Bóg kocha różnorodność. To rozrzutny geniusz. Artysta, który w celach romantycznych mógł wymyślić dwa rodzaje róż, a stworzył sześć i pół tysiąca. Żeby uprzyjemnić pieczenie ziemniaków przy ognisku, mógł zapalić ze sto gwiazd, a zapalił trzysta tryliardów.
Szymon Hołownia jest niczym Paulo Coelho polskiego katolicyzmu. To dziennikarz i publicysta, współpracuje ze stacją TVN i pewnie większość z was kojarzy go z popularnym programem rozrywkowym. Jednak Hołownia to też założyciel dwóch fundacji i człowiek wspierający dom dziecka w Zambii czy hospicjum w Rwandzie. Jego poglądy jednych irytują, innych przyciągają, wszak nie kryje się ze swoim uwielbieniem dla Boga i uprawia pluszowe duszpasterstwo. Złośliwi twierdzą, że głosi landrynkowego Boga, jednak skoro robi to skutecznie, to w czym problem? Jego książka jest swoistą perełką marketingową, świetnie wydana, o wpadającej w oko okładce. Kusi i zachęca idealnie dobranymi cytatami i ma świetnie sprzedającą się formułę poradnika dietetycznego. Jednak dziesięć przepisów na smaczne i zdrowe życie duchowe ma na celu uzdrowić waszą... duszę. Jak myślicie, czy poczułam się zdrowsza?
Autor co roku obdarza swoich czytelników nową książka, żadnej dotąd nie czytałam, więc nie mogę odnieść się do ich treści. Muszę jednak przyznać, że Holyfood to książka dobra. Nie zachęca do tego, by wziąć krzyż i z nim maszerować ku światłości, a po drodze zanieść na tacę ostatnie pieniądze, czego lekko się obawiałam. Nie stanowi też nachalnej próby nawrócenia grzeszników i nie namawia do słuchania jedynego słusznego radia (no, prawie...), a podaje jedynie proste przepisy na wycieczkę w głąb siebie i pozwala na nowo poszukać Boga. Staje się się światełkiem na drodze tych, którzy błądzą w mroku szukając prawd wiary. Hołownia mówi, że ta książka jest po to, by ci powiedzieć, że możesz być tym, kim mógłbyś być. Że Bóg jest prezesem twojego fanklubu. Jak widzicie, forma wypowiedzi ma trafić do współczesnego człowieka, bombardowanego zewsząd złem i tanią sensacją. Autor nie przekonuje, że współczesny Kościół jest bez wad i należy mu zawierzyć w zupełności. Namawia jednak, by zaufać Bogu, rozmawiać z nim jak z przyjacielem, modlić się i dziękować za to, co przynosi los. Hołownia zachęca też do czytania Pisma Świętego; w wielu fragmentach książki znajdziecie odsyłacze do poszczególnych wersetów, psalmów, ewangelii czy pieśni. Jak do tego przekonuje? Na przykład tak:
Pieśń nad Pieśniami to erotyk. Historia dwojga młodych zakochanych, którzy nie mogą się od siebie odkleić i mówią sobie takie rzeczy, po których nie tylko ministrant obleje się dziewiczym rumieńcem. Temperaturę ich uczucia rozpozna każdy, kto choć raz w życiu był zakochany: chłopak, opisując piękno piersi dziewczyny, szaleje ze szczęścia. dziewczyna proponuje chłopakowi, by zniknęli z radarów, porzucili konwenanse (...) zatapiali się w sobie nocą.
Szokujące? Bluźniercze? Trochę tak, ale na pewno przekonujące. Hołownia wie, jak dotrzeć do współczesnego, młodego człowieka. Jest showmenem, to fakt, ale dzięki temu wie, jakich słów i porównań użyć, by wstrząsnąć i zainteresować. Zachęca do pozostania sobą, do wiary w wyższe dobro i przypomina, że modlitwa to nie handel wymienny ani negocjacje. Nie wszystkie jego słowa do mnie dotarły, mój specyficzny stosunek do katolicyzmu wymaga wytoczenia cięższych dział, ale myślę, że dzięki tej książce wiele osób znajdzie ukojenie. Nadzieję. Okruch czegoś dobrego. To książka napisana w świetnym stylu, wymaga skupienia, uwagi i chwili refleksji. Poszczególne rozdziały zawierają przepisy, które należy przetrawić, jeśli zdecydujecie się wprowadzić je w życie.
Czy dieta okaże się skuteczna? Możecie przekonać się sami. Zachęcam was do poznania Holyfood, nawet jeśli z wiarą wam nie po drodze, na pewno nie zrobi wam krzywdy, a być może uzdrowi wasze dusze. Być może uwierzycie, że każdy z nas może być George'em Clooneyem kuchni. Dlaczego właśnie nim? Bo to jest aktor, który w żadnym filmie niczego nie zagrał, we wszystkich (...) po prostu był George'em Clooneyem.
Dla kogo
Dla wszystkich, którzy szukają drogowskazów. Dla sceptyków, ale i dla gorliwych katolików. Dla młodych ludzi wątpiących i poszukujących. Dla wielbicieli humoru autora, czasem odnajdziecie w treści Szymona z Mam talent. Nie martwcie się, że brzmię w tej recenzji trochę jak agentka Watykanu, podziałały na mnie Święta, to czas cudów ;)
Ocena
treść: nie podlega
styl: 5/6
okładka: 5/6
Czy dieta okaże się skuteczna? Możecie przekonać się sami. Zachęcam was do poznania Holyfood, nawet jeśli z wiarą wam nie po drodze, na pewno nie zrobi wam krzywdy, a być może uzdrowi wasze dusze. Być może uwierzycie, że każdy z nas może być George'em Clooneyem kuchni. Dlaczego właśnie nim? Bo to jest aktor, który w żadnym filmie niczego nie zagrał, we wszystkich (...) po prostu był George'em Clooneyem.
Dla kogo
Dla wszystkich, którzy szukają drogowskazów. Dla sceptyków, ale i dla gorliwych katolików. Dla młodych ludzi wątpiących i poszukujących. Dla wielbicieli humoru autora, czasem odnajdziecie w treści Szymona z Mam talent. Nie martwcie się, że brzmię w tej recenzji trochę jak agentka Watykanu, podziałały na mnie Święta, to czas cudów ;)
Ocena
treść: nie podlega
styl: 5/6
okładka: 5/6
Szczegóły
Tytuł: Holyfood
Autor: Szymon Hołownia
Wydawnictwo: Znak 2014
Nie pamiętam już w której to książce (może w Seksturyście) jest wspomniane, że w piśmie świętym są erotyczne fragmenty i jak widać Pan Szymon także je zauważył :)
OdpowiedzUsuńChoć nie jest to książka przeze mnie szczególnie pożądana, to jednak lubię i cenię Hołownię, dlatego dam szansę jego publikacji kiedy tylko trafi w moje ręce.
Ja też niezmiernie rzadko sięgam po książki religijne, to nie moja bajka, ale Holyfood przeczytałam poniekąd z przymusu i nawet nie poczułam znużenia ;)
UsuńCoś mnie kusi do pióra Hołowni, jednak jego narzucanie (według mnie) swoich przekonań do mnie nie przemawia. Jeśli już to sięgnęłabym na początku po książkę, którą napisała razem z Prokopem :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, że trochę moralizuje i myślę, że w kontakcie osobistym by mnie zmasakrował swoją wiedzą ;)
UsuńMasz na myśli książkę "Bóg, kasa i rock'n'roll"? ta niestety była wyjątkowo nudna, nie skończyłam jej...
Ja również czytałam tę książkę, była całkiem dobra. Tylko właściwie szkoda, że tak krótka. Gdyby zawierała więcej anegdot, szybciej by się czytało ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie była w sam raz, dłuższej publikacji tego typu bałabym się zaczynać ;)
UsuńJakoś nieszczególnie mnie ciągnie do tej książki;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńNie jestem osobą wierzącą, ale naprawdę Hołownię podziwiam, bo ma coś w sobie takiego, że chce się go oglądać, słuchać, a teraz i czytać. I nawet pomimo mojego braku wiary, chciałabym przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńI własnie dla Ciebie jest ta książka, dla tych, co nie wierzą, lub myślą, że Bóg nie jest dla nich ;)
UsuńPrzypomniałaś mi właśnie, że miałam ją dorzucić do zamówienia na stronie Znaku. ;> Strasznie jestem tej książki ciekawa, bo w znacznej mierze lubię teksty Hołowni i odpowiada mi jego styl i podejście do Boga.
OdpowiedzUsuńJa wolę Hołownię jako osobowość telewizyjną, literacko do mnie dotąd nie przemawiał. W przypadku Holyfood miło mnie zaskoczył.
UsuńSama nie wiem.. tematyka religijna chyba nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńDla mnie też nie, ale nie żałuję lektury ;)
UsuńJa tam lubię Hołownię, chociaż takie książki zupełnie do mnie nie przemawiają. Mimo wszystko dobrze, że książki o takiej tematyce pojawiają u nas, gdyż pokazuję młodym trochę inne podejście do Boga.
OdpowiedzUsuńOtóż to, Hołownia ujmuje mnie tym, że głosi "pluszowego Boga" i pokazuje go jako przyjaciela człowieka, a nie bezwzględnego sędzię. Warto przeczytać.
UsuńBardzo lubię poczucie humoru Sz. Hołowni i chciałabym kiedyś przeczytać jedną z jego książek :)
OdpowiedzUsuńSprawdź, czy Ci się spodoba ;)
UsuńHołownia przede wszystkim kojarzy mi się z Prokopem- nic dziwnego. Książkę Prokopa przeczytałam i dlatego do Hołowni nie sięgnę- pech. Nie dlatego, że drugiego z telewizyjnych bliźniąt uważam za niedoścignionego geniusza. Wręcz przeciwnie. Książka Prokopa tak mnie znudziła, że do kolejnej, komercyjno- telewizyjnej lektury zaglądać nie mam zamiaru. Przynajmniej na razie. Chociaż poglądy Hołowni są dość intrygujące. Może kiedyś zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńMasz na myśli książkę "Jego wysokość Longin"? ;) Chciałabym ją przeczytać, a Ty tak straszysz...
UsuńOd dawna chodzi mi po głowie ta książka i nie ukrywam, że przeczytam ją przy pierwszej możliwej okazji :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz Hołownię i przekonują Cię jego argumenty - polecam ;)
UsuńNie przepadam za Hołownią, więc do tej książki raczej nie zajrzę.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńCenię bardzo pana Hołownię, choć nie miałam styczności z jego twórczością :/
OdpowiedzUsuńZatem spróbuj poczytać, gwarantuję Ci, że Hołownia z TVN to zupełnie inny człowiek ;)
UsuńTo raczej nie jest książka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam, a jednak skusiłam się ;)
UsuńDobrze, że autor nie próbuje narzucić swojego zdania i tylko pozostawia otwarte sugestie. Niemniej jednak to wciąż nie jest tematyka, której chciałabym poświęcić swój czas ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;) Dla mnie to też był "debiut" i raczej go nie powtórzę...
UsuńBardzo lubię humor Hołowni w duecie z Prokopem, jestem wierząca, więc jego wiara, a właściwie tak gorliwe jej okazywanie mnie nie odrzuca, ciekawi mnie owa pozycja, jego spojrzenie na świat.
OdpowiedzUsuńŚwietna skala oceniania, styl, treść, okładka, często łącząc te kryteria nie można dokładnie tego ocenić.
Pozdrawiam ciepło.
Cieszę się, że zauważyłaś i doceniłaś zmianę sposobu oceniania ;) Mam nadzieję, że ten lepiej się sprawdzi.
UsuńCo do książki, Hołownia w duecie z Prokopem to zupełnie inna bajka. Dla mnie to medialni giganci. Osobno... niekoniecznie.
Uwielbiam Hołownię, dlatego z przyjemnością sięgnę po tę książkę. Wprawdzie pierwszy raz ją widzę, ale poznałam już pióro Pana Szymona i dobrze je wspominam. :)
OdpowiedzUsuńJeśli polubiłaś styl pisania autora, polecam Ci tę pozycję z czystym sumieniem ;)
UsuńNa książki Szymona Hołowni mam ogromnego smaka!
OdpowiedzUsuńZatem, skuś się ;)
UsuńMi z religią po drodze, więc książkę z chęcią przeczytam:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się wrażeniami ;)
UsuńJa tam religijna jestem, ale boję się, że czasu mi na to zabraknie.
OdpowiedzUsuńprzy okazji, wrzucam Cię na swoją listę czytanych blogów:)
świetnie ;)
UsuńCzytałam jedna książkę Hołowni i mam w planach przeczytać kolejne. U mnie moim pierwszym spotkaniem była książka "Ludzie na walizkach", która mówi o cierpieniu, ale jest to książka, którą docenią nawet osoby, które nie są przesadnie religijne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Może i ja się z nią zapoznam... Wcześniej czytałam wspólne dzieło Hołowni i Prokopa i przyznam, że wynudziłam się...
UsuńNie, tym razem jakość nie jestem zainteresowana :))
OdpowiedzUsuńOookej. Porównanie Pieśni nad Pieśniami do erotyku mnie położyło na łopatki. :o Ta książka trochę kojarzy mi się z twórczością Reginy Brett, którą uwielbiam i powiem ci, że w sumie temu autorowi też bym dała szansę! Zwłaszcza jeśli pisze z sensem i nie moralizuje po drodze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Trochę moralizuje... ale troszeczkę ;)
UsuńMyślę, że nie jest to książka dla mnie. Pana Hołownię lubię, ale wystarczą mi poglądy które wygłasza w telewizji :)
OdpowiedzUsuńTeż będę podążać tą drogą, zdecydowanie wolę go w duecie z Prokopem, są jak jeden organizm medialny ;)
UsuńNie mam nic przeciwko tytułom, które mimowolnie (nie nachalnie!) przelewają w nas porcję bliżej nieokreślonego dobra. I choć pana Hołownię znam jedynie z programów rozrywkowych, a jego poglądy nie są mi prawie w ogóle znane, to książkę chciałabym przeczytać:)
OdpowiedzUsuńAsiu, zatem serdecznie polecam ;)
UsuńLubię Hołownię, był kiedyś u mnie w liceum, pamiętam go jako sympatycznego i zabawnego, właśnie - umiejącego dotrzeć do współczesnego człowieka. Mimo tych wszystkich pozytywów nie czytam jego książek, nie wiem czemu, ale nie przekonują mnie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jego książki są napisane językiem "Kościoła", wszystkie poza tą były dość nudne, dlatego odpuszczałam lekturę, dlatego rozumiem Twoje nastawienie ;)
UsuńNie lubię Hołowni. Na pewno nie sięgnę po tę książkę. Nawet mimo tego, że ludzie na walizkac mi się podobali, ale to inna bajka.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację. ..
UsuńCóż, książka bardzo intrygująca, a sama okładka daje wiele do myślenia... Zastanowię się na tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Koniecznie podziel się wrażeniami, jeśli przeczytasz.
UsuńZawsze mój wzrok przyciągają książki, które napisane są przez kogoś sławnego/ bądź 'sławnego' ;)/, dlatego jestem ciekawa tej pozycji, ale też nie sądzę, by miała ona radykalnie wpłynąć na moje życie :D
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie wiadomo ☺
UsuńCzytałam jedną książkę Hołowni, była bardzo, ale to bardzo moralizująca, pouczająca a czytając niektóre zdania.... rosła we mnie jakaś złość, niedowierzanie, sceptycyzm, a czasem obojętność lub ironia. Nie sięgnę zatem do innych jego książek.
OdpowiedzUsuńOdeszłam od religii tak bardzo, że każdy, który próbuje mnie przekonać rodzi we mnie złość.
Ale mimo wszystko Szymona lubię oglądać, lubię jego humor i talent.
A Pismo Święte przeczytałam w całości (tak jak i Koran). Z tego co pamiętam przerażało mnie a nie pobudziło. Są tam sceny z horroru, krew, zabójstwa, a wizja Apokalipsy jest straszna.
Piękna i zachęcająca recenzja. Przyznam się, że książka wpadła mi już w oko i od jakiegoś czasu mam na nią chęć, więc może w ramach wyzwań noworocznych ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńA "Pieśń nad pieśniami" znam i muszę stwierdzić, że jest to jeden z piękniejszych erotyków, jakie czytałam :)
Ja niestety nie odnalazłbym się w tej lekturze.
OdpowiedzUsuńNiestety nie tym razem ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam jako sceptyk :)
OdpowiedzUsuńLubię ripsoty i metafory Szymona Hołowni. Zazdroszczę trochę wiedzy i słowotoku:) Książkę polecam.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię programy, w których Szymon Hołownia wypowiada się na temat religii. Z jednej strony ma konserwatywne poglądy, ale z drugiej strony dostosowuje przekaz do współczesnego widza. Lubię go słuchać i mam w planach przeczytać którąś z jego książek. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć tę, bo bardzo mnie zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie
Książkowe Wyzwania
Cieszę się, że udało mi się Ciebie zachęcić. Polecam Ci Holyfood, to naprawdę nieźle napisana książka.
Usuń