Smak miłości – Iga Adams - gorzka pigułka w cukrowej otoczce
Z tą książką wiąże się zabawna historia. Na Targach wielokrotnie przechodziłam obok stoiska wydawnictwa Damidos i mocno opierałam się pokusie zakupu książki, której nie było na mojej liście. Moje postanowienie złamała jedna rozmowa z pewną blogerką, którą zapytałam czy już to czytała. Ona na to, no coś ty, przecież to EROTYK! Jak wiecie, dla mnie nie było lepszej rekomendacji. Natychmiast zaopatrzyłam się w kuszący czerwienią egzemplarz z nadzieją na intymny romans. Tymczasem lektura wprawiła mnie w osłupienie i powtórzę za innymi recenzentami - nie sugerujcie się okładką! Wnętrze smakuje jak gorzka czekolada doprawiona chilli - nie każdy polubi, ale każdy zapamięta.
Fabuła
Weronika, mimo trzydziestki na karku, nie znajduje szczęścia w miłości winiąc za wszystko swój trudny charakter i wrodzonego pecha. Próbując zapomnieć o starej miłości rozpoczyna poszukiwanie nowej. Wybiera łatwą, choć niebezpieczną drogę - portal randkowy. Spotyka tego jedynego i planuje długie, szczęśliwe życie. Jednak podświadomie czuje, że coś nie gra. Brnie w związek, mimo że wszystkie znaki na niebie i ziemi przepowiadają katastrofę. Co z tego wyniknie? Przeczytajcie.
Opinia
Lektura tej książki to przede wszystkim moc zaskoczeń. Bądźcie gotowi na wielką dawkę humor, czasem lekkiego, czasem mocno przerysowanego. Ten zabieg na początku wydał mi się męczący - dziewczyna z wiecznym pechem, którą spotykają najgorsze wypadki (jak trafienie do męskiej toalety, alarm bombowy w sklepie podczas przymierzania za małej bielizny korekcyjnej, czy spotykanie się z amantami z internetu, którzy potwierdzają wszelkie stereotypy) to było za dużo jak na jedną powieść. Po kilkunastu stronach stała się rzecz nieoczekiwana, przywyknęłam do stylu autorki na tyle, że pochłonęłam powieść podczas podróży z Krakowa do domu i po przewróceniu ostatniej kartki poczułam... smutek.
Może sprawił to gorzki smak powieści, może płynące z niej wnioski, a może depresyjny obraz rzeczywistości? Nie wiem, żałuję natomiast, że powieść jest jednotomowa. Chciałabym ponownie trafić do świata Weroniki i podpatrzeć, czy w końcu ułoży sobie życie jak bajkę i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie? Chciałabym, by jej książę był jednym z tych mięśniaków na białym koniu, a nie obfitym jegomościem z zapoconym karkiem... Chciałabym doświadczyć tej nadziei, którą powieść przemyca i utwierdzić się w przekonaniu, że kobiece dążenia do romantycznej miłości nie są skazane na porażkę.
Iga Adams stworzyła powieść nie dla każdego, gdzie sarkastycznie komentuje małżeństwo, pokazując, że miłość nie zawsze ma słodki smak. Tym samym pozwala poczuć gorycz porażki i zmusza do połykania łez w chwilach, gdy jej bohaterka mierzy się z okrutną prozą życia. Lekko satyryczną opowieść autorki odebrałam jako przestrogę dla kobiet, które zbyt ochoczo podchodzą do poszukiwania miłości. Na siłę szukają męża (zwłaszcza w pewnym wieku) upatrując w tym jedynej drogi ku szczęśliwemu życiu. Bardzo podobała mi się metamorfoza głównej bohaterki, która zrozumiała że szczęście nie zależy od złotego krążka na palcu, odważyła się żyć po swojemu i dała się porwać prądowi nieoczekiwanego uczucia. Nie twierdzę, że bohaterka została wykreowana perfekcyjnie. Pani Adams nieco się zapędziła w nadawaniu jej cech gapiowatej, słodkiej idiotki i to przerysowanie postaci nie zawsze wychodziło jej na dobre. Jednak w ogólnym rozrachunku Weronice nie można odmówić oryginalności i na pewno jako postać przemówi do wielu czytelniczek, które się z nią utożsamią. Jest urocza, pełna autoironii, czasem cierpi na niedobór inteligencji ale zasługuje na to, by wreszcie jej się ułożyło, a czytelnik odbierze ją jako wiarygodną i realną postać.
Smak miłości to komedia omyłek, bawi choć czasem powoduje śmiech przez łzy. Poza życiem uczuciowym porusza też różnorakie tematy obyczajowe, od dziewictwa, po stereotypowe relacje małżeńskie. Nie polecam czytania tej książki w miejscu publicznych, chyba, że lubicie, gdy ktoś dziwnie na Was spogląda :)
W kwestiach fabularnych mogłabym się przyczepić do zbytniego okrojenia wątku związanego z życiem małżeńskim Weroniki, brakowało mi szczegółowości. I nadal nie wiem czemu panuje pogląd, że to książka erotyczna! W całości powieści znalazłam może ze cztery sceny lekko podszyte erotyzmem, w żaden sposób nie obrażające uczuć najbardziej pruderyjnych czytelników. Za to finał historii już do grzecznych nie należy i jestem niemal pewna, że wzburzy co wrażliwszych czytelników. Na brawa zasługuje również tajemniczy prolog i epilog, na początku nie wiedziałam o co w nich chodzi, ale po lekturze wiem, że tworzy idealne ramy opowieści.
Podsumowując: książka Igi Adams to urocza, satyryczna perełka opakowana w niepasującą okładkę. Porusza niewygodne kwestie około-uczuciowe, zmusza do refleksji, intryguje, bawi, czasem zniesmacza, ale nie pozostawia człowieka obojętnym. Gorąco polecam!
Dla kogo
Dla odważnych czytelników z dystansem do świata, lubujących się w satyrycznym ujęciu rzeczywistości. Dla wielbicieli komedii omyłek i niebanalnych historii miłosnych.
Ocena
5/6
źródło |
Notka biograficzna
Iga Adams – Autorka „Smaku miłości” mieszka w Warszawie, na Śląsku, w Paryżu lub w Meksyku. „Niepokorna dusza”, kochająca życie i otaczający ją świat. Niepoprawna optymistka, która nawet na pustyni potrafi dopatrzyć się kwiatów. Mówi „tak” każdemu nadchodzącemu dniu.
Nie zainteresowała mnie ta książka jakoś szczególnie...raczej nie przeczytam, ale dobrze, że tobie się podobała ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Szkoda... ;)
UsuńBohaterka zdaje sie byc troche oklepana z tym swoim pechem, ale humor to cos co lubię ;)
OdpowiedzUsuńw książce humoru nie brakuje, nawet jak jest trochę męczący to jednak bawi. Autorka ma styl pełen ironii i pasji, to fajna pozycja ;)
UsuńNiezbyt lubię satyryczne powieści. Jakoś się do nich zraziłam po serii z Bridget Jones, która wcale mnie nie śmieszy, dlatego też nie mam przekonania do ''Smaku miłości'.
OdpowiedzUsuńNie przekonuję na siłę, ale to jednak dobra książka. Po początkowej niechęci wciągnęła mnie i w dziwny sposób zafascynowała. Daj jej kiedyś szansę ;)
UsuńJednak się skusiłaś:) To może i ja kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńSkusiłam się, bo myślałam, że to erotyk ;) jednak nie żałuję ;)
UsuńIntrygująca. A ja tej książki nie kojarzę, nie rzuciła mi się wcześniej w oczy... Bardzo chętnie przeczytam tę książę.
OdpowiedzUsuńHmm, zaciekawiłaś mnie:) A już naprawdę pomyślałam, ze to po prostu erotyk i tyle, a tu taka niespodzianka:) lubię takie ironiczne podejście do świata, więc myślę, że książka mogłaby mi się spodobać:)
OdpowiedzUsuńokładka zwodzi ;) tak naprawdę do fajna, słodko-gorzka opowieść z kontrowersyjnym finałem.
UsuńW takim razie to książka idealna dla mnie, już sobie ją zapisuję!
OdpowiedzUsuńKsiążkę chętnie przeczytam :) Lubię takie ironiczne opowieści :)
OdpowiedzUsuńDenerwują mnie tylko porównania typu: Polska Bridget Jones, Lepsza niż Bridget Jones i tym podobne...
własnie mnie też to trochę odpychało, chociaż ta historia jest podobna do Bridget w jednej kwestii - bohaterka ma podobnego pecha ;)
UsuńA ja nie słyszałam ani o wydawnictwie, ani o autorce. Coś wyczuwam, że książka spodoba się mamie. Ma bohaterka pecha.
OdpowiedzUsuńto jedno z mniejszych wydawnictw, ale warto dać mu szansę. Wydali też jedną z książek Mroza ;)
UsuńMam ją w planach, a Ty tylko potwierdziłaś, że to dobry wybór
OdpowiedzUsuńInteresująca pozycja :)
OdpowiedzUsuńZastanowię się !
Też żałuję, że to tylko powieść jednotomowa. Również z chęcią poznałabym dalszą historię Weroniki, może los się do niej uśmiechnął. W sumie to jak wyobrażę sobie Twoje zdumienie, że to nie erotyk to robi mi się smutno, bo ja sama nie lubię takich rozczarowań. Dobrze, że książka przypadła Ci do gustu! :))
OdpowiedzUsuńKasiu, gdyby nie fakt, że ktoś mi powiedział, że to erotyk - nie kupiłabym jej. A tak zyskałam kolejną świetną pozycję w swojej kolekcji. W dodatku to jedna z tych, do których można wrócić, jak do dobrej komedii.
UsuńNie wiem czy to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńUbawiłam się z Twojego komentarza pod moim postem z LBA, gdyż ostatnio pracuję po 10 h i pisząc go prawie na śpiąco miałam wrażenie, że piszę bzdury :] Ale dzięki ;)
To nie były bzdury, tylko fajny, luźny post :) ubawiłam się.
UsuńUwielbiam kupować coś z poza listy! To o wiele większa frajda nić trzymanie się planu. I często są to naprawdę trafione wybory. :)
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się ;) ale portfel wtedy jęczy z przerażenia ;)
UsuńBardzo, bardzo mnie intryguje ta fabuła, ale obawiam się, że satyra nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzuję, że to książka dla mnie :D Dawno nie czytałam nic z dużą dawką humoru, więc to chyba będzie dobry wybór :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że to książka nie dla mnie z powodu tych omyłek, w które pakuje się bohaterka. Nie przemawiają do mnie takie wydarzenia i zazwyczaj się przy nich mocno irytuje, a skoro tutaj są dodatkowo przerysowane, to obawiam się, że moja irytacja sięgnie zenitu. Dlatego chyba odpuszczę sobie "Smak miłości".
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie i już wiem, że na pewno to przeczytam. Zapisałam sobie tytuł na kartce, żeby nie zapomnieć;)
OdpowiedzUsuńlepiej dodaj do listy na LC ;) wiem, że i Tobie się spodoba.
UsuńKsiążka nie dla mnie - niestety ;)) Ale po raz kolejny muszę przyznać, że okładka wpada w oko. Trudno by było jej nie zauważyć w księgarni :)
OdpowiedzUsuńDlaczego nie dla Ciebie? Może odkryłbyś kilka nowych prawd o kobietach? ;)
UsuńLol, odkrywane "kolejnych" prawd o kobietach to nie dla mnie, bo każda kobieta ma "swoje własne" prawdy ;p
UsuńŚwietna satyra. Polecam wszystkim tę powieść.
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie. Już zapisuję tytuł, a Tobie dziękuję za recenzję:)
OdpowiedzUsuńproszę bardzo ;)
UsuńNienawidzę historii miłosnych, więc to raczej nie dla mnie. Choć niektóre są ciekawe.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za erotykami, ale po ten mogłabym spróbować sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńto nie jest erotyk ;) tylko myślałam, że będzie. Książka okazała się komedią omyłek i całkiem nieźle poprawiła mi humor.
UsuńNie lubię cię, znaczy lubię, ale musisz tak kusić? ;)
OdpowiedzUsuńTwoja opinia przekonała mnie, że MUSZĘ ją przeczytać. Ale, że to erotyk to chyba pierwsze słyszę :D
A ja właśnie przez to się skusiłam :)
UsuńKsiążka jest zabawna i mimo, że nie zmienia życia przemyca fajne wnioski. Polecam :)
No jak Ty polecasz to muszę mieć. ;)
UsuńWłaśnie czytam Marę Dyer ;)
Hasło na okładce - polska Bridget Jones to dla mnie profanacja ;) Nikt nie będzie lepszy od Bridget ;)
OdpowiedzUsuńPorównanie do Bridget jest niezbyt trafione. Bridget jest jedną, ale Weronika też :)
UsuńNie do końca do mnie przemawia. Ale może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńNie mój gust, niestety, ale wydaje mi się, że fanom takiej literatury książka na pewno się spodoba :)
OdpowiedzUsuńKsiążki satyryczne, które mają bawić, często działają na czytelnika wręcz odwrotnie, zawarty w nich humor zamiast rozśmieszyć, jedynie denerwuje. Nie wiem dlaczego, ale wobec tej powieści jestem nastawiona całkiem pozytywnie:), mimo, że charakter głównej bohaterki jest nieco przerysowany. Co do erotyków. Czytałam ostatnio w autobusie książkę z gorącą, namiętną sceną i muszę przyznać, że nie do końca komfortowo mi się ją czytało, chyba obawiałam się, że ktoś będzie podglądał, co czytam:)
OdpowiedzUsuńErotyki trzeba czytać czytać raczej w domowym zaciszu ;)
UsuńAle Smaku miłości się nie obawiaj, to fajna obyczajowa książka z przesłaniem i ciekawą bohaterką. Przerysowany humor na początku męczy, ale potem się wciągniesz. Polecam ;)
Czytałam już o tej książce u innej blogerki i już wtedy zafascynowałam się tym tytułem. Twoja opinia sprawiła, że naprawdę nie mam wątpliwości, że powinnam po tą powieść sięgnąć. :) Nawet jeśli uważasz, że bohatereczce chwilami brakuje inteligencji. Po prostu mam ochotę na coś takiego... zabawnego, ironicznego i... innego od reszty. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
cieszę się, niedługo będzie wywiad z autorką i konkurs, więc zapraszam ;)
Usuń