki" ( ten błąd jest celowy, szanowna autorka czytając to powinna spalić się ze wstydu!) wypisując wyzwiska pod adresem innych wcale nie pomagać ani jej, ani sobie.
UsuńPozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA ja tam kocham NS i gdybym wcześniej nie znała tej książki takie dyskusje zdecydowanie by mnie do niej nie zniechęciły. Okłada jest piękna i oddaje klimat, a żeby dostrzec w treści coś więcej trzeba po prostu przeczytać całość. Z tą książką będzie jak z Greyem albo będą ją kochać albo nienawidzić i za to dla Kasi wielkie brawa, że wzbudza takie emocje <3
UsuńCzytałam "Bezmyślną" i nawet nie było tak źle jak się obawiałam więc książce K.N. Haner nie mówię nie ;))
OdpowiedzUsuńBezmyślna była po prostu... bezmyślna, Rebeka też jest, więc myślę, że lektura nie będzie nieprzyjemna. najwyżej się troszkę pośmiejesz ;)
UsuńMoje zdanie na temat tej książki już znasz. Ja jestem nią zachwycona, być może dlatego, że nie znałam wcześniej serii o Sinersach. Niemniej doceniam twoją recenzję i jestem pod jej wielkim wrażeniem, bo cenię konstruktywną krytykę, a tutaj taką widzę.
OdpowiedzUsuńMoje zdanie jest takie, ponieważ przeczytałam bardzo wiele erotyków, nie potrafię ich zliczyć, a było to w czasach przed blogiem ;) Zresztą Ich noce również czytałam i uważam, że seria wyczerpała temat. Jednak autorce daję furtkę, ma pomysłu, tylko musi popracować nad warsztatem. Wszystko przed nią ;) Na razie podziwiam ją za...odwagę ;)
UsuńHm, lubię erotyki czasem :D Ten wydaje się ciekawy, chociaż ten początek z niewinna dziewicą do mnie nie przemawia :P Mimo to jak będę miała okazję to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńta niewinna dziewica jest w dodatku striptizerką ;)
UsuńLol, striptizerka-dziewica? :v OK...
OdpowiedzUsuńDobra, zresztą sama wiesz, że w "takich" książkach jedyne na co zwracam uwagę to okładki, hyh :v
wiem, wiem ;) A jak Ci się podoba powyższa?
UsuńŚrednio :v Zbyt sztuczna. Choć kobieta ma ładne pończochy ;P
Usuń;P
Usuńokładka mnie razi, jak dla mnie ''robiona na szybko'', ale po opisie mam ochotę przeczytać i pewnie w wolnej chwili to zrobię;)
OdpowiedzUsuńokładka jest niezbyt szczęśliwa, ale w nurt i zamysł autorki wpisuje się idealnie ;)
UsuńBezmyślną miałam ochotę zamordować także ekhem... Ale nie mówię nie, od czasu do czasu lubię sięgnąć po erotyk, mimo że w przeszłości natrafiałam na niezbyt porywające lektury...
OdpowiedzUsuńbohaterka Na szczycie jest równie bezmyślna, a w dodatku ma do wyboru większą liczbę mężczyzn, więc przemyśl lekturę ;)
Usuń"Bezmyślna" mi się podobała, więc ten erotyk pewnie też przypadłby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jakbyś go odebrała ;)
UsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award ;)
OdpowiedzUsuńDebby, http://myslamipisane.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-award.html#more
Dzięki ;) w wolnej chwili odpowiem ;)
UsuńTa książka w ogóle mnie nie interesuje...
OdpowiedzUsuńrozumiem ;)
UsuńJa wiem, że teoretycznie nie powinno się oceniać książki po okładce, ale - na litość boską! - dlaczego tak ją skrzywdzili taką, a nie inną szatą graficzną? Co do samej pozycji, to raczej spasuję. Książki erotyczne czytam od wielkiego dzwonu, a jeśli nie jest bardzo bardzo dobra, to nie będę tracić na nią czasu ;)
OdpowiedzUsuńcóż... powiem tylko tyle, że ta okładka nawet pasuje do treści ;)
UsuńSkoro tyle osób źle ocenia okładkę, a Ty piszesz, że okładka pasuje do treści to już widzę jaka musi być treść. Spasuję.
UsuńNie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał taką kontrolę pod wpływem alkoholu. Nie czytam książek tego typu, więc spasuję.
OdpowiedzUsuńRozumiem i popieram decyzję ☺może za kilka lat.
UsuńHm, hm, hm... rzadziutko sięgam po erotyki, choć czasem staram się to zmieniać. Niby czytałam "Bezmyślną", ale za to źle ją bardzo odebrałam, więc i nie wiem, jak byłoby z tym tomiszczem. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że byłoby źle ☺już trochę Cię znam ☺
UsuńNie przepadam za erotykami są dla mnie takie płytkie, ale jednak parę zdarzyło mi się przeczytać. Szczerze nie wiem czy bym dała pociągnąć tyle stron w tym klimacie.
OdpowiedzUsuńJeśli nie przepadasz za erotyką, to raczej odpuść. Takiej dawki możesz nie znieść ☺
UsuńBezmyślna mnie zniechęca już samymi opiniami, mimo, że pochlebne ja nie potrafię się do tej trylogii przekonać. "Na szczycie" miałam w planach, ale teraz sama nie wiem... chyba się wstrzymam... Bo to co piszesz mnie ostudziło...
OdpowiedzUsuńMyślę, że Na szczycie będzie lepsze od Splątanego warkocza... ;) Książka jest podobna do serii Ich noce, jeśli tamtą czytałaś i lubiłaś, to śmiało sięgaj. Jeśi nie lubiłaś, to odpuść sobie ;)
UsuńIch noce nie czytałam, ale jeśli mówisz, że może być lepszy od Bereniki, to może się jednak skuszę. No nic, zobaczę. ;)
UsuńCzy lubię gatunek...? Nie powiedziałabym, że lubię, ale od czasu do czasu sięgam, bo lubię być zaznajomiona z czymś co czytają inni. :) Tak czy inaczej, "Na szczycie" z jednej strony mnie ciekawi, z drugiej odrzuca. Nie lubię inspirowanie się innymi powieściami. Mówisz, że to nie plagiat i ja ci wierzę, ale naprawdę... ilość znajomych elementów mnie przeraża i trudno mi jest... przełamać tą niechęć do poznania takiej książki.
OdpowiedzUsuńPlus na dokładkę dochodzi rozdwojenie jaźni bohatereczki. NIENAWIDZĘ takich kontrastowych charakterów bo wychodzą nierealistycznie. :/
Ale kto wie, może kiedyś nadejdzie czas, kiedy pomyślę: "a może teraz poszukam książki K.N. Haner"? Zobaczymy. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Polecam Ci lekturę wywiadu z autorką u Cyrysi, dowiesz się dlaczego w Na szczycie jest tak wiele podobieństw do serii Ich noce. Myślę, że autorka ma potencjał i być może kolejna książka okaże się wielkim hitem. Poza tym jej styl pisania jest bardzo odważny jak na polski rynek, więc naprawdę decyzja należy do Ciebie. Weź pod uwagę moje porównania i wyciągnij wnioski ;)
UsuńTo co wykreślone chyba najbardziej pasuje...
OdpowiedzUsuńTo, co wykreślone jako pierwsze przyszło mi na myśl. Jednak w ocenie staram się być uczciwa, a dobrze znam serię Ich noce, mam skalę porównania i uważam, że jak na debiut nie było tak źle. Przed autorką długa droga, jednak potencjał sprzedażowy jest ;)
Usuń:) nie napiszę więcej, bo mnie zlinczują. Niech każdy oceni sam. Jednakże, recenzja bardzo dobra i bardzo hym... łagodna. ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńMoje drogie, dyskusja jest wskazana jednak proszę byście się nie zapędzały i wzajemnie nie obrażały. Szanuję wasze zdanie, a wy szanujcie innych czytelników. Pozdrawiam
UsuńI bardzo proszę anonimowe komentatorki, jeśli nie macie odwagi podpisać się z imienia i nazwiska, lub chociaż nickiem - bardzo proszę nie wskazywać personalnie innych osób. Prywatne wycieczki uskuteczniajcie w innym miejscu.
UsuńTo ja poproszę o usunięcie mojego nazwiska z jednego z komentarzy powyżej :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo ☺
UsuńBardzo intryguje mnie ta książka odkąd o niej usłyszałam. Recenzje jak do tej pory naprawdę dobre i aż trudno uwierzyć, że to debiut. Tyle stron i z tego co czytam to dopiero pierwsza część. Nie wiem czy to zaleta czy wada? Lubię wciągające historie ale boję się, że ta mnie nie wciągnie i co ja potem zrobię? Znam Sinnersów i w sumie nie przeszkadzają mi te same imiona jeśli bohaterowie są inaczej wykreowani. Okładka jest interesująca i wiele sugeruje, a ja bym chciała by coś mnie w tej książce zaskoczyło. Zapewne skuszę się gdy dorwę ją gdzieś i przeczytam... Mam nadzieję, że się nie rozczaruje :)
OdpowiedzUsuńNie potrafię stwierdzić,jak zareagujesz na tę pozycję, musisz przekonać się sama. Myślę, że jeśli lubisz erotyki o mocniejszej treści, będziesz zadowolona. Premiera już wkrótce, 13 lutego.
UsuńGdzie można kupić tą książkę?
OdpowiedzUsuńKsiążkę można kupić np na zaczytani.pl
UsuńHistoria ta zawładnęła moim sercem i umysłem. Pokaźne tomisko pochłonęłam w dwa wieczory, a teraz mam problem, bo nie mogę doczekać się dalszych losów bohaterów "Na szczycie".
OdpowiedzUsuńAutorka od samego początku nie owija w bawełnę. Już sama okładka daje poznać się na tym, że w książce erotyki i niegrzecznych chłopców nie zabraknie. Sceptycznie nastawiona do tego typu historii i do tej podchodziłam z dystansem. Jednak już od pierwszych stron zostałam wciągnięta w wir akcji.
Poznajemy Rebekę, młodą, zagubioną kobietę, która swoje problemy próbuje zatuszować wiecznymi imprezami. Dziewczyna na pozór bardzo lekkomyślna i beztroska skrywa przed wszystkimi tajemnicę jej dzieciństwa. Kompanem w zabawie dla Rebeki jest jej najlepszy przyjaciel - biseksualny Trey. Od razu go polubiłam, a to dopiero pierwszy z cudownych facetów pojawiających się w książce.
Rebeka jest dziewicą i co lepsze, także striptizerką. To nietypowe połączenie idealnie odzwierciedla osobowość głównej bohaterki. Moim skromnym zdaniem kreacja Rebeki jest doskonale przemyślana i naprawdę dopracowana. Wkurzała mnie ona niemiłosiernie ale w momencie gdy dowiadujemy się o tym co spotkało ją w dzieciństwie, wszystkie "dziwne" akcje jakie działy się za jej sprawą, zaczynają mieć sens. Rebeka jest po prostu skrzywdzonym dzieckiem, które nigdy nie zaznało normalnej, zdrowej rodzicielskiej miłości. Nie jest przygotowana na związek, na miłość, na zaufanie, a nagle pojawiający się na jej drodze menadżer zespołu rockowego - Sedrick Mills, dodatkowo burzy względy spokój w jej życiu. Sedricka polubiłam od samego początku, chociaż mam ogromny problem i dylemat z kim wolałabym by Rebeka związała się na stałe. Erick Walter także podbił moje serce. Chyba nie ma takiego członka zespołu, którego bym nie polubiła. Zabrało mi jedynie trochę więcej szczegółów związanych z zespołem ale liczę na to, że w kolejnych częściach tej książki będzie mi dane je poznać.
By za bardzo nie spolerować dodam jedynie, że sceny seksu rozpalają tutaj i umysł i ciało. Zawrotna akcja i niespodziewane jej zwroty są naprawdę zaskakujące i nigdy nie zgadłam co wydarzy się dalej. Bohaterowie i ich wybuchowe charaktery nie dają odetchnąć ani na chwilę. W tej historii jest drugie dno, które trzeba dostrzec. Ja je dostrzegłam i podziwiam autorkę za odwagę ale także za kreację bohaterów tak różnorodną i ciekawą, że nie sposób się oderwać. Nie zabraknie tutaj także czarnych charakterów, zazdrosnych byłych narzeczonych i problemów, które piętrzą się strona po stronie by w końcu wybuchnąć wszystkie razem. Tak właśnie czułam się czytając tą książkę, emocje wzbierały i wybuchały nagle by potem na chwilę opaść i dać sekundę wytchnienia.
Dla mnie ten debiut zasługuje na ogromne gratulacje. Nie tylko za odwagę ale za pomysł i świeżość. Styl i język są proste i mimo, że książka liczy prawie 800 stron to pochłania się ją momentalnie. Czytałam, że autorka tak naprawdę nigdy wcześniej nie pisała i zaczęła robić to niedawno więc boję się co może być dalej :) Każdą kolejną książkę K.N. Haner kupię w ciemno i na pewno się nie zawiodę. Dobrze, że mamy w Polsce takich młodych, zdolnych, odważnych autorów, a na fali "Greya" warto sięgnąć właśnie po nasze rodzime autorki.
Do tej książki zachęcam z całego serca i czekam na kolejne części z niecierpliwością!
Dziękuję Ci za tak długi, szczegółowy komentarz ☺
UsuńNie, ja niestety nie gustuję w tego typu literaturze od czasów, kiedy na rynek wyszedł Grey i jego bezdennie głupie losy...
OdpowiedzUsuń