Kod przeznaczenia – Magdalena Trubowicz. Przyjmij dar od losu.
"Kiedy myślisz, że wszystko już stracone, okazuje się, że ktoś wyciąga do ciebie pomocną dłoń. Nie zastanawiaj się – chwytaj i trzymaj ile sił."
Delikatna, wręcz eteryczna okładka sugeruje podobną treść. Myślałam, że to książka o przeznaczeniu, wzniosłych ideałach, wierze... Nic bardziej mylnego.
Klisza - zwyczajna dziewczyna z małego miasteczka, ciężko pracuje, by opłacić upragnione studia. Jej marzeniem jest dziennikarska kariera, choć trudno zdobyć tak prestiżowy zawód komuś z nizin społecznych.
Adam - drobny przemytnik, który zamarzył o szybkim i łatwym zarobku. Pracuje, by studiować, pracuje, by postawić mamie pomnik. Niestety wybrał kiepską drogę do celu - jest nic nie znaczącą płotką w biznesie przemytniczym, a jeden pechowy dzień zmienia jego życie.
Co połączy tych dwoje? Jeden mały zwitek papieru czy też misterna siatka, którą utkał los?
Lubię debiutantów. Wiecie o tym, prawda? To taka cudowna chwila, gdy trzymam w ręku efekt czyjegoś spełnionego marzenia. Zawsze nachodzi mnie mała refleksja o tym, jak wielu mamy w Polsce utalentowanych ludzi. Jednak refleksja to nie wszystko, ponieważ odczuwam też obawę, czy nie będzie to przypadkiem zupełnie niestrawny gniot. Jak było tym razem? Nie rozczarowałam się. I choć znalazłam w książce pani Trubowicz kilkanaście wad, nie żałuję, że miałam okazję ją przeczytać.
Autorka wymyśliła dość prawdopodobną historię, a w zasadzie wzięła na warsztat klasyczny epizod z polskiej rzeczywistości. To historia dzieczyny, która goni za marzeniami i uparcie dąży do celu, mimo że już na starcie grozi jej porażka. To historia o chłopaku bez perspektyw, jakich wielu. Sam na świecie, bez pomysłu, wsparcia bliskich, pieniędzy - szuka najprostszej drogi, by zmienić swoje życie. Pechowo trafia w paszczę narko-biznesu, który połyka go jak małą rybkę.
"Kod przeznaczenia" to powieściątko (całość ma 107 stron) na jedno, krótkie popołudnie. Czy wiele wnosi do naszego życia? To zależy, jakim życiem dysponujemy. Osobom, które znajdują się na zakręcie i myślą, że gorzej być nie może, lektura może przynieść sporą dawkę optymizmu. Człowiek bowiem dostaje od życia wiele szans i to od niego zależy, jak te szanse wykorzysta.
Jakieś wady? Tak, mogę się przyczepić do dwóch najważniejsztch rzeczy: kreacji bohaterów, którzy są płascy, wręcz papierowi, a ich życie poza kartami powieści nie istnieje. Główny bohater bije na głowę pozostałych, jego czyny zupełnie nie odwierciedlają tego, co o sobie myśli. Co tu dużo mówić, kreuje się na człowieka honoru, a jest zwyczajnym mięczakiem ;) Oj, nie udał się autorce, choć pomysł miała dobry.
Drugi zarzut to brak konsultacji z ekspertami (policjantem, strażnikiem więziennym, czy choćby wujkiem Google). Niektóre "fakty" wzbudzały mój szczery śmiech, niestety wynikał on z absurdalności sytuacji - dożywocie za spowodowanie wypadku drogowego, serio? Strażnik więzienny, który niczym dobry tatuś spełnia zachcianki "młodego"? Więzień popełnia samobójstwo w szpitalu? Hmm, to wykracza poza licentia poetica i trochę mi żal zmarnowanego pomysłu.
Myślę jednak, że takie wady można wybaczyć i pewnie laik niczego nie zauważy. Osobiście chętnie przeczytam kolejną książkę autorki, ponieważ powieści obyczajowe ciekawie "ugryzione" niezmiennie do mnie przemawiają.
Podsumowując: debiut Magdaleny Trubowicz uważam za całkiem udany i myślę, że poradziłaby sobie także z dłuższą formą powieściową. Lekkość pióra i niebanalne pomysły dają nadzieję na kolejną, bardziej dopracowaną książkę.
"Kod przeznaczenia" to życiowa opowieść poruszająca jakże aktualny temat: szarości życia codziennego i poczucia beznadziei wśród młodych ludzi. Forma łatwa w odbiorze sprawia, że książka jest idealną pozycją na popołudnie. Wciąga niczym serial paradokumentalny, choć nie pozostawia uczucia niesmaku.
Nie bójcie się, to nie jest ckliwy rmans, a opowieść o przewrotnym losie, nadziei i iskrze dobra, która jest w stanie zmienić ludzkie życie. To historia o przeznaczeniu, które odnajdzie nas, nawet gdy będziemy się mocno przed tym bronić.
Autorka ma potencjał i jeśli bardziej zadba o podłoże merytoryczne, by uwiarygodnić zdarzenia, ma szansę nie raz zabłysnąć ;)
Dla kogo
Dla wielbicieli krótkich form i lekkiej odprężającej lektury, która jednak nie traktuje o niczym. Dla fanów seriali paradokumentalnych, którzy nie mają zbyt wysokich oczekiwań oraz wszystkich tych, którzy szukają odrobiny nadziei w tym szarym świecie.
Notka biograficzna
Magdalena Trubowicz (z domu Skotna) – ur. 9.05.1983 w Złotoryi. Zamieszkała w Winnicy k. Legnicy. Optymistka – marzycielka. Z wykształcenia magister inżynier logistyki, z zawodu specjalista od dekoracji okiennych, z zamiłowania twórca różnorakich form pisanych i zapalona kucharka. Znak rozpoznawczy: zamyślona mina, czerwone oprawki na nosie i pióro w rękach. Mama dwóch uroczych urwisów – Sławka i Mirka. Żona, córka, siostra, przyjaciółka. Angażująca się w lokalną działalność – sekretarz stowarzyszenia „Cysterska Winnica”. W 2001 roku laureatka nagrody za najlepszą recenzję programu TVP „Zwyczajni – niezwyczajni”. Obiecująca debiutantka z głową pełną pomysłów. Motto życiowe: Piszę, więc jestem!
źródło: NovaeRes
Szczegóły
Tytuł: Kod przeznaczenia
Autor: Magdalena Trubowicz
Wydawnictwo: NovaeRes 2014
Ocena
Treść: 4-/6
Styl: 3+/6
Okładka: 4+/6
Za możliwość przeczytania debiutu autorki dziękuję Wydawnictwu NovaeRes
Może przeczytam, ale pewności nie mam :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo lekka lektura na chwilkę, jeśli gdzieś ją spotkasz - przeczytaj ;)
UsuńNie jestem pewna co do tej książki, więc na razie spasuję. Lubię niesamowicie barwnych bohaterów.
OdpowiedzUsuńJa też, niestety w tak krótkich formach trudno o wyraźnie zarysowanych bohaterów. Poza tym kreacja pełnokrwistych postaci to wyższa szkoła jazdy ;)
UsuńRaczej nie przeczytam, ale ciekawy opis :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja miło spędziłam czas i w odniesieniu do innych debiutów, które czytałam - ten jest naprawdę dobry, a pomysł na fabułę poztywnie mnie zaskoczył. Jak na nowicjuszkę, autorka zgrabnie połączyła losy swoich postaci.
UsuńJakoś nie mam chrapki na tę książkę ;/
OdpowiedzUsuńTrudno, może następna przypadnie Ci do gustu ;)
UsuńNie jestem fankom krótkich form ale jest coś w Twojej recenzji co mnie intryguje i skłonna jestem dać książce szansę...
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ;) Ja jestem zdania, że debiutantom trzeba dać szansę, kto jak nie my? ;)
UsuńJak przypadkowo natrafię na nią to może zabiorę do domu i przeczytam:)
OdpowiedzUsuńSprawdź na własnej skórze, może Ci się spodoba ;)
UsuńJa na ogół nie lubię debiutów, ale po nie sięgam często :( Niestety opiniowana powieść jakoś mnie nie zaciekawiła - być może dlatego, że nie jest całkiem w moich klimatach :(
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że raczej czytasz coś innego ;) jednak może kiedyś zmieni Ci się gust, albo autorka napiszę coś w Twoim stylu, czas pokaże, póki co - nie namawiam ;)
UsuńDziwne, ale podczas przeglądania oferty wydawnictwa nie zauważyłam tej książki.
OdpowiedzUsuńJa również bardzo lubię debiuty i z przyjemnością po nie sięgam. Co do powyższej książki, mam mieszane uczucia, bowiem nie lubię kiedy bohaterowie są papierowi i nijacy. To dla mnie niestety zbyt poważny mankament.
Przy tak okrojonej objętości trudno o perfekcyjne zarysowanie bohaterów. Nie wiem też, czy autorka się tego nauczy - na razie jest słabo, ale czuję, że ma potencjał. Mój główny zarzut jest taki, że nie przyłożyła się do merytorycznej poprawności i to położyło w moich oczach całość. Jednak cała historia i sposób powiązania wątków bardzo mi się podobał, a nawet trochę mnie zaskoczył ;)
UsuńSzkoda, że bohaterowie są papierowi... Podejrzewam, że gdyby z tych 100 stron zrobić z 200 albo 300 i ubarwić ich życiorysy to powieść byłaby niemal idealna. :)
OdpowiedzUsuńMogłoby tak być ;) Autorka przemyślała siatkę powiązań, wzięła się też za prawdopodobne wydarzenia, ciekawie ugryzione - niestety brak konsultacji ze specjalistami i okrojenie wątków do minimum położyło całość. Mimo wszystko nie nudziłam się ;)
UsuńJakoś specjalnie gonić za tą książką nie będę, ale jeśli ją gdzieś zauważę, zapewne w bibliotece, to może wtedy po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTo nowość, więc do biblioteki droga daleka ;) Jednak co do autorki, mam dobre przeczucia.
Usuńnie zwróciłam uwagi na ten tytuł, gdy wydawca proponował mi książki do recenzji, dopiero Twoja opinie zaciekawiła mnie, głównie ze względu na tę prozę życia i brak perspektyw wśród młodych osób :(
OdpowiedzUsuńmoże i kiedyś się skuszę i przeczytam, pozdrawiam
Lubię debiuty i głównie dlatego sięgnęłam po tę książeczkę ;) To było przyjemne doświadczenie, a "Zamknięte drzwi" czytałaś?
UsuńLubię debiuty, być może z tych samych powodów, które podałaś, ale po ten chyba nie sięgnę. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMasz do tego prawo, a debiutów do wyboru mamy mnóstwo :) Co ciekawego ostatnio czytałaś?
UsuńPozdrawiam
Okładka przywodzi na myśl coś takiego delikatnego, subtelnego:) mi teraz źle "idą" takie książki o trudach życia codziennego, ale z drugiej strony taki temat zawsze będzie na czasie:) w sumie jestem ciekawa jak sobie Adaś poradził:) Ja ostatnio czytałam powieść, w której wyrok za kradzież brzmiał - 7 lat więzienia, to też się uśmiałam, pomyślałam, że u nas w kraju to by chyba złodziej potencjalny ze śmiechu zawału by dostał słysząc taki wyrok :)
OdpowiedzUsuńCo do okładki - miałam takie same nadzieję, zatem wyobraź sobie mój szok, gdy odkryłam że wiekszość akcji rozgrywa się w zk. A Adaś poradził sobie koncertowo ;)
UsuńPowiem Ci, że autorka mi zaimponowała brakiem hejtu. Dzięki temu zdobyła moje uznanie i kolejny plusik ;)
Wszak po stosunku do krytyki poznasz dobrego autora ;)
Ja nie cierpię debiutów, więc zdecydowanie nie przeczytam, gdyż, jak widzę, to autorka cierpi na to samo, co wszyscy debiutanci, czyli fatalni bohaterowie i nie trzeba być laikiem, żeby wiedzieć, że za nieumyślne spowodowanie śmierci nikt nie będzie siedział dożywocia. A pisarka mnie zaciekawiła, ale głównie tym, że mieszka w Złotoryi i jestem zaintrygowana jej wrażeniami związanymi z mieszkaniem w najstarszym mieście Polski :-)
OdpowiedzUsuńDiebiuty bywają dobre i ja jestem zdania, że trzeba dać szansę młodym pisarzom, wszak nawet "starzy wyjadacze" zaliczają marne książki. U nas największą bolączką debiutantów jest, moim zdaniem, brak pomocy formalnej ze strony wydawnictwa - czasem wystarczy skuteczna korekta lub... zimny prysznic ;)
UsuńHejtu nie bedzie :) Autorka bardzo dziekuje za konstruktywna, szczera i rzeczowa recenzje. Na pewno wezme pod uwage wszystkie sugestie. Zdecydowanie przestane bazowac na "google" i mimo, ze w zamysle mialam przekaz pewnej idei to nie tlumaczy niedociagniec oczywiscie. Zapraszam na fb: Piorem Magdy Te. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPani Magdo - idea, ideą ale sprawiedliwość musi być po ludzkiej stronie ;)
UsuńTym komentarzem zdobyła Pani mój wielki szacunek i tak jak pisałam wcześniej, potencjał jest, pomysł jest - więc może być tylko lepiej ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Zgodzę się z Tobą w pełni. Uwielbiam jak Ty, debiuty literackie i większości takich książek daję szansę:)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy ;)
UsuńPo debiuty zawsze chętnie sięgam. Ta książka zdecydowanie ma wpadającą w oko okładkę, treść również zapowiada się ciekawie, mimo pewnych wad. Zastanawiam się tylko, czy nie jest dla mnie troszkę za krótka, lubię bowiem trochę dłuższe formy. Będę ją jednak z pewnością miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńJest króciutka, to fakt ;) Jednak w przypadku debiutów to chyba norma. Sięgnij, mimo pewnych wad - warto przeczytać ;)
UsuńAbsurdalność wydarzeń debiutantce można wybaczyć :) Sama książka całkiem ciekawa tym bardziej, iż jest faktycznie o realiach w Polsce :)
OdpowiedzUsuńAutorka ma potencjał i do krytyki podchodzi z klasą - już ją za to lubię ;)
UsuńNie byłam przekonana, jednak po zapoznaniu się z Twoim tekstem, wiem, że do niej zajrzę ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zachęciłam ;) Polecam!
UsuńNie przemawia do mnie to powieściątko. :( Niestety nie lubię książek, które są takie cieniutkie, bo nie umiem się należycie wciągnąć w akcję i choć zainteresowałaś mnie tym tworem, to obawiam się, że nie dam mu szansy. :/ Płascy bohaterowie? Okrutne. :( Jak dla mnie postacie są filarem dobrej książki i jeśli ich kreacja jest zepsuta... cała powieść wypada źle w moich oczach. :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Książkę możesz potraktować jako eksperyment, ciekawe doświadczenie. Znając Twój gust - nie namawiam ;)
Usuń