Fanaberia – Łukasz Kotkowski. Strach się bać.
Przeczytałam kolejny w swoim życiu thriller już kilka dni temu, jednak do dziś nie potrafię precyzyjnie określić, czy mi się podobało. Nie wiem też, czy książkę pana Kotkowskiego można oceniać w kategoriach podobania się. Historia dzieci pozbawionych serc i brutalnie wrzuconych do jednej mogiły to raczej nie jest coś, co podczas czytania sprawia przyjemność...
Blurb radośnie zapowiada, że to gratka dla fanów Stephena Kinga oraz mocnych, trzymających w napięciu thrillerów! Czy tak było w istocie?
Fabuła
Historia zaczyna się od tajemniczej śmierci młodej dziewczyny. Policja z braku dowodów na coś więcej niż śmierć naturalną umarza sprawę. Jednak bliscy dziewczyny nie wierzą, że ich Martyna zmarła ot tak, we własnym domu, tym bardziej, że była okazem zdrowia. Przyjaciółka dziewczyny, Dorota, postanawia wynająć detektywa, który podejmie się sprawy i wyjaśni prawdziwą przyczynę zgonu. Tak trafia do Tomasza, byłego policjanta, który poza wrodzoną intuicją posiada też nadprzyrodzony dar. Czuje i widzi duchy, a co ważne - akceptuje ten fakt.
Przyjęcie zlecenia zbiega się w czasie z nową zagadką kryminalną. W okolicy giną bez śladu małe dzieci. Czy sprawy okażą się powiązane? Czy detektyw rozwiąże zagadkę?
Opinia
Zacznijmy od prologu. Lektura tej części książki wprawiła mnie w konsternację, pierwsza myśl nie była zbyt optymistyczna, ani grzeczna, więc jej nie przytoczę... Naciągany i amatorski początek sprawił, że odłożyłam Fanaberię na półkę i zabrałam się za coś innego.
Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie dała książce kolejnej szansy i na szczęście ciąg dalszy okazał się zdecydowanie lepszy. Mało tego, po kilkudziesięciu stronach wciągnęłam się na tyle, by zapomnieć o otaczającym świecie. Wbrew ostrzeżeniom czytałam w nocy, przy słabym świetle, a za oknem nieprzyjemnie szumiały drzewa. Niestety strachu nie poczułam, za to niezły ubaw (do pewnego momentu) tak, ale o tym za chwilę
Autor wykreował ciekawego bohatera. Tomasz - jako zblazowany, uzależniony od nikotyny i kawy detektyw, który w dodatku ma nieco seksistowskie poglądy jest przykładem postaci zapadającej w pamięć. Nie polubiłam go, irytował mnie niczym Cormoran Strike w powieści Galbraita, ale też świetnie się bawiłam podczas podglądania jego perypetii. Bohater od początku silił się na odkrywcze spostrzeżenia i dochodził do ciekawych wniosków. Myślę, że twórca chciał stworzyć postać charyzmatyczną (wielki pokłon za położenie kilku karków w obronie kobiety), ale wyszła mu zabawna, sypiąca anegdotkami i powiedzonkami postać. Jedyne co mnie mocno drażniło, to jego podejście do kobiet (które uważa za spóźnialskie idiotki). Ciekawym zabiegiem były paranormalne zdolności Tomasza, dzięki temu, że widział i rozumiał duchy, mógł rozwiązać zagadkę, a w dodatku nabrał tajemniczości i ikry. Podobał mi się też wątek romansowy, a jakże ;) Nasz detektyw stał się obiektem westchnień klientki, Doroty, która zakochała się w nim po tygodniu znajomości. Dialogi pary zakochanych czasem przysłaniały akcję właściwą, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało.
Natomiast Dorota - klientka detektywa, jest postacią płaską. Autor wykreował idiotkę, która chichocze i mdleje, a do tego cały czas udowadnia, że potrafi ubrać się w czasie krótszym niż pół dnia. Autor powinien popracować nad kreacją postaci kobiecych, śmiem twierdzić, że ma z tym problem. Nie wszystkie kobiety są mało rozgarniętymi istotami, dla których centrum wszechświata jest szafa z ubraniami. Chyba, że pan Łukasz aspiruje na pisarza tworzącego głównie dla mężczyzn ;)
Autor użył narracji dwuosobowej, choć w przeważającej części powieści poznajemy punkt widzenia Tomasza. Zauważyłam też bardzo wiele powtórzeń (czasem jedno za drugim), cytatów i dziwnych stwierdzeń wypowiadanych przez detektywa, typu: niewymuszona zmysłowość, zarzucanie włosami czy mój hit - delikatna sensacja w okolicach mostka. To nadawało postaci charakteru, ale jednocześnie nasyciło powieść patosem, do którego musiałam przywyknąć. Irytowała mnie też zbytnia drobiazgowość, Kotkowski nie zostawił czytelnikowi miejsca na domysły. Wszelkie odkrycia, zagadki, rozwiązania i ciągi myślowe miałam podane na tacy, więc nie mogłam pobawić się w odkrywanie tajemnicy. Szkoda, bo to mogłoby być ciekawe doświadczenie.
Autor nie pozwolił mi też zapomnieć, że jego bohater lubi książki Kinga. Niestety, fascynacja Mistrzem nie odbiła się na rozwiązaniach fabularnych. Oczekiwałam mroku i dreszczy, których niestety, mimo sprzyjających warunków za oknem nie otrzymałam. Wizje duchów budziły mój śmiech i tak było aż do momentu kulminacyjnego. Wielkim plusem jest zakończenie, mocne, przerażająco realne, gdzie wszystkie duchy i paranormalna otoczka tracą znaczenie. Ofiary to małe dzieci, więc nie polecam lektury wrażliwym mamom, byłam wstrząśnięta, a nawet zniesmaczona finałem, ale nie mogę mu odmówić spektakularności.
Bardzo podobały mi się dialogi, było kilka momentów w których głośno się śmiałam, autor potrafi trafnie opisywać relacje międzyludzkie i tworzy wiarygodne postaci, mimo tego, że bohaterowie nie ewoluują. W pierwszej części lektury nie mogłam się wczuć, ale później, gdy przyzwyczaiłam się do osobowości bohaterów, poczułam z nimi swego rodzaju więź.
I jeszcze jedno, thriller jest zdecydowanie za długi, miejscami przegadany. Fakty takie jak zakup kawy Jacobs, czy jeżdżenie samochodem marki Kia Sportage to istotne szczegóły, owszem, ale nie wtedy gdy autor przypomina o tym 5 razy w całej historii. Przykład zbytniej szczegółowości wygląda tak:
Rozpisałam się i możecie dojść do wniosku, że to zła książka. A jednak tak nie jest, i mimo tego, że akcja się wlecze (czego powodem jest wspomniane wcześniej naszpikowanie treści zbędnymi szczegółami) jest bardzo ciekawie. Autor dokładnie przemyślał swój pomysł, dzięki czemu całość jest spójna i brak w niej zacięć. Wydarzenia wynikają jedno z drugiego, a całość tworzy wynikową siatkę, zakończoną mocnym finałem. To wszystko sprawia, że sięgnę po kolejne książki autora (o ile nie będą o mordowanych dzieciach). Łukasz Kotkowski ma potencjał i ciekawe pomysły, pozostaje tylko oszlifowanie talentu i konstruktywna krytyka przed wydaniem kolejnej powieści.
Polecam zainteresowanym i mało wrażliwym czytelnikom.
Numerka nie będzie, przeczytałam zbyt mało thrillerów by mieć skalę porównania, ale żeby nie było - to bardzo udany debiut, dobrze rokujący na przyszłość.
Za możliwość poznania książki dziękuję Wydawnictwo NovaeRes
Hm. Nie czuję się specjalnie zachęcona, szczerze mówiąc, w dodatku nie jest to mój gatunek. Chyba sobie odpuszczę...
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie każdy lubi thrillery ;)
UsuńMnie osobiście książka bardzo się podobała. Widocznie spojrzałam na nią bardziej pobłażliwym okiem :) Mimo to zdania nie zmienię, uważam, że to całkiem dobrze napisany thriller.
OdpowiedzUsuńCyrysiu, dla mnie to było ciekawe doświadczenie. Wiesz, że thrillery czytam rzadko, a historie o dzieciach działają na mnie źle. Jednak nie mogę odmówić autorowi ciekawego pomysłu i bardzo podobała mi się kreacja głównego bohatera ;)
UsuńA ja thrillery uwielbiam, choć ostatnio zaniedbałam ten gatunek, niemniej w ''Fanaberii'' dostrzegam spory potencjał. Może i ma jakieś mankamenty, jak jak na debiut jest bardzo dobrze.
UsuńJa thrillery kocham i mam wielka ochotę sięgnąć i po ten, zwłaszcza, ze okładka jest przerażająca i mnie to przyciąga jeszcze bardziej do książki....
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Jeśli lubisz ten gatunek - polecam. To dobry debiut.
UsuńMoje zdanie znasz, całkiem przyjemnie się czytało Twoją recenzję. Wypunktowałaś te rzeczy, na które ja też zwróciłam uwagę podczas czytania, chociaż Ty ujęłaś je dobitniej - na przykład kreację postaci Doroty, ale w 100% się zgadzam. Ja chyba po thrillery nie sięgnę w najbliższym czasie, to chyba nie mój gatunek :)
OdpowiedzUsuńJa też dochodzę do wniosku, że to nie mój gatunek ;) Mam nauczkę, by przy wyborze lektury nie kierować się tylko blurbem.
UsuńUwielbiam ten gatunek, więc dam mu szansę i ja, a może akurat się zakocham ;)
OdpowiedzUsuńNie sięgnę:( nie cierpię płytkich postaci, fabuła moze nie byc wymyslna, ale postaci robią swoje. Chociaż dobrze jak akcja jest, a tu i tego trochę brakuje. Rozumiem, że taka zła nie musi być, ale mimo wszystko, odkładam...
OdpowiedzUsuńGdyby ją skrócić o połowę byłoby super. Rozumiem, że autor chciał wykreować perfekcyjne postaci z całą otoczką i tłem psychologicznym, ale nie do końca wyszło tak jak powinno. Mimo wszystko daj mu szansę, jako debiutant dobrze rokuje ;)
UsuńDałabym tej książce szansę (pomimo tego że niektóre jej fragmenty są przegadane), bo lubię takie klimaty ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać Twoją opinię ;)
UsuńThrillery to nie moja bajka, wiec książka raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńW załączonym fragmencie, rzeczywiście można odnieść wrażenie, że jest to swoisty zapychacz, jak ja mam to w zwyczaju nazywać, lecz pomimo tego, wydaje się dość ciekawą kompozycją :) Ciekawe jak ja bym odebrała tą pozycję :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego ciekawa, sprawdź :)
UsuńChętnie przeczytam, ale dopiero za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńOj, nie, nie, nie... Z tego, co piszesz wychodzi, że ja mogłabym co najwyżej rzucić tą pozycją o ścianę. Raz, że nie lubię takiej tematyki, po drugie tego typu kreacja kobiet zawsze mnie irytuje. To zupełnie nie mój klimat, więc stanowczo podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńBohaterka nie była najlepsza, głupia i chichocząca, nie lubię takich. Jednak sam pomysł autora - ciekawy.
UsuńKolejny podobający Ci się thriller - jestem dumny, że sięgasz co raz częściej po tę literaturę :)
OdpowiedzUsuń"Nie wszystkie kobiety są mało rozgarniętymi istotami, dla których centrum wszechświata jest szafa z ubraniami. " - hehe, czyżbyś mówiła o sobie :D
A książka ogólnie wydaje się całkiem spoko ;)
P.S. Kiedy zaczynasz lekturę "Opiekunów" :>
Po pierwsze - tak, mówię o sobie ;)
UsuńPo drugie - książka jest spoko, choć akcja trochę się wlecze i nie przeraża tak jak oczekiwałam.
Po trzecie - nie wiem ;) Mam stos do uporania się na wczoraj, więc Opiekunowie zostaną na "kiedyś" ;)
Szkoda, że go trochę przegadana książka. Irytowałyby mnie również kiepskie kreacje kobiece. Ale nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńLubię thrillery, ale jak tylko przeczytałam, że jeden z bohaterów rozmawia z duchami to sobie podziękowałam :D To na pewno nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPo fragmencie książki sądzę, że raczej sobie odpuszczę. Coś czuję, że i tak bym nie dała rady dotrzeć do końca.
OdpowiedzUsuńdziękuję, takie słowa od Ciebie wiele dla mnie znaczą.
OdpowiedzUsuńZapowiadała się całkiem ciekawie, ale jakoś im bardziej zaczytywałam się w Twojej recenzji, tym więcej miałam wątpliwości. Nie przepadam, gdy książki są napisane zbyt ogólnikowo, ale nadmierna szczegółowość też może nużyć. Przeciwko plytkim bohaterkom nic nie mam, ale też są jakieś granice - jeśli się robi z kogoś kompletną idiotkę, to mnie to zaczyna już irytować. Coś czuje, że pewnie sporo bym się tutaj irytowała, gdybym po nią sięgnęła. ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że po prostu oczekiwałam czegoś innego. Osoby czytające często thrillery mogłyby precyzyjniej ocenić tę książkę, zatem jej nie skreślaj ;)
UsuńCzasami sięgam po ten gatunek, ale do tej książki jakoś nie mam przekonania, to chyba nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńTakie drobnostki rzeczywiście mogą człowieka irytować. Bohater wygląda na ciekawego, choć niekoniecznie bym go polubiła. :P Ciekawi mnie ten mocny finał, bo głównie to się liczy w tego typu książkach. :)
OdpowiedzUsuńFinał się wyjątkowo autorowi udał ;) Był przerażający i przemyślany.
UsuńTen gatunek to zupełnie nie moja półka, poza tym płytkie postaci psują mi zawsze całą książkę...
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili chyba zdecyduję się na tę książkę. Tym bardziej, że ostatnio bardzo pozytywnie zaskakują mnie debiuty młodych pisarzy.
OdpowiedzUsuńZ debiutami bywa różnie, ale emocje związane z odkrywaniem talentów są nieocenione ;)
UsuńPrzeczytałabym tylko z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńOkładka fajna, ale tyle nie wystarczy.
OdpowiedzUsuńZa te seksistowskie poglądy to bym zrobiła coś bardzo, bardzo niedobrego :O
OdpowiedzUsuńThrillery lubię, w sumie to jak większość gatunków, ale co do tego nie mam przekonania i tym bardziej po przeczytaniu Twojej recenzji, książka się do mnie nie uśmiecha :)
Nie lubię bohaterek wpisanych w fabułę tylko dla zasady, może się mylę w ocenie i autor właśnie miał na nią taki pomysł, jednak lekko seksistowskie zabarwienie jest wyczuwalne. Może kiedyś, gdy będziesz miała okazję, sprawdzisz czy mam rację ;)
UsuńRecenzję przeczytałam pobieżnie gdyż sama mam książkę do recenzji i nie chcę się sugerować :P Obiecuję, że wrócę do niej za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co o niej napiszesz. Czekam ;)
UsuńZgadzam się, ze Dorota n ie wypadła zbyt wiarygodnie. Autor zupełnie nie zna się na kobietach. W jednym zdaniu bohaterka narzeka na wystające żebra i pragnie przejść na dietę- o co chodzi???? Albo chce przytyć albo schudnąć, a nie to i to, tak się nie da :) Nawet w XXI wieku :P
UsuńSzkoda, że oceny nie było, po cichu na nią liczyłam. Ta drobiazgowość (sztruksowy żakiet:)) jest rzeczywiście zabawna. Książkę i ja mam u siebie, zobaczymy co z tego wyjdzie:)
OdpowiedzUsuńNie potrafiłam jej ocenić numerkiem. Za mało thrillerów przeczytałam by mieć skalę oceny, ale porównując na przykład do "Wieczerzy" Jahyry, która dostała ode mnie 4+ tu byłoby nieco mniej. Chociaż są to zupełnie inne książki, a styl pani Tatiany jest bardziej dopracowany i pozbawiony błędów formalnych ;) Czekam na Twoją opinię, może być bez numerka ;)
UsuńChciałam ją zamówić, ale pierwsze opinie były bardzo negatywne. Szukać raczej nie będę może kiedyś znajdę w bibliotece to przeczytam.
OdpowiedzUsuńWiesz, to nie jest zła książka, raczej dość specyficzna. Myślę, że znajdą się czytelnicy, których zachwycą pomysły pisarza, uważam też że ma on potencjał, wymagający jedynie ukierunkowania. Kolejna książka może być hitem.
UsuńJeżeli chodzi o thrillery to wole jednak sięgać po tytuły co do których mam większą pewność, że przypadną mi do gustu. Ogólnie myślę jednak, że mogłabym kiedyś "Fanaberii" dać szansę, ale wiem, że nie będzie to w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńKasiu, spróbuj ;) Może akurat Ty poczujesz zachwyt? To nie jest zła książka, raczej dośc specyficzna. Poza tym fajnie i lekko się czyta (pomijając prolog).
UsuńCzy ja wiem? Nie lubię thrillerów, a jeśli już po nie sięgam, to dobieram tytuły tak, aby później nie mieć jakiś ponurych obrazów w głowie, lub co gorsza traumy. Poza tym, bohater z seksistowskimi poglądami... Boże. Ostatnio mam nieprzyjemność stykać się z samymi szowinistami i dosłownie czuję się wykończona psychicznie walką z nimi, więc podejrzewam, że przy tej lekturze, straciłabym wszelką cierpliwość.
OdpowiedzUsuńTakże muszę podziękować. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Rozumiem ;) Jednak napisałam, że bohater ma l e k k o seksistowskie poglądy, patrząc pod odpowiednim kątem może to być nawet zabawne ;)
UsuńLubię thrillery bardzo, jednak lubię, gdy są wstrząsające, szybkie i zapadające w pamięć - kto wie, może i kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuń