MENU

Zacisze Gosi – Katarzyna Michalak. Czy to bajka, czy nie bajka?


Kolejne spotkanie z Katarzyną Michalak i jej kwiatową serią było dla mnie nieuniknione. Piękna okładka i skutecznie wzbudzone zainteresowanie sprawiły, że przeczytałam "Zacisze Gosi" w tempie ekspresowym. Jednak czy to spotkanie było udane?

Powieści obyczajowe dzielę według swojego schematu na dwa rodzaje. Pierwszy, to ciepłe bajki, w których stopniowwo rośnie napięcie, bohaterowie przeżywają chwile grozy, a na końcu wszyscy żyją długo i szczęśliwie. A drugi rodzaj to sielankowa opowieść, której finał wbija w fotel - ponieważ bohaterów spotyka życiowa tragedia, wypadek, rozwód czy inne nieszczęści, ewentualnie ginie główny bohatert. Natomiast "Zacisze Gosi" wymyka się moim schematom. Czy to dobrze? Dla mnie, niekoniecznie... Ocenę pozostawiam Wam.

Pierwsze wrażenia
Piękna, klimatyczna okładka, którą miło mieć na półce, ładne wydanie, czytelne, wygodne - takie lubię ;)
Akcja mknie od początku, juz pierwsze akapity stanowią mocne wejście. Czy tak jest do końca? Poczytajcie.

Fabuła

"Kiedy Kamila zamieszkała w przedwojennej willi z pięknym różanym ogrodem, poczuła, że wreszcie uśmiechnęło się do niej szczęście. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko zaczęło się układać: odnalazła swoje miejsce na ziemi, poznała wspaniałego mężczyznę, a z sąsiadką, Gosią, połączyła ją prawdziwa przyjaźń.

Jednak los jest przewrotny i nad przyjaciółkami z uliczki Leśnych Dzwonków znów zbierają się czarne chmury.
Związek Kamili z Łukaszem zostaje wystawiony na poważną próbę. Do Gosi zaś nieoczekiwanie powraca przeszłość. Czy były mąż okaże się godny zaufania? I jaką rolę w jej życiu odegra Jakub, którego mroczną tajemnicę poznaje Kamila?"

źródło: nota wydawcy

Opinia - zawiera spojlery części pierwszej i drugiej!!!
Te z Was, które spodziewają się zwyczajnej, obyczajowej lektury nie będą usatysfakcjonowane. Rozpoczynając czytanie pamiętajcie o solidnej dawce dystansu do przedstwianych wydarzeń - to jest mocno nierealna fikcja i jako taka - może się podobać. Już wielokrotnie wspominałam, że autorka potrafi operować słowem i to, co pisze jest płynne i naprawdę przyjemne w czytaniu. Książka wręcz czyta się sama. "Ogród Kamili", o którym pisałam TUTAJ był piękną bajką, o właściwej strukturze (może poza zakończeniem), ale drugi tom zdecydowanie nie ma w sobie nic bajkowego i wprawi Was w niemałe osłupienie.
Autorka to nadal dla mnie niespodzianka, dochodzę do wniosku, że nie potrafi (bądź nie chce) dobrze zakończyć powieści. Ilość nieszczęść, które umieściła w drugim tomie kwiatowej serii jest wręcz zatrważająca. Ile jest w stanie znieść przeciętny człowiek? Autorka solidnie dała po głowie wszystkim swoim bohaterom, a niektórym sprawiła łomot, jakiego nie widział świat...
Kamila - nie dość, że straciła matkę i pierwszego ukochanego, to nawet w dorosłym życiu nie może się nacieszyć miłością. Łukasz w wyniku wypadku i silnego stresu (wtf?) traci wzrok i ma marne szanse na powrót do sprawności. Mało?
Gosia - o mało nie traci życia w ataku terrorystycznym w metrze, cudem ocalona musi walczyć z urazem psychicznym. Utrata dziecka i amputacja nogi sprawiają, że ta dotąd radosna młoda kobieta zamyka się w sobie i staje się aspołeczną jednostką niezdolną do wyjścia z domu.  Egoistyczny mąż porzuca ją i zostawia samą w wielkim domu. Kobieta nadal nie radzi sobie z przeżytą traumą, a gdy spotyka na swej drodze życzliwe osoby - do akcji wkracza były mąż. Burzy jej maleńką stabilizację, gwałci i maltretuje. Gdy kobieta po raz kolejny zostaje wyciągnięta z matni i zaczyna układać sobie życie - dostaje kolejny cios (tego zabiegu nie potrafię autorce wybaczyć). Więcej nie zdradzę, ale gwarantuję, że będziecie równie zszokowani.

Dwa powyższe przykłady to tylko wycinek nieszczęść, które dotykają mieszkańców ulicy Leśnych Dwonków, obrywa się nawet psu i bogu ducha winnej matce Łukasza.
Kolejny minus powieści to nierealne relacje międzyludzkie. Pokażcie mi kobietę, która aby odreagować kalectwo syna chce się przespać z jego najbliższym przyjacielem? Albo wyobraźcie sobie taką sytuację: przyjaciółki spotykają się w ogrodzie, by wspólnie wypić kawkę i poplotkować. W trakcie towarzyskiego spotkania jedna z nich oświadcza, że chciała wrobić w dziecko ukochanego tej drugiej. I co? Panie przechodzą nad tym do porządku dziennego...  Takich kwiatków było więcej, ale gdybym chciała je wszystkie wymienić post nie miałby końca ;)
Pomijając powyższe uwagi, historia jest naprawdę wciągająca i bez wątpienia inna niż wszystkie. Być może taki był zamysł autorki, by zburzyć wszelkie możliwe przejawy szczęścia oraz pokazać fałszywość kontaktów międzyludzkich. Wierzę, że tom trzeci będzie bardziej optymistyczny i autorka jakoś wynagrodzi bohaterom wszystkie krzywdy, których doznali. Chociaż po TAKIM zakończeniu boję się sięgnąć po Przystań Julii...

Podsumowanie
Zacisze Gosi to niecodzienna porcja literatury obyczajowej wymykająca się wszelkim schematom. Książka jest napisana jak zwykle lekkim, zrozumiałym i plastycznym językiem, który pokochały wielbicielki autorki. To ogromna porcja zabawy i obyczajowych intryg, naszpikowana dużą dawką nieszczęść i ludzkich dramatów. Tak, dobrze czytacie - umieściłam zabawę i dramaty w jednym zdaniu - ponieważ Zacisze Gosi spodoba się Wam tylko wtedy, gdy spojrzycie na nie z wielkim dystansem i przymkniecie oko na absurdalność przedstawionych sytuacji. Autorka zmieszała miłość, namiętność, traumę, przyjaźń, domową przemoc, dyskryminację kobiet, oraz wiele innych wątków tworząc iście wybuchowy koktajl. Historia mieszkańców ulicy Leśnych Dzwonków wciągnie Was, otumani, zmiażdży i wywoła szok. Podobnie jak ja, nie wybaczycie autorce zakończenia i będziecie płakać, bądź z całej siły uderzycie tym pięknym wydaniem o ścianę. Jedno muszę przyznać - Kejt potrafi szokować i dawać do myślenia.


Dla kogo
To idealna książka dla wielbicieli prozy autorki, dla kobiet spragnionych szokujących akcji i dramatów, a także wszystkich tych, którzy w absurdzie potrafią dostrzec wielki kawał dobrej literatury.

Ocena
Oceniając książkę przez pryzmat innych pozycji obyczajowych muszę dać 4+