"(...) każdy z nas pewnego dnia znajdzie osobę, która pokaże, czym jest prawdziwa miłość, jak kochać czysto i bezwarunkowo (...)"
Informacja, że Kasia Mere, blogerka którą pewnie wielu z Was zna, napisała książkę spowodowała, że niemal natychmiast rozpoczęłam poszukiwania (a uwierzcie, nie było to łatwe). Raczej nie czytam krótkich form, żadnych pamiętników, ani tym bardziej książek traktujących wyłącznie o uczuciach –coś jednak spowodowało, że Dźwięki wspomnień po prostu MUSIAŁAM przeczytać.
Świat Kasiencjusza to blog Kasi, który znam od dawna i bardzo cenię, po przeczytaniu zaledwie jednej recenzji będziecie wiedzieć, że tak pięknie o książkach piszą tylko wrażliwe dusze. Uwielbiam ciepłe, choć szczere opinie Kasi i chciałam sprawdzić jak poradzi sobie w nowej roli, w końcu ocenianie literatury jest łatwiejsze niż jej tworzenie. Sięgając po ten debiut spodziewałam się lektury intymnej, emocjonalnej, ciepłej... ale jednocześnie obawiałam się wielkiego rozczarowania. Jakie są moje wrażenia? Przeczytajcie.
"Bałam się, że sielanka i piękna bajka pewnego dnia znikną.
A wtedy... wtedy ja stałabym się okruchami miłości, nadziei,
moje serce byłoby rozszarpane na strzępki, obolałe (...)"
Dźwięki wspomnień skrywają dwie odrębne historie. Historie całkiem różne, ale traktujące o tym samym – o sile wielkiej miłości i zwyczajnych niezwyczajnych ludzkich uczuciach. Pamiętajcie, że to krótka forma zawierająca poetycki zapis przeżyć, uczuć i myśli, więc jeśli spodziewacie się tradycyjnej historii i rozbudowanej fabuły to... porzućcie nadzieję, nie tym razem :) Katarzyna napisała, a w zasadzie namalowała słowami obraz związku dwojga ludzi, który jest jednocześnie jego wnikliwą analizą.
Pierwsza historia to intymny pamiętnik pisany przez śmiertelnie chorą kobietę, a w dalszej części przez jej partnera. Czytając poszczególne wpisy z łatwością wyobrazicie sobie osobę spisującą dziennik – cierpiącą, płaczącą, a przede wszystkim mocno kochającą. Część ta zawiera w sobie ogromny ładunek emocjonalny i nie ukrywam, że poruszyła we mnie struny, o istnieniu których nie miałam pojęcia, a skutkiem tego był nieopanowany strumień łez. Nic więcej nie mogę na ten temat napisać, to po prostu trzeba przeczytać!
Druga część książki jest swoistym monologiem zakochanej kobiety, która opisuje swoje uczucia do ukochanego mężczyzny. Analizuje i podsumowuje związek ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Wiecie co mnie przeraziło? Czasem miałam wrażenie, że autorka siedzi w mojej głowie i miałam ochotę podpisać się pod wieloma stwierdzeniami. Zaskoczyły mnie dokładne opisy stanów emocjonalnych i zwyczajnego codziennego życia. Katarzyna Meres posiada idealny zmysł obserwatorski i myślę, że wiele z opisanych scen musiało się w jej życiu zdarzyć. To niemożliwe, by ktoś opisał tak pięknie (i trafnie) coś, czego sam nie przeżył. Nigdy nie czytałam tego typu literatury, więc nie wiem czy tak dogłębna analiza związku jest czymś rzadko spotykanym, niemniej jednak cała opowieść bardzo mnie przekonuje. Czuję się urzeczona i emocjonalnie potargana.
Podsumowując: uważam, że to świetny debiut. Naładowany emocjami, dojrzały i nieszablonowy – ale nie dla każdego. Jego piękno docenią tylko wielbiciele romantycznej literatury, wrażliwcy i zakochane kobiety, a także wszyscy ci, którzy uwielbiają duchową analizę człowieka. Myślę, że autorka ma potencjał i niebywały zmysł obserwacji, potrafi wczuć się w swojego bohatera, niemal przejmuje jego skórę i dosłownie maluje słowami. Książka jest ucztą dla duszy, jej się nie czyta – ją się smakuje i chłonie. Debiut wydany przez NovaeRes ma uroczą, satynową okładkę i skrywa w sobie piękne wnętrze stworzone przez wrażliwą kobietę. Gorąco polecam.
PS. Kasiu, jestem z Ciebie dumna i czekam na kolejną odsłonę Twojego talentu.
Właśnie słyszałam o tym, że pani Kasia wydała książkę, ale jakoś na siłę jej nie szukałam..A to błąd! I postaram się go jak najszybciej nadrobić.
OdpowiedzUsuńPolecam zaczytani.pl, trudno książkę dostać, a tam jest w super-cenie :)
UsuńMoże kiedyś się skuszę, ale jeszcze nie teraz. Intryguje mnie fabuła pisana z dwóch perspektyw, do tej pory spotkała to tylko w "Requiem" - Lauren Oliver i "Złodziejce" - Sarah Waters.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja bardzo kusi ;)
recenzje-ksiazek-i-wiecej.blogspot.com
Zajrzę do tych pozycji, bardzo lubię takie komentarze :) A na bloga już zajrzałam :)
UsuńCiekawa forma literacka ;) książki nie czytałem i raczej nie przeczytam, ale znajomym płci pięknej pewnie polecę ;D
OdpowiedzUsuńtak, to zdecydowanie lektura dla kobiet :)
UsuńKurczę. Czytam tak słowa recenzji i jednomyślnie stwierdzam, że MUSZĘ mieć tę książkę. Chyba te same uczucia, co i w Ciebie wstąpiły:)
OdpowiedzUsuńto się czuje podskórnie, taki przymus wewnętrzny i wielka ciekawość :)
UsuńW wolnej chwili z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze czyta się takie recenzje. Książka bardzo mnie zainteresowała, ale muszę przyznać że sama okładka jest cudowna! Pozdrawiam, Marcelina ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńPiękna recenzja, na prawdę bardzo mi się podoba :D Widać, że książka Ci się spodobała, ja też bardzo i to bardzo chcę ją poznać, mam nadzieję, że w końcu wpadnie w moje łapki :D
OdpowiedzUsuńdzięki i ciesze się, że Ci się podobało :)
UsuńCzytałam, pierwsza część bardziej trafiła w moje serce. Polecam gorąco!
OdpowiedzUsuńwiem, czytałam Twoją recenzję :)
UsuńBardzo chciałabym przeczytać książkę. Myślę, że na pewno, wkrótce ukarze się w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńnie sądzę, biblioteki niezbyt często wybierają takie książki :) Ale książkę polecam ;)
UsuńNie spodziewałam się, że w tak niepozorniej objętościowo książce kryje się taki wielki ładunek emocji. Jeśli będzie okazja i natrafię gdzieś na ,,Dźwięki wspomnień" to na pewno ich posłucham :)
OdpowiedzUsuńPowinno Ci się spodobać i dzięki za polecenie "Doktorów". Prawdziwie opasłe tomisko już do mnie jedzie :)
UsuńMiałam okazję poznać recenzje tej blogowiczki i muszę przyznać, że ciekawi mnie jej książka.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz czytać analizy emocjonalne, polecam.
UsuńWow! Twoja opinia zrobiła na mnie duże wrażenie :) Lubię takie powieści - są odskocznią od zwykłych książek, gdzie schemat goni schemat. A skoro ja również będę mogła podpisać się pod wieloma stwierdzeniami, to jestem na tak!
OdpowiedzUsuńNie wiem jaki rodzaj miłości w życiu przeżyłaś, ale akurat w moje przeżycia Kasia trafiła. Przekonaj się, czy w Twoje też :)
UsuńKsiążkę czytałam i wspominam całkiem miło. To naprawdę dobry debiut. Widzę u Kasi potencjał.
OdpowiedzUsuńJa też :) A zdania zawierające słowo "buzia" tak niepopularne i pozornie dziecinne, po prostu mnie rozczuliły :)
UsuńCzuję się zachęcona :) Chętnie sięgnę po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńCzekam aż dostanę tę książkę , bo tak jak Ty po prostu muszę przeczytać . Świetna recenzja , jeszcze bardziej zachęca ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) czekam na Twoje wrażenia :)
UsuńOkładka rzeczywiście jest piękna...taka klimatyczna i z tego co piszesz - pasuje do treści książki. Zakochana na razie nie jestem, a kilkanaście powieści czeka na przeczytanie, więc "Dźwięki wspomnień" na razie sobie odpuszczę. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli wpadnie Ci w ręce - polecam. To tylko 104 strony :) A maj sprzyja zakochaniu :)
UsuńDoskonale rozumiem twój problem z wystawieniem oceny. Mnie samej ciężko było nawet napisać recenzje tej książki! Przecież autorką jest nasza koleżanka po fachu! :)
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście, książka przypadła mi do gustu! :)
To chyba oznacza, że zbytnio przywiązujemy się emocjonalnie :) Ja będę Kasi kibicować, myślę, że ma talent.
UsuńTo strasznie fajne uczucie, widzieć, że ktoś "z naszych" odnosi sukces poza blogami. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, a ja mam nadzieję, że Kasia szybko wyda kolejną książkę ;)
UsuńChcę to przeczytać :) Brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńmała książeczka z wielkim ładunkiem emocjonalnym - cudo dla wrażliwców.
Usuńnic nowego,podkradanie i przepisywanie od innych
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy komentarz, szkoda, że zabrakło Ci odwagi by się podpisać ;)
Usuń